Korona lepsza od Wisły na inaugurację kolejki
Pierwszy mecz 12. kolejki Lotto Ekstraklasy zakończył się zwycięstwem gospodarzy. Korona Kielce pokonała na własnym terenie Wisłę Płock (2:0).
Korona Kielce nie zwalnia tempa (fot. Michał Chwieduk / 400mm.pl)
Starcie w Kielcach zapowiadało się bardzo ciekawie, ale mogło być inaczej. Obie drużyny przed przerwą na reprezentacje notowały bowiem całkiem niezłe wyniki. Korona w pięciu ostatnich kolejkach odniosła trzy zwycięstwa i zanotowała na swoim koncie jeden remis i dokładnie takim samym dorobkiem mogła się pochwalić Wisła, która – jakby tego było mało – wygrała trzy mecze z rzędu, co zaowocowało m.in. tytułem trenera miesiąca dla Jerzego Brzęczka.
Mecz stał na całkiem niezłym poziomie i nawet najbardziej wybredni kibice nie mieli powodów do narzekania. Okazji bramkowych nie brakowało, jednak na otworzenie wyniku musieliśmy czekać do ostatnich sekund pierwszej połowy. To właśnie wtedy do rzutu wolnego wolnego podszedł Mateusz Możdżeń, którego uderzenie nie było najmocniejsze, jednak sprawiło mnóstwo problemów Sewerynowi Kiełpinowi. Bramkarz „Nafciarzy” popełnił fatalny błąd i chcąc złapać piłkę, przepuścił ją po dłoniach, a ta wpadła do siatki.
Warto dodać, że jeszcze podczas pierwszej części spotkania sędziowie musieli posłużyć się system weryfikacji wideo. Pomógł on Tomaszowi Kwiatkowskiemu w podjęciu decyzji o nieuznaniu gola dla Korony Kielce, który padł z pozycji spalonej. Do siatki trafił Elia Soriano, który dobił piłkę po strzale Jacka Kiełba, ale po szybkiej konsultacji sprawa została rozstrzygnięta zgodnie z prawdą.
Goście nie zamierzali tak łatwo odpuszczać i w drugiej połowie próbowali za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Bardzo dobrze w bramce Korony spisywał się jednak Maciej Gostomski, który w kilku sytuacjach ratował swój zespół przed utratą gola. Golkiper kielczan wygrał m.in. pojedynek jeden na jeden z Jose Kante.
Wiśle odpowiedzieć się ostatecznie nie udało, a swoją szansę wykorzystała Korona, która w 79. minucie podwyższyła na 2:0. Po strzale głową Radka Dejmka, piłka odbiła się jeszcze od Ivana Jukicia, który kilka chwil wcześniej pojawił się na boisku i wpadła do bramki obok zaskoczonego Kiełpina.
Więcej goli w Kielcach już nie obejrzeliśmy i po końcowym gwizdku z wygranej mogli się cieszyć gospodarze. Dzięki kompletowi punktów kielczanie przesunęli się w ligowej tabeli aż na piąte miejsce.
gar, PiłkaNożna.pl