Klasyfikacja skrzydłowych po rundzie jesiennej
Niby na jesiennym podium nie ma Lecha, a jest Raków, ale przecież prowadzi Legia, goni Pogoń, dalej też solidne Śląsk, Górnik i Jagiellonia. Przewrotu w tabeli zatem nie ma, co innego w tradycyjnym ligowym rankingu.
Paweł Wszołek tym razem nie znalazł się w trójce najlepszych skrzydłowych
ZBIGNIEW MUCHA
Zacząć trzeba od tego, że Raków i Pogoń okazują się miłymi niespodziankami pierwszej części sezonu. Tak jak zaskoczyły na plus, tak na minus oczywiście Lech i – mimo wszystko – nieco… Legia, od której trzeba wymagać więcej. Pod przywództwem Czesława Michniewicza mistrz Polski w końcu się lekko „ogarnął”, uporządkował sprawy i zadbał o doczesne interesy w tabeli, lecz fani warszawskiej drużyny nie mają wątpliwości, że nie takiego lidera chcieliby oglądać na boisku. Efektownej gry brakuje, bardzo długo zgadzały się Michniewiczowi wyniki – aż do ostatniej jesiennej kolejki. Że nie jest to drużyna zdolna wprawić w zachwyt świadczy też TOP 55 – zalazło się w nim, na 55 pozycjach, tylko sześciu piłkarzy Legii. Żaden z nich nie zbliżył się zbyt mocno i na poważnie do obsadzenia miejsca w kluczowej w każdej drużynie, drugiej linii – pomoc All Star tworzą zatem piłkarze innych klubów.
Jak wygląda klasyfikacja najlepszych skrzydłowych?
SKRZYDŁOWI
1. Marcin CEBULA
26/Raków Częstochowa/12, 3, 6
2. Jesus JIMENEZ **
Hiszpania – 28/Górnik Zabrze/13, 8, 0
3. Ivi LOPEZ
Hiszpania – 27/Raków Częstochowa/11, 5, 0
4. Robert PICH
Słowacja – 33/Śląsk Wrocław/14, 5, 1
5. Paweł WSZOŁEK
29/Legia Warszawa/11, 1, 4
6. LUQUINHAS
Brazylia – 25/Legia Warszawa/12, 0, 3
7. Jakub BŁASZCZYKOWSKI
36/Wisła Kraków/7, 3, 0
Nie ma już Damjana Bohara (najlepszy w letnim notowaniu), nie ma Przemysława Płachety, nie ma Kamila Jóźwiaka. Kilku poszło w górę, kilku wskoczyło na listę, Jakub Błaszczykowski utrzymał siódmą pozycję i nie mamy wątpliwości, że na nią zasługuje. Grał mało, tylko 7 meczów, ale kiedy był na boisku, Wisła nabierała pewności siebie. Przed nim Luquinhas – u nas na skrzydle, choć to zawodnik o miejscu na boisku niesprecyzowanym, znacznie wydajniejszy jako ofensywny pomocnik niż skrzydłowy. W obu rolach robi wiatr, zamieszanie, rozrywa szeregi rywala. Gdyby miał lepsze liczby, miałby lepszą pozycję rankingową.
Paweł Wszołek to już typowy skrzydłowy, ale do niego mamy zastrzeżenia – znakomita jesień 2019, taka sobie wiosna 2020 i takaż jesień, aczkolwiek pamiętamy, że zmagał się z parszywą chorobą. Robert Pich chyba również mocniejszy jest jako numer 10, ale skoro jest w Śląsku Mateusz Praszelik, skoro apetyt na grę ma Marcel Zylla, Picha trzeba przesunąć na bok. Jakby jednak nie było – to lider Wojskowych. Dwa miejsca na podium zajęli Hiszpanie. Ivi Lopez był niczym tsunami, wydawało się, że zje ligę na zimno, potem nieco przygasł, ale to piłkarz ponadprzeciętny, wyrastający umiejętnościami poza Ekstraklasę. 3,43 – to druga średnia nota wśród graczy, którzy poddawani byli ocenie w co najmniej siedmiu meczach. I drugi z Hiszpanów – Jesus Jimenez. Trudno wyobrazić sobie bez niego Górnika, przesunęliśmy go na skrzydło, wszakże zdając sobie sprawę, że 8 zdobytych bramek nie wzięło się znikąd – w KSG Jimenez to bardziej drugi z napastników niż skrzydłowy.
A nieoczekiwanym liderem na tej pozycji jest Marcin Cebula. W Koronie miewał momenty, w Rakowie jego dyspozycja jest constans – absolutnie topowa. Sam przyznaje, że musiał zmienić klub, bo czuł, że jego kariera mocno pikuje. Wybrał idealnie, Papszun także wiedział czego się po nim spodziewać. Cebula strzela, asystuje, chwilami zaś ociera się wręcz o widowiskowość – jak wówczas, gdy asystował Lopezowi podając piłkę między nogami obrońcy.