Wiemy już od pewnego czasu, kto z ligi spadł, w sobotę dowiedzieliśmy się kto ligę wygrał. A wygrała, w pełni zasłużenie zresztą, Legia Warszawa. W meczu, który z różnych powodów (choćby z uwagi na ewidentny dołek formy, kiepskie ostatnie wyniki i przede wszystkim wtorkowe 0:3 w Pucharze Polski) mógł być dla niej trudny, zagrała i wygrała bardzo pewnie z Cracovią.
– Po meczu z Piastem zaczęliśmy się męczyć, piłkarsko i fizycznie. Kilku arcyważnych zawodników zmagało się z kontuzją, kilku znalazło się w słabszej formie, te czynniki oddziaływały na psychikę. Czuliśmy, że już nie gramy tego, co najlepiej potrafimy – tłumaczył Aleksandar Vuković, pierwszy obcokrajowiec w historii klubu, który wygrywał tytuł jako zawodnik i trener; prócz niego także Edmund Zientara i Jacek Magiera.
Legia zatem jest mistrzem, świadomym swoich zalet, ale i wad. To dlatego Vuko tuż po meczu zapowiedział potrzebę wzmocnień kadry przynajmniej pięcioma zawodnikami na poziomie pozyskanego już Filipa Mladenovicia.
Wciąż nie wiadomo jak ostatecznie wyglądać będzie podium. Swoje szanse remisem z Pogonią bardzo mocno ograniczył Śląsk, Lech wziął delikatny rewanż na Lechii za pucharową porażkę (goście jednak wyszli mocno zmienionym składem, w dodatku Dusan Kuciak zaliczył bodaj najgorszy występ w sezonie), natomiast Piast pewnie pokonał Jagiellonię. Przed dwiema ostatnimi seriami Piast i Lech mają po 60 punktów, Śląsk traci do nich sześć, Cracovia już w tej zabawie się nie liczy, no ale ona swoje nadzieje na europejskie puchary opiera na finale Pucharu Polski.
Toczy się jeszcze walka o symboliczny tytuł mistrza grupy B, czyli spadkowej. Prócz satysfakcji, lepszego samopoczucia i ciut większej premii nic za ów tytuł nie ma. Chrapkę na 9. miejsce mają Raków, Górnik, Zagłębie i Wisła Płock. Długo wydawało się, że największe szanse w tej „małej grze” mieć będzie beniaminek z Częstochowy, tymczasem w Zabrzu zderzył się Panem Piłkarzem – Igorem Angulo, który niemal w pojedynkę wygrał z Rakowem. Jak żegnać się z klubem, to w takim właśnie stylu! Bask przybył do Zabrza jako 32-letni zawodnik, zdobył 17 bramek w I lidze, tytuł króla strzelców i oczywiście pomógł awansować KSG do Ekstraklasy. Potem kolejno: 22 gole w najwyższej lidze, 24 (król strzelców) i teraz, jak dotąd, 16. Być może gdzie indziej zarobi lepiej, ale czy faktycznie będzie mu lepiej niż w Zabrzu? Marcin Brosz uważa, że sprawa wciąż jest otwarta i klub walczy, by nie był to ostatni sezon Angulo na Roosevelta. Słuchając jednak lub czytając to, co mówi sam napastnik, optymizm Brosza wygląda na dość urzędowy.
Zbigniew Mucha