Kapitalne widowisko w Krakowie
W niedzielnym hicie Ekstraklasy Wisła Kraków podejmowała lidera rozgrywek. Górnik Zabrze przyjechał na stadion rywala z zamiarem zwycięstwa, ale jasne było to, że to będzie bardzo zacięte widowisko.
Przed dzisiejszym spotkaniem Górnik miał zaledwie cztery punkty przewagi w ligowej stawce. Sytuacja na szczycie tabeli jest bardzo zacięta i dzisiejszy mecz miał duże znaczenie dla układu w górnej jej części.
Faworytem dzisiejszego starcia byli gospodarze, którzy bardzo dobrze do tej pory na własnym terenie radzili sobie z Górnikiem. Na pierwszego gola nie musieliśmy długo czekać.
W 21. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Maciej Sadlok. Bramkarz Górnika zdołał odbić piłkę, ale tam czekał już Rafał Boguski. Doświadczony gracz Białej Gwiazdy skutecznie dobijał i gospodarze wyszli na prowadzenie.
W pierwszej odsłonie meczu działo się sporo, ale to Wisła miała dosyć wyraźną przewagę. Minimalne prowadzenie krakowskiego zespołu 1:0 było zasłużone.
W drugiej odsłonie Górnik musiał zdecydowanie zmienić swoją grę, jak chciał doprowadzić przynajmniej do wyrównania.Bardzo szybko piłkarze Górnika doprowadzili w drugiej części meczu do wyrównania. Już w 55. minucie Igor Angulo zdobył bramkę z rzutu karnego nie mając żadnych problemów z oszukaniem golkipera Wisły.
Przyjezdni poszli za ciosem i już w 63. minucie wyszli na prowadzenie. Rafał Kurzawa zdobył bramkę… bezpośrednio z rzutu rożnego!
Mijały kolejne minuty, a to wciąż Górnik miał przewagę. W 72. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Szymon Żurkowski i po fatalnym błędzie bramkarza Wisły przyjezdni prowadzili już 3:1.
To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu. Po minucie czerwoną kartkę obejrzał Arkadiusz Głowacki i Wisła musiała kończyć mecz w osłabieniu. To jednak nie przeszkodziło gospodarzom w tym, aby w 77. minucie zdobyć bramkę kontaktową.
Wisła pomimo gry w osłabieniu dalej atakowała, a Górnik koncentrował się na obronie korzystnego rezultatu. Ostatecznie przyjezdni wygrali 3:2 i umocnili się na fotelu lidera.
gmar, PilkaNozna.pl
foto: Łukasz Skwiot