Malowniczy krajobraz ujścia Oki do Wołgi wprawiał w zachwyt kibiców Argentyny i Chorwacji, którzy od samego rana w dniu meczu finałów MŚ zalewali Niżny Nowogród. Stolica Nadwołżańskiego Okręgu Federalnego skorzystała z okazji do promocji i wielu piłkarskich turystów pewnie już planuje powrót do tego uroczego, historycznego dla Rosji miejsca, które pozostanie na zawsze we wspomnieniach fanów Hrvatskiej.
Z NIŻNEGO NOWOGRODU JAROMIR KRUK
Niektóre zakątki założonego w 1921 roku miasta zaświadczają o czasach imperium Związku Radzieckiego. Za tamtym okresem tęsknią szczególnie starsi mieszkańcy, ale i oni nie powiedzą, że teraz w Rosji żyje im się źle.
– Jest haraszo, Zachód chciałby nas pewnie zmienić, ale nie ma takiej potrzeby. Zobaczcie, jakie mamy sklepy, jakie w nich zaopatrzenie, a jeszcze władze zorganizowały u nas mundial. Przyjemnie patrzeć, jak się bawią kibice – mówi Elena, która pracuje w sklepie nieopodal stadionu na tak zwanej striełce.
(…)
Messi, choć w reprezentacji strzela sporo goli, to zawodzi. Jorge Sampaoli wszystko poustawiał pod niego. Mało kto jednak dostrzega, że jakość argentyńskiej ekipy systematycznie spada. Kadra na mundial w Rosji przyjechała bez rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. To też poniekąd sprawka Messiego, bo nie pasuje mu wariant z ofensywnym środkowym pomocnikiem, a kiedyś nawet z kadrą przez Leo rozstał się Juan Roman Riquelme. Sampaoli nie ma też już takiego wyboru na skrzydłach jak jego poprzednicy. Angel Di Maria to już nie ten sam zawodnik co kiedyś, a po słabym występie z Islandią zasiadł na ławce. Maximiliano Meza, piłkarz Independiente Buenos Aires, Marcos Acuna ze Sportingu Lizbona, Eduardo Salvio z Benfiki jakoś nie wywoływali drżeń łydek u Chorwatów.
– Sampaoli przesadza, bo co mecz zmienia skład i kombinuje. Czy Messi nie może grać z Dybalą? Ktoś tak sobie wymyślił i selekcjoner się tego trzyma. Dla mnie to jest dziwne – powiedział Alejandro Wall, dziennikarz „Tiempo Argentino”, który jakby nie wierzył w rodaków. Wierzyli w nich za to kibice, którzy licznie stawili się w Niżnym Nowogrodzie i wspaniale dopingowali Albiceleste, choć zdawali sobie sprawę z tego, że nie mają już tak silnego składu jak na MŚ 2014, Copa America 2015, Copa America Centenario 2016. Chyba tak jak Sampaoli liczyli, że Messi weźmie piłkę i sam wygra mecz. Nie z tak dysponowanymi Chorwatami, bo mało kto chyba chciał zauważyć, że w przeciwieństwie do Argentyny Ogniści przypominali zespół, w którym każdy wiedział, co ma robić na boisku.
Hrvatska podbudowana pokonaniem Nigerii 2:0 z kapitalną linią pomocy miała plan na Argentynę i sumiennie go realizowała. Najpierw pomógł jej Enzo Perez, który przed przerwą nie trafił do pustej bramki, a potem golkiper teamu Sampaolego, Willy Caballero, bo niefortunnie podał do Ante Rebicia. Po kuriozalnej pomyłce bramkarza Chelsea Londyn (tylko trzy mecze w Premier League w sezonie 2017-18) Argentyńczycy zatęsknili za kontuzjowanym Sergio Romero, a przy stanie 0:1 na murawie pojawił się Dybala, który nie był w stanie odmienić losów spotkania. Dobijanie kadry z perspektywy trybun obserwował Diego Maradona, który sam nie był w stanie w roli selekcjonera poprowadzić jej do sukcesu w 2010 roku w RPA. Wówczas fatalnie ustawiona Argentyna w ćwierćfinale skompromitowała się z Niemcami, teraz już w fazie grupowej zlali ją Chorwaci. Aktualnych wicemistrzów globu dobili Luka Modrić i Ivan Rakitić, czyli środkowi pomocnicy, o jakich teraz Argentyna może najwyżej pomarzyć.
(…)
CAŁĄ KORESPONDENCJĘ PRZECZYTACIE W NOWYM (26/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”