Koniec Buffona? Więcej dowiemy się w marcu
Po wtorkowym meczu Ligi Mistrzów, w którym Juventus Turyn zremisował 2:2 z Tottenhamem, na forach pojawiły się głosy, iż koniec kariery Gianluigiego Buffona byłby dobrą wiadomością dla „Starej Damy”. Poważniejsze wnioski będzie można wyciągać jednak dopiero w marcu.
Gianluigi Buffon nie uchronił Juventusu od straty dwóch goli, które mogą zaważyć o odpadnięciu Juventusu już w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że 40-letni bramkarz rozegrał słabe spotkanie, ale wielu włoskich i polskich fanów Juventusu przesadza nawołując Włocha do podtrzymania decyzji o zakończeniu kariery, bo „to będzie dobre dla wszystkich”. To oczywiste, że Buffon popełnił błąd przy trafieniu Christiana Eriksena, choć nie polegał on na niewłaściwym ustawieniu muru, a na ryzyku, jakim było ruszenie w kierunku dalszego słupka w momencie strzału Duńczyka. Zwykle w tamtą stronę kierowane są strzały ze stałych fragmentów i wielu bramkarzy często ryzykuje wykonując choćby pół kroku jeszcze przed kopnięciem. Daje im to większe szanse na obronę precyzyjnego strzału. W zamian utrudnia reakcję przy niekonwencjonalnym zagraniu, na jakie zdecydował się Eriksen. Duńczyk uderzył w miejsce, w którym powinien być Buffon, ale on nie zdążył odpowiednio zareagować i wrócić na pozycję umożliwiającą mu odbicie piłki.
Błąd Buffona, choć poniekąd usprawiedliwiony ryzykiem, które podjął nie po raz pierwszy, jest więc oczywisty, a kapitan Juventusu mógł pewnie więcej zdziałać także przy golu Harry’ego Kane’a, gdy dość łatwo dał się ograć Anglikowi. Miał problem także z łapaniem piłek posyłanych z dystansu, głównie przez Eriksena, ale Buffon padł ofiarą przede wszystkim swojej wielkości i długowieczności. Przyzwyczaił bowiem do lepszej formy, a ponieważ na wysokim poziomie gra od tak dawna, to kibice raczej pamiętają mu kolejne osiągnięcia i rekordy, aniżeli słabsze dni. A te wielokrotnie zdarzały mu się także w przeszłości, jak choćby w meczach z Sampdorią, gdy grał w niej jeszcze Mauro Icardi, czy w starciach z Lecce lub Bayernem. Wtedy popełniał większe błędy niż we wtorek. Działo się to jednak na tyle rzadko, że w oczach niektórych fanów wykreował się na nieomylnego. Szczególnie trudne jest więc takim kibicom zrozumieć, że „Grande Gigi” jest przede wszystkim człowiekiem.
Polaków powinno cieszyć, że głosy o potrzebie odejścia Buffona spotęgowane są nie tylko jednym słabszym meczem Buffona, ale również wyborną postawą Wojciecha Szczęsnego. Wcześniej nikt nie wysyłał wychowanka Parmy na emeryturę nie tylko dlatego, że był młodszy, ale też dlatego, że przez lata jego zmiennikami byli Marco Storari czy Norberto Neto, a więc bramkarze co najwyżej solidni. Teraz jest nim Szczęsny, czołowy bramkarz całej ligi i przyszłość Juventusu. Przyszłość, która wcale nie musi być gorsza niż teraźniejszość czy przeszłość.
Czy jednak Buffon już latem zostawi Szczęsnemu otwartą drogę do bramki? Poważniejsze wnioski będzie można wyciągać pod koniec marca. 23 dnia tego miesiąca Włosi zagrają towarzysko z Argentyną, a cztery dni później zmierzą się z Anglią. Według włoskich mediów tymczasowy selekcjoner Luigi di Biagio ma powołać na te spotkania 40-letniego Buffona, ale ma być to swego rodzaju wezwaniem na wszelki wypadek. Tym wszelkim wypadkiem byłaby decyzja o kontynuowaniu kariery. Ważne będzie jednak w jakiej roli i czy wystąpi w tych meczach Buffon. Z pewnością chciałby powiedzieć fanom „Ciao!” w lepszym stylu niż po porażce ze Szwecją w barażach o mistrzostwa świata w Rosji. Ma to zrobić 4 czerwca w sparingu z Holendrami. Jeżeli więc w marcowych sparingach bronić będzie np. Gianluigi Donnarumma, to będzie to znaczyło, że Włosi nie bez powodu przygotowują się na nową epokę w bramce.
Jeśli jednak rozegra także mecze z Argentyną i Anglią, będzie to jasnym sygnałem, że Buffon skłania się ku przedłużeniu kariery o kolejne dwa sezony, aż do mistrzostw Europy 2020. Nie jest on raczej gościem, który z bicia rekordów uczyniłby swój cel, więc pozostawanie w Juventusie tylko na sezon 2018/2019 nie miałoby większego sensu. Pobiłby wówczas prawdopodobnie osiągnięcie Paolo Maldiniego w liczbie gier w Serie A, mógłby zdobyć rekordowe dziewiąte lub dziesiąte mistrzostwo Włoch (obecnie Buffon jest współrekordzistą z trzema innymi graczami, którzy także ośmiokrotnie zdobywali scudetto), pobiłby rekord Dino Zoffa i został najstarszym ligowcem w barwach Juventusu, ale tak naprawdę to wszystko nie ma dla niego większego znaczenia, jeśli nie zostanie poparte kolejnym sezon zakończonym na imprezie mistrzowskiej. Mógłby też wprawdzie chcieć zakończyć karierę po zdobyciu pierwszego w karierze Pucharu Europy, ale nie wydaje się, by za rok Juventus miał większe szanse na zawojowanie Europy niż teraz.
Żadne dywagacje kibiców i decyzje Buffona nie zmienią jednak faktu, że jest on jednym z najlepszych bramkarzy w historii piłki nożnej. Tak wybitnym, że to tylko do niego należy postanowienie o zakończeniu kariery i niestosowne byłoby wymuszanie na nim decyzji.
Norbert Bandurski, „Piłka Nożna”