Patryk Klimala znów bez gry. Polski napastnik co prawda powrócił do kadry Celticu Glasgow po trzech meczach nieobecności, jednak całe starcie z Kilmarnock (3:1) obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych.
Odkąd Klimala podpisał kontrakt z Celticiem, zdecydowanie częściej zasiada na ławce rezerwowych, niż gra na boisku. (fot. Reuters)
Z pewnością nie w taki sposób Patryk Klimala wyobrażał sobie początek swojej przygody w Celticu Glasgow. Młodzieżowy reprezentant Polski w barwach mistrza Szkocji na 990 możliwych minut do rozegrania, ma ich na ten moment na swoim koncie zaledwie 103. Klimala jak dotychczas czterokrotnie pojawił się na placu gry, jednak tylko raz znalazł się w podstawowym składzie. Miało to miejsce w konfrontacji z Clyde (3:0) w ramach 1/8 finału pucharu Szkocji.
Wówczas wpisał się nawet do protokołu meczowego w rubryce przeznaczonej na asysty, bowiem popisał się efektownym ostatnim podaniem przy bramce Scotta Browna, lecz poza tym próżno szukać powodów do pochwał. Urodzony w Świdnicy 21-latek póki co nie wyróżnił się niczym specjalnym od chwili podpisania kontraktu z drużyną prowadzoną przez Neila Lennona.
No, może poza tym, że wywołał burzę w duńskich mediach po tym, jak powiedział po losowaniu par 1/16 finału Ligi Europy (w którym los skrzyżował drogi Celticu i FC Kopenhagi), że „otrzymał ofertę od mistrzów Danii, jednak jak tylko na stole pojawiła się propozycja Celticu, przestał brać pod uwagę inne kluby”. Duńczycy najwyraźniej poczuli się urażeni słowami Klimali, ponieważ wystosowali specjalne oświadczenie, dementujące rzekomą ofertę dla Polaka.
Jan Broda