Przejdź do treści
Krótka radość Legii, Probierz z podniesioną głową

Polska Ekstraklasa

Krótka radość Legii, Probierz z podniesioną głową

Niedawno ktoś mnie zapytał: kto zostanie mistrzem Polski, odpowiedź była oczywista, ktoś kto w meczu Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa osiągnie korzystny dla siebie rezultat. Przy czym dla Legii takim wynikiem było uniknięcie porażki, dla Jagi wyłącznie zwycięstwo. Bezbramkowy remis sprawił, że zespół z Łazienkowskiej kontrolował sytuację i triumfu już nie wypuścił, choć strachu trochę się najadł.

Czy Odjidja-Ofoe także w kolejnym sezonie będzie występował w Legii? (fot. Łukasz Skwiot)



Z punktu widzenie polskiego futbolu dobrze stało się, że Legia wygrała ligę. Bo będzie rozstawiona w eliminacjach Ligi Mistrzów – na pewno w II i III rundzie, a to przynajmniej teoretycznie oznacza, że droga do fazy grupowej Ligi Europy powinna być łatwa, a i na LM szanse też przecież będą. W teorii, gdyż bez wątpienia Legia potrzebuje świeżej krwi, wyjściowa jedenastka wymaga wzmocnień, na skrzydłach, nade wszystko jednak w linii ataku. Duet napastników Chukwu-Necid zdobył bowiem całą jedną bramkę – że jest to wynik żenujący nie trzeba nawet udowadniać. W sierpniu zeszłego roku Legia awans do LM wywalczyła, a był to zespół personalnie silniejszy, dlatego przed dyrektorem sportowym Legii Michałem Żewłakowem stoi ogromne wyzwanie, nie tylko musi poziom wyrównać do tego sprzed roku, ale najlepiej byłoby, gdyby go podniósł. A przecież przyszłość Vadisa Odjidji-Ofoe stoi pod wielkim znakiem zapytania. Radość na Łazienkowskiej trwać długo więc nie może, ponieważ dopiero teraz poprzeczka wisi naprawdę wysoko. 


Był moment, kiedy wydawało się, że największym przegranym sezonu 2016-17 zostanie Michał Probierz. Jaga do przerwy przegrywała z Lechem Poznań 0:2, a rzecz jasna wynik dotarł też do Warszawy. To dlatego druga połowa przy Łazienkowskiej wyglądała tak sobie, bo oba zespoły miały to, co chciały. Czyli Legia tytuł mistrza Polski, Lechia miejsce w pucharach. Dusan Kuciak kradł więc czas, Sławomir Peszko wyciął Vadisa i wyleciał z boiska z czerwoną kartką, bo wynik w Białymstoku zgadzał się, zwycięstwo Lecha zdawało się nie być zagrożone. Ale Jaga jeszcze raz, ostatni pod wodzą Probierza, pokazała, że jest zdolna do dużych rzeczy. Wyrównała, wyrzuciła Lechię z pucharów, i jeszcze do niej należało ostatnie słowo – legioniści oglądali końcówkę jej meczu, obgryzając paznokcie, gdyż gol na 3:2 sprawiłby, że tytuł powędruje do Białegostoku. Cudu nie było, ale i tak sprawiedliwości stało się zadość. Mając na uwadze cały sezon, Jaga na grę w Europie zapracowała, a Lechia zapłaciła za kunktatorstwo. 

Probierz, mimo że mistrzostwa nie wywalczył, opuści ekstraklasę z podniesioną głową. Kierunek turecki w jego przypadku jest ponoć bardzo prawdopodobny i nie rozchodzi się tylko o Bursaspor. Trener Jagi ma wielu zwolenników i przeciwników, na pewno jednak jest postacią charyzmatyczną, z własnym charakterem pisma. Jego prawdopodobny wyjazd z Polski będzie dla ligi dużą stratą. Choć sędziowie zapewne odetchną z ulgą. 



Przemysław Pawlak

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024