Jeździec z głową. Rywale go nienawidzą
Przeciwnicy go nienawidzą! Odkrył jeden prosty sposób na zmuszenie ich do modlitwy i przyprawienie o problemy ze snem. Drybling.
W tym się specjalizuje. To wyróżnia go na tle piłkarzy występujących w Manchesterze City, Premier League i pięciu czołowych ligach Europy. Spośród tych, którzy regularnie pojawiają się na boisku, żaden nie mija rywali z piłką przy nodze częściej. A to zaledwie jedna z kilku broni w arsenale Jeremy’ego Doku.
BŁYSKAWICZNA ADAPTACJA
Zdaniem Pepa Guardioli wcale nie najbardziej imponująca. – Wiedzieliśmy, że jest świetny w starciach jeden na jeden, lecz zaskoczyło nas to, jak inteligentnie do nich podchodzi – mówi o podopiecznym. – Niezwłocznie zastosowuje się do przekazywanych mu instrukcji. Rozumie każdą akcję, którą ma wykonać. Gdy zbliża się do pola karnego i musi dryblować, na pierwszych pięciu metrach jest prawdopodobnie jednym z najszybszych zawodników. Ale potem, kiedy nie ma już możliwości dryblingu, podejmuje właściwe decyzje, podaje do kolegów. To czyni piłkarza wielkim. Jestem pod wrażeniem. Gdy znajduje się przy piłce, zarówno kibiców, jak i mnie ogarnia ekscytacja tym, co wydarzy się za moment.
Właśnie zaakcentowane przez hiszpańskiego szkoleniowca rozumienie futbolu Obywateli pozwoliło Belgowi błyskawicznie zaadaptować się w nowej drużynie. Dołączył do niej po rozpoczęciu sezonu (inaugurację odhaczył jeszcze w barwach Rennes), 24 sierpnia. Trzy miesiące później ma w dorobku 14 występów we wszystkich rozgrywkach, 724 minuty spędzone na murawie, 3 gole oraz 6 asyst. Dobrze spisał się w meczu z West Hamem. Bardzo dobrze w rywalizacji z Brighton. Celująco w potyczce z Bournemouth. Tę ostatnią okrasił trafieniem i czterema finalnymi podaniami, zostając najmłodszym zawodnikiem w historii Premier League, który w jednym spotkaniu wziął bezpośredni udział w pięciu akcjach bramkowych. Stwarza duże kłopoty oponentom. Robi przewagę na korzyść swojego zespołu. Partnerzy wiedzą, że mogą na nim polegać.
– Na boisku obowiązują pewne zasady, których nie ustala menedżer – przyznaje Guardiola. – Dlaczego piłkarze zagrywają częściej do konkretnego zawodnika? Nie są głupi. Mają świadomość tego, iż jeśli podadzą piłkę do Doku, on coś wymyśli. To naturalne.
21-latek przyjmuje pochwały na chłodno i ze skromnością. – Jestem bardzo dumny, ale w tej drużynie wszystko przychodzi łatwo – przekonuje. – Każdy dysponuje topowymi umiejętnościami, a kiedy obcujesz z takim otoczeniem, łatwo posłać dobre podanie czy znaleźć odpowiedni moment na wykonanie akcji.
Komfortowe warunki nie umniejszają jednak zasług skrzydłowego w dziedzinie przystosowania się do zespołu. Absolutnie nikt nie zakładał, że tak prędko stanie się tak ważnym członkiem formacji ataku. Przewidywano, iż zajmie mu to od kilku do kilkunastu miesięcy. Bo opuścił okres przygotowawczy, a przeskok z Ligue 1 do Premier League i z Rennes do Manchesteru City jest ogromny. Bo futboliści stykający się z wizją Pepa po raz pierwszy potrzebują zwykle czasu na zaprezentowanie posiadanych atrybutów w pełnej okazałości, nie błyszczą od razu (na Etihad Stadium przerabiano to z Leroyem Sane, Rodrim, Joao Cancelo czy Jackiem Grealishem). Bo swoją charakterystyką piłkarską różni się od profilu skrzydłowego, jakiego Guardiola preferował w trakcie marszu po potrójną koronę – kontrolującego tempo akcji, nie notującego strat, raczej podającego niż dryblującego.
DODATKOWE ROZWIĄZANIE
Doku jest zupełnie inny. Zawsze przyspieszający grę. Atakujący w sposób bezpośredni. Lubujący się w zwodach oraz holowaniu piłki, co nierozerwalnie wiąże się z ryzykiem zaliczenia straty. Gdyby nie fakt, że mimo wszystko wie, kiedy się zatrzymać, jak wykreować szansę strzelecką koledze lub samemu oddać uderzenie, byłby jeźdźcem bez głowy i nie odnalazłby się w ekipie Obywateli. Tymczasem zrobił to nie tylko szybko, ale też w zgodzie ze sobą.
Pep zmodyfikował styl boiskowego funkcjonowania wielu zawodników, z którymi współpracował. Coś dodał, coś odjął. Jedno doradził, drugie odradził. W Jeremym nie zmienił natomiast nic poza flanką, na jakiej ten operuje – większość dotychczasowej kariery spędził na prawej, w City widać go głównie na lewej.
– Odbyliśmy szczerą rozmowę – wyjawił trener. – Powiedziałem mu: Dlaczego tu jesteś? Dlaczego Manchester City zdecydował się w ciebie zainwestować? Z powodu twoich umiejętności. Jakie to umiejętności? Drybling. Agresja. Robisz to przez całe życie? Owszem. Więc rób to dalej.
I tak mistrzowie Anglii zyskali dodatkowe, od dawna nieznane im rozwiązanie na przedzieranie się przez zasieki obronne rywali. Powierzają futbolówkę błyskotliwemu atakującemu, który skupia na sobie uwagę kilku oponentów, a następnie wyłącza ich z gry. Albo poprzez zwód, albo za sprawą obsłużenia niekrytego partnera, który ma więcej wolnej przestrzeni.
– Gdy znajdujesz się z nim w sytuacji jeden na jeden, pozostało ci tylko się pomodlić – twierdzi Thierry Henry, który poznał Doku, będąc asystentem selekcjonera reprezentacji Belgii. To miód na uszy wychowanka Anderlechtu, który w jednym z wywiadów zdradził: – Mając 16 lat, pragnąłem, by defensorzy, z którymi się mierzę, zmagali się potem z problemami ze snem. By mnie znienawidzili. Grałem, jakbym chciał ich zabić.
Obserwując jego popisy trudno nie odnieść wrażenia, iż nadal przyświecają mu te same cele. Co będzie dalej? – Teraz musimy przekonać go, że może radzić sobie równie dobrze na prawym skrzydle. To następny krok w jego rozwoju. Powinien go postawić, ponieważ potrzebujemy piłkarza, który potrafi występować po obu stronach murawy i być przy tym równie decydujący jak on – odpowiada Guardiola. Natychmiast podkreśla jednak: – Jestem bardzo zadowolony z niego oraz z wpływu, jaki wywarł na drużynę, odkąd do niej dołączył. To początek i zapowiedź wielu lat wspaniałej kariery.
MACIEJ SAROSIEK