Krzysztof Piątek: Myśli o złocie
Cracovia jest jednym z większych rozczarowań rozgrywek 2016-17 w polskiej ekstraklasie, a może i największym. Do Krzysztofa Piątka trenerzy, działacze i przede wszystkim kibice nie mogą mieć jednak zastrzeżeń, bo napastnik ma za sobą udane miesiące. Były piłkarz Zagłębia Lubin może skończyć sezon w znacznie lepszym humorze, o ile reprezentacja Polski do lat 21 osiągnie sukces na młodzieżowych mistrzostwach Europy.
Rozmawiał PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Byłeś bardzo niezadowolony, kiedy dowiedziałeś się, że Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński jednak nie zagrają z wami na Euro U-21?
W sumie to nie wzbudzało we mnie większych emocji – mówi z uśmiechem napastnik młodzieżowej reprezentacji Polski. – Wiadomo, że oznacza to dla mnie większe szanse na grę.
Co będzie sukcesem: wyjście z grupy, wywalczenie medalu czy po prostu mistrzostwo Europy?
Nie chcemy patrzeć aż tak do przodu, turniej jest bardzo krótki i nie ma miejsca na jakikolwiek, nawet najmniejszy, błąd. A jak będziemy zawsze schodzili z boiska jako zwycięzcy, to oczywiste, co wywalczymy. Nie chcemy za daleko patrzeć do przodu, bo możemy zostać szybko sprowadzeni na ziemię. Najważniejsze więc, abyśmy nie zaliczyli falstartu i wygrali mecz inauguracyjny ze Słowacją.
Nie wierzę, że nie masz jakiegoś marzenia na Euro.
Myśli o złocie gdzieś się pojawiają, ale zdajemy sobie sprawę, że balonik może pęknąć bardzo szybko. Musimy zacząć od trzech punktów.
Czujecie duże ciśnienie przed turniejem?
Z każdym dniem presja będzie rosła i trzeba się z tym liczyć, ale to chyba normalne, kiedy rozgrywa się wielki turniej. Zdajemy sobie sprawę, że zainteresowanie naszą kadrą cały czas rośnie, co udowodniły ostatnie mecze towarzyskie. Wiem, że kibice i media oczekują od nas czegoś wielkiego.
Finał jest na stadionie, który doskonale znasz.
Na stadionie Cracovii bramki regularnie wpadają, więc już w fazie pucharowej może to mieć kluczowe znaczenie i przesądzić o wyniku spotkania. A tak poważnie, chciałbym oczywiście zagrać przed swoją publicznością, byłoby to wielkie przeżycie zarówno dla mnie, jak i dla fanów Pasów.
Przyjmowałeś zakłady z kolegami z Cracovii, o co powalczy reprezentacja?
W zespole mamy dwóch Słowaków i trochę się już przekomarzaliśmy. Idą w zaparte, że wyleją na nas kubeł zimnej wody w pierwszym spotkaniu, ale jestem zupełnie innego zdania. 16 czerwca pokażemy, kto jest lepszy.
Jaki wynik typujesz na spotkanie inauguracyjne?
Wygramy 2:0 po golach Dawida Kownackiego i Krzysztofa Piątka.
Będziecie grali na jednego czy dwóch napastników?
Testowaliśmy różne warianty. Ostatnie dwa sparingi graliśmy z jednym wysuniętym napastnikiem, wcześniej graliśmy na dwóch, wszystko jest w głowie selekcjonera.
Lubisz grać sam w ataku czy wolisz mieć partnera obok siebie?
Z Mariuszem Stępińskim dobrze się dogadujemy i rozumiemy na boisku, ale nie robi mi to większej różnicy, czy gramy w parze, czy jestem sam.
Wątek reprezentacyjny uznajmy za zamknięty. Co się stało z Cracovią przez ten rok?
Zawiedliśmy. Mierzyliśmy w grupę mistrzowską, a przy odrobinie szczęścia znowu można było powalczyć o europejskie puchary. Rzeczywistość pokazała coś innego. W kolejnym sezonie chcemy oczywiście sobie odbić te niepowodzenia, gdyż miejsce Cracovii jest znacznie wyżej niż tuż nad strefą spadkową.
Podpiszesz się pod stwierdzeniem trenera Michała Probierza, że europejskie puchary to pocałunek śmierci?
Absolutnie nie. Po to gramy w piłkę, po to walczymy o najwyższe lokaty, aby na koniec pokazać się na arenie międzynarodowej. To jest raczej nagroda niż kara.
Gdzie szukaliście przyczyn słabej dyspozycji?
Najgorsze jest to, że nikt nie wie, gdzie była przyczyna słabej formy Cracovii. Dużo rozmawiamy, analizujemy, a później na boisku znowu nie idzie po naszej myśli. Zdajemy sobie sprawę, że zaliczyliśmy bardzo słabe mecze wyjazdowe, szczególnie te ostatnie. Przy Kałuży wyglądaliśmy zupełnie inaczej. Sytuacja nie może się powtórzyć w kolejnym sezonie.
Kiedy stwierdziliście w szatni, że jesteście w kryzysie?
Unikaliśmy tego i nie chcieliśmy sobie wchodzić na głowy. Najważniejsze, że się utrzymaliśmy. Wiemy, że to był słaby sezon w naszym wykonaniu, dobrze, że mamy go już za sobą.
Sytuacja robiła się napięta?
Kiedy nie ma wyników, zawsze są jakieś kłótnie czy ostrzejsze wymiany zdań. Czasami poszło parę słów za dużo, ale od razu było to tonowane, ale jednocześnie odbierane pozytywnie, bo wszystkim zależało na jak najszybszej odbudowie wyników. Do rękoczynów nie dochodziło.
Tobie puściły nerwy w pewnym momencie?
Jestem spokojnym człowiekiem i nie lubię wychylać się przed szereg. Kiedy mam coś do powiedzenia, nie kryję się z tym, ale jednocześnie jestem otwarty na konstruktywną krytykę.
Cracovia to największe rozczarowanie sezonu 2016-17?
Trzech pucharowiczów z poprzednich rozgrywek nie weszło do grupy mistrzowskiej, więc podejrzewam, że wszędzie są podobne humory. W kolejnym sezonie pokażemy prawdziwą wartość zespołu.
W przedostatnim meczu sezonu Mariusz Pawełek cudem obronił twój strzał. Widziałeś już piłkę w siatce?
Kiedy uderzyłem, byłem pewny, że padnie gol, ale to, jak Pawełek zebrał się do interwencji, było kapitalne, a przecież chwilę później jeszcze lepiej obronił dobitkę Erika Jendriska. Była to interwencja sezonu i nie ma dyskusji. Inna sprawa, że nie uderzyłem piłki perfekcyjnie, mogłem skierować futbolówkę trochę do boku, a trafiłem tam, gdzie bramkarz się rzucił. Myślałem, że wystarczy trafić tylko w światło bramki, okazało się tymczasem, że w Polsce też są golkiperzy na wysokim poziomie.
Pawełek raczej nie słynie ze spektakularnych interwencji, można powiedzieć, że wręcz przeciwnie.
No to dałem mu się wykazać i podbić notę.
We Wrocławiu znaliście wyniki z Gdyni i Lublina?
Przez cały mecz nic się nie dowiadywaliśmy, ponieważ wiedzieliśmy, że trzeba zrobić swoją robotę. Dopiero w końcówce meczu Piotrek Celeban mi powiedział, że Górnik przegrywa z Zagłębiem, co zapewnia Cracovii utrzymanie.
Kamień spadł z serca?
Tak. Myślę, że ten odgłos było słychać aż w Krakowie. A tak serio, to po meczu kibice już wiedzieli, że zostajemy w lidze na kolejny rok, i mogliśmy ze spokojem wracać do domu. Może utrzymaliśmy się w dziwnym stylu, sami przegraliśmy mecz, najważniejsze jednak, że cel został zrealizowany.
A propos Krakowa, kibice Pasów i Białej Gwiazdy za sobą nie przepadają. Miałeś jakąś nieprzyjemną sytuację na mieście?
Na ulicach Krakowa spotykałem się tylko z pozytywnymi akcentami i nie musiałem przed nikim uciekać. W sumie to rozmawiałem tylko z kibicami Cracovii, którzy klepią po plecach, podają rękę i wspierają.
Po nieudanych meczach również?
Zdarzyło się, że usłyszeliśmy parę gorzkich słów po niektórych porażkach, które nie powinny mieć miejsca.
Do ciebie nie mogą mieć zastrzeżeń, regularnie trafiasz do siatki. Czujesz, że zrobiłeś krok do przodu?
Indywidualnie na pewno tak, dorobek strzelecki mam dużo lepszy niż w Zagłębiu. Kto by przed sezonem przypuszczał, że Cracovia zajmie miejsce dopiero w drugiej dziesiątce? Nikt się tego nie spodziewał, ze mną włącznie. Jestem w stu procentach przekonany, że jestem dużo lepszym piłkarzem niż rok temu.
Strzeliłeś więcej goli, ale obejrzałeś też więcej żółtych kartek. Krakowskie powietrze powoduje w tobie aż taką agresję?
Bez przesady. Napastnik często walczy z obrońcami, czasami nawet jest to walka na łokcie. Dużo kartek obejrzałem nie za faule, ale za inne zachowania, dosyć głupie. W meczu z Arką miałem starcie z Mateuszem Szwochem i dostałem żółtko, z Piastem Gliwice ukradłem trochę sekund pod koniec spotkania i sędzia również mnie ukarał.
Musisz wrzucić parę groszy do puszki w szatni po takich sytuacjach?
Czasami trzeba wrzucić drobne za takie żółte kartki…
Trudno było zamienić Lubin na Kraków?
Byłem w Zagłębiu pięć lat, więc była to dla mnie trudna sytuacja. W Lubinie grałem w zespołach młodzieżowych, a skończyłem na europejskich pucharach, więc przeszedłem długą drogę. Decyzja o transferze nie była łatwa, ale bardzo przemyślana. Nie żałuję.
Kiedy rozmawiałeś z Cracovią, miałeś podobno na stole również ofertę z Legii.
Było zapytanie z Warszawy. Prezes Zagłębia powiedział, że Legia dzwoni i pyta o moją sytuację w klubie, wszystko miało się rozwiązać po IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Jeśli wygraliby z Dundalk, mieli złożyć ofertę. Ostatecznie… nie złożyli. Nie chciałem iść do klubu, który może mnie chce, a może nie.
Czyli nie przestraszyłeś się rywalizacji z Nemanją Nikoliciem i Aleksandarem Prijoviciem?
Raczej nie. Patrzyłem też na zmianę zespołu pod kątem drużyny. W Legii okazji do gry mogłoby być zdecydowanie mniej, a ja potrzebowałem minut, chciałem złapać dobrą formę przed Euro U-21.
Teraz, jak oglądasz Tomasa Necida i Daniela Chimę Chukwu, to nie śmiejesz się, że dokonali takiego wyboru?
Obaj tak naprawdę jeszcze się nie zaprezentowali w pełni, nie dostali zbyt wielu szans. Pamiętam Necida jako dobrego zawodnika w poprzednich klubach, ale to nie mój problem, że nie strzela goli w Legii.
Inne kluby również widziały Krzysztofa Piątka u siebie?
Była oferta z Lechii Gdańsk, zdecydowanie mniej konkretna niż propozycja Cracovii, więc ostatecznie zdecydowałem się na Pasy.
Zagłębie jest uznawane za jeden z najlepszych klubów dla młodych zawodników, też masz takie wrażenie?
Kiedy trafiłem do Miedziowych, na początku występowałem w Młodej Ekstraklasie i Centralnej Lidze Juniorów. To, z czym się spotkałem w Lubinie, było dla mnie wielkim szokiem, nigdy wcześniej nie myślałem, że tak można podchodzić do młodego zawodnika. W Zagłębiu tworzy się coś wielkiego i za kilka lat wyjdzie stamtąd kilku megadobrych zawodników, na których klub zarobi. Organizacyjnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik, trenerzy regularnie się dokształcają i przenoszą różne zagraniczne wzorce na polski grunt. Akademia Zagłębia może śmiało powiedzieć, że jest na wysokim europejskim poziomie.
Po finałach MME, jeśli dostałbyś konkretną ofertę, odszedłbyś z Krakowa?
Jeśli będzie dobra propozycja dla mnie i dla klubu, trzeba będzie rozważyć.
Pozostaje jeszcze kwestia transferu do innego polskiego klubu, czy w grę wchodzi już tylko zagranica?
W Polsce mamy kilka dobrych klubów, zresztą i Cracovia jest dobrym zespołem, więc na pewno nie napinam się na przeprowadzkę. Jeśli już miałbym wybierać, to raczej zagranica. Tyle że przede mną Euro i w ogóle nad tym się nie zastanawiam.
Nie zazdrościsz kolegom z młodzieżówki, którzy występują już w innych ligach?
Sportowa zazdrość czasami się we mnie odzywa, ale na wszystko przyjdzie czas.
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ RÓWNIEŻ W NAJNOWSZYM WYDANIU (23/2017) TYGODNIKA PIŁKA NOŻNA