Koniec odpoczynku, wraca Ekstraklasa! Co nowego? Co ciekawego?
Nie był to zbyt długi odpoczynek od rozgrywek Ekstraklasy. Nasza rodzima liga wraca do gry już w lipcu i jest to sytuacja wyjątkowa. Co nas czeka w nadchodzących rozgrywkach?
1. Reforma Ekstraklasy, czyli będzie więcej emocji?
Już jakiś czas temu zapadła decyzja na temat reformy polskiej Ekstraklasy. W jej efekcie piłkarze mają rozegrać więcej spotkań, a to ma wpłynąć na większą atrakcyjność rozgrywek.
Przypomnijmy, że po części zasadniczej (30 kolejek) liga zostanie podzielona na grupę mistrzowską i spadkową. Faza zasadnicza rozgrywek zakończy się w kwietniu, a następnie obejrzymy jeszcze siedem kolejek. Drużyny w obydwu grupach zagrają siedem dodatkowych kolejek, po których poznamy wszystkie rozstrzygnięcia.
Zapisem w reformie, który wywołał najwięcej emocji, jest podział punktów po rundzie zasadniczej. Dorobek punktowy wszystkich drużyn zostanie zmniejszony o połowę i zaokrąglony do góry. Nie wszystkim takie rozwiązanie się podoba.
2. Najwięksi faworyci do mistrzostwa
Krótka przerwa w rozgrywkach sprawiła, że w większości klubów nie doszło do wielkich rewolucji. Przed nowym sezonem nie powinniśmy więc spodziewać się wielkich zmian na szczycie tabeli. O mistrzostwo powinno powalczyć głównie dwa zespoły – Legia Warszawa oraz Lech Poznań. Obydwie drużyny w poprzednim sezonie zdystansowały wyraźnie resztę stawki. Czy ktoś będzie w stanie dołączyć do tego duetu?
– Czujemy się faworytem w wyścigu po mistrzostwo. Na pewno pojawią się drużyny, które napsują nam krwi. Będziemy dążyli do tego, aby obronić tytuł – bez ogródek przed nowym sezonem zapowiada trener Jan Urban.
3. Reszta stawki – wielka zagadka?
Rozstrzygnięcia w polskiej lidze wielokrotnie utwierdzały nas w przekonaniu, że trudno być czegokolwiek pewnym. Tak naprawdę wszystko może się zdarzyć w Ekstraklasie i chyba tylko możemy być pewni duetu Legia – Lech. Te dwa zespoły nie powinny zejść poniżej określonego poziomu.
A co z resztą stawki? Na pewno z wielką ciekawością będziemy śledzić grę Lechii Gdańsk, w której doszło do bardzo ważnej zmiany. Zespół z Trójmiasta w nadchodzącym sezonie poprowadzi Michał Probierz, który po pełnych zawirowań ostatnich latach chciałby wreszcie gdzieś zakotwiczyć na dłużej.
Były klub Probierza – Jagiellonia Białystok – ma odmienić Piotr Stokowiec. W poprzednim sezonie zespół prowadzony przez Tomasza Hajto był królem remisów i dobre spotkania przeplatał kompromitującymi występami. Teraz Stokowiec będzie chciał udowodnić, że dobra gra Polonii Warszawa pod jego wodzą nie była przypadkiem. Oczywiście nie można zapominać także o Wiśle Kraków. Powrót Franciszka Smudy na ławkę trenerską na pewno doda naszej lidze kolorytu. O jakości sportowej Białej Gwiazdy wolimy nie pisać, bo na jest to dzisiaj chyba największy znak zapytania w tej lidze.
4. Brak wielkich gwiazd
W ostatnich dwóch sezonach nasza liga była ciekawsza dzięki obecności Danijela Ljuboi. Można wiele zarzucać Serbowi, jeśli chodzi o pracę na murawie oraz zachowania pozaboiskowe, ale klasy piłkarskiej nie można mu odmówić. Przez moment był on łączony z Pogonią Szczecin, ale Portowców podobno nie było stać na doświadczonego snajpera.
W polskich klubach trwa zaciskanie pasa i w zdecydowanej większości kluby stawiają na młodych zawodników. Pogłoski o transferze do Polski Javiera Savioli od razu brzmiały jak kiepski żart i graczy tej klasy w naszym kraju raczej nie zobaczymy jeszcze przez kilka lat.
Mimo to kilka transferów polskich klubów wyglądało naprawdę ciekawie. Daisuke Matsui, Dossa Junior, Henrik Ojamaa, czy też Barry Douglas to nie są piłkarze kompletnie anonimowi na europejskiej giełdzie transferowej.
gmar, PilkaNozna.pl