Kulisy transferu Podolskiego do Górnika
Lukas Podolski został największą gwiazdą Ekstraklasy, zanim zdążył kopnąć piłkę na jej boiskach. Zresztą nie miał zbyt dużej konkurencji. Akurat w tym momencie poziom sportowy polskiej ligi nie jest istotą sprawy, istotą jest to, że do naszego kraju trafił mistrz świata, piłkarz o wspaniałej karierze. Najłatwiej uznać, że Podolski do Górnika sprowadził się sam, przecież od dawna powtarzał, iż ma zamiar zagrać dla zabrzan, nie było to jednak takie proste.
Faktycznie to zawodnik wysłał pierwszy sygnał do Łukasza Milika, że nadchodzi moment przeprowadzki do Polski, jednak czas od deklaracji złożonej przez Podolskiego do podpisania kontraktu dzieliła długa i żmudna praca. Dość powiedzieć, że początek miała w czerwcu 2019 roku – to wtedy w Kolonii doszło do pierwszego spotkania zawodnika, Łukasza Milika oraz dyrektora sportowego Górnika Artura Płatka. Podolskiemu za kilka miesięcy wygasał kontrakt z Vissel Kobe i już wiedział, że nie zostanie w Japonii. Od tego momentu klub pozostawał w regularnym kontakcie z Lukasem, pod koniec 2019 roku Podolski miał jednak poinformować Górnika, że otrzymał trudne do odrzucenia pod względem finansowym oferty – wykraczające poza możliwości zabrzan. Sprawę trzeba było odroczyć, niemniej po przeprowadzce do Turcji zawodnik nieustannie interesował się losami zespołu, często rozmawiając z ludźmi z Górnika na temat nie tylko wyników zespołu, ale również funkcjonowania klubu.
Na przełomie 2020 i 2021 roku Lukas wysłał czytelną informację do Górnika, że latem będzie gotowy na przenosiny do Zabrza, gdy wygaśnie kontrakt z Antalyasporem. Pod pewnymi warunkami – były reprezentant Niemiec nie chciał być postrzegany jako zbawca drużyny pod względem sportowym, zależało mu także na zaangażowaniu się w akademię oraz pomoc dzieciom na Śląsku wcale niekoniecznie kopiącym piłkę. Sprawy zaczęły nabierać tempa. W kwietniu Płatek udał się do Turcji na nieformalne spotkanie z Podolskim, w co wtajemniczona była Małgorzata Mańka-Szulik – zresztą zanim Lukas podpisał umowę z Górnikiem, prezydent Zabrza również rozmawiała z piłkarzem telefonicznie. Dyrektor miał przedstawić zawodnikowi aktualną sytuację wewnątrz klubu, a akurat w środku się gotowało, ponieważ ważyło się czy w Górniku na dłużej zostanie trener Marcin Brosz, czy on. Płatek najpewniej sam jeszcze nie wiedział, w którą stronę rozwinie się sytuacja, bo miał poinformować Podolskiego, że jego w klubie wkrótce może nie być (jedno to sprawa z Broszem, drugie – bardzo poważna oferta pracy z Wisły Kraków). Grubą przesadą byłoby stwierdzenie, że od rozstrzygnięcia tej sytuacji decyzję o związaniu się z Górnikiem uzależniał były reprezentant Niemiec, niemniej z uwagą śledził rozwój wypadków.
1 czerwca do Kolonii udała się delegacja Górnika oraz dwóch biznesowych partnerów zabrzan – po spotkaniu wydawało się, że przenosiny Lukasa do Zabrza są bliskie finalizacji. Tyle że o mały włos, a sprawa by upadła – nie ze względu na pojawiające się inne oferty dla Podolskiego – klub zdążył jednak zareagować na czas i nakierował rozmowy na właściwe tory. Niedługo później prezes Dariusz Czernik w towarzystwie klubowego prawnika domknęli temat w Kolonii.
I teraz nie najistotniejsze, ale ważne – Podolski wcale nie jest najlepiej opłacanym zawodnikiem w Ekstraklasie. Można usłyszeć, że wysokość jego kontraktu to mniej więcej poziom zarobków średniego piłkarza Legii Warszawa (plus premie meczowe dla byłego reprezentanta Niemiec), choć trzeba dodać, że drugie tyle na kontrakt Lukasa wyłożą partnerzy biznesowi Górnika – dwóch już zaangażowanych w klub, dwóch kolejnych znalezionych na tę okoliczność. Teraz zabrzanie muszą wykorzystać obecność Podolskiego w zespole, ale nie w rozumieniu wyłącznie sportowym – w szerszym kontekście: marketingowym, medialnym, budowania społeczności. Za tym mogą przyjść do zabrzan konkretne pieniądze, a wraz z nimi lepsze jutro.
PRZEMYSŁAW PAWLAK