Przejdź do treści
Klimala, czyli od zera do bohatera

Polska Ekstraklasa

Klimala, czyli od zera do bohatera

Jagiellonia Białystok po 14. kolejkach zajmuje siódme miejsce w tabeli PKO Bank Polski Ekstraklasy. Oczekiwania na Podlasiu są większe niż tylko miejsce w grupie mistrzowskiej. Pszczółki do sukcesów ma poprowadzić Patryk Klimala, który w ostatnich tygodniach wyrósł na gwiazdę nie tylko Białegostoku i okolic, ale całej ligi. Napastnik, który w poprzednim sezonie irytował, dzisiaj stał się ulubieńcem kibiców.


Ireneusz Mamrot przejął Jagiellonię przed sezonem 2017-18. Wówczas w ataku białostockiej ekipy miał dosyć spory komfort wyboru. Fiodor CernychKarol ŚwiderskiCillian SheridanRoman Bezjak czy Łukasz Sekulski – pięciu napastników, ale żaden nie okazał się prawdziwą armatą. Najskuteczniejszym piłkarzem w drużynie po 37 kolejkach był… Arvydas Novikovas z dziewięcioma golami w lidze.

Brak skutecznego egzekutora miał spory wpływ na przegrane mistrzostwo Polski z Legią Warszawa. Jesienią 2019 roku ciężar strzelania goli wziął na siebie Świderski, który zdobył osiem bramek. Sheridan i Bezjak rozczarowywali, więc klub oddał ich zimą bez żalu. Odszedł także Świderski, który solidnie zapracował na transfer do Grecji. Nagle trener Mamrot został bez typowego snajpera. Klub sprowadził co prawda Stefana Scepovicia, ale ten rozegrał zaledwie sześć spotkań i zerwał więzadło krzyżowe.

Wyjściem z sytuacji okazało się sprowadzenie Jesusa Imaza, który jednak napastnikiem typowym nie jest. – Nigdy się nie czułem typową dziewiątką, ale powoli się do tego przyzwyczajam – mówił Hiszpan w maju na łamach „PN”. Jego zmiennikiem był Klimala, który w 22 meczach strzelił jednego gola. Rozegrał co prawda nieco ponad 600 minut, ale taki bilans, jak na napastnika, jest bardzo słaby. 

Latem Jaga sprowadziła zatem egzekutora z uznaną marką – Ognjena Mudrinskiego. Serb jednak białostockiej ofensywy nie zbawił. Powód? Przegrana rywalizacja o miejsce w składzie z… Klimalą, który dość niespodziewanie objawił światu, że potrafi grać w piłkę i jako napastnik może strzelać gole częściej niż raz na 10 godzin. 

Nagle piłkarz, który wiosną był zerem, dzisiaj jest bohaterem. Młodemu napastnikowi szczególnie oberwało się za Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym z Lechią Gdańsk miał doskonałą szansę, aby przesądzić o losach spotkania. Młodzian jednak zmarnował wyśmienitą okazję i został w ostatniej chwili zablokowany przez obrońcę rywala.

Od finału na PGE Narodowym minęło kilka miesięcy. W sezonie 2019-20 wszedł przepis o przebywaniu na boisku młodzieżowca. Kandydatów w Jadze wcale nie było zbyt wielu, a od pierwszych kolejek Mamrot zaczął stawiać na Klimalę oraz Bartosza Bidę. Obaj zaczęli udowadniać, że powinni dostawać więcej szans i to nie tylko ze względu na datę urodzenia. Bronili się piłkarsko.

Klimala trafił do reprezentacji Polski U-21. 10 września napastnik Jagiellonii rozgrywał mecz w Białymstoku przeciwko Estończykom. Kilka dni wcześniej 21-latek przesądził o zwycięstwie Orląt nad Łotwą, więc wyszedł na boisko w pierwszym składzie, ale selekcjoner Czesław Michniewicz na drugą połowę go już nie wypuścił. Piłkarz Pszczółek irytował swoją grą, podejmował słabe decyzje i w jego miejsce na boisku pojawił się Paweł Tomczyk.

Trzy dni później trener Mamrot posadził 21-latka na ławce rezerwowych w prestiżowym spotkaniu z Legią. Przez 12 minut młodzieżowy reprezentant Polski miał jedną niezłą, ale nie stuprocentową sytuację. Nie wykorzystał jej. Tydzień później się przełamał. W dziewiątej kolejce w Poznaniu strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie. Cytując klasyka: wstał rano i coś mu przeskoczyło w głowie. Seria ruszyła.

W Pucharze Polski pojawił się na boisku na ostatnie 18 minut, aby ratować wynik z Cracovią. Nie udało się. W lidze jednak wybiegł w podstawowej jedenastce przeciwko Pogoni Szczecin i zaliczył asystę. W następnej kolejce popisał się kolejnym ostatnim podaniem. Forma zaczęła górować na zgrupowaniu reprezentacji U-21. W Rosji strzelił gola, wykorzystując podanie Mateusza Bogusza. Kilka dni później zrewanżował się pomocnikowi Leeds w starciu z Serbią i to napastnik Jagi zaliczył asystę, a 18-latek przesądził o zwycięstwie Orląt.

Po powrocie z kadry wyrósł na najlepszego piłkarza nie tylko drużyny z Podlasia, ale także jednego z najlepszych w całej lidze. Trzy mecze, cztery gole – takiego dorobku nie powstydziłby się nawet Paweł Brożek w swoich latach świetności. Dla Klimali to dopiero druga taka seria w profesjonalnej piłce. Pierwszy raz ta sztuka udała mu się półtora roku temu w barwach Wigier Suwałki.

Łatwość w dochodzeniu do sytuacji to umiejętność, której nie da się wypracować. Klimala świetnie czuje przestrzeń, potrafi wykorzystać swoją nieprzeciętną szybkość, walczy o każdą piłkę, ale z drugiej strony potrafi irytować niektórymi decyzjami i samolubstwem. Trener Mamrot ma jednak spore powody do zadowolenia, bo w końcu ma napastnika z prawdziwego zdarzenia, a w dodatku spełnia on warunki przepisu o młodzieżowcu!

pgol, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024