Jeden gol, trzy czerwone kartki. Co za mecz w Kielcach!
Sytuacja Korony Kielce przed dzisiejszym meczem z Cracovią nie była najlepsza. Gospodarze jednak chcieli wygrać za wszelką cenę, aby wygrzebać się z kryzysu.
Pesković i jego koledzy nie mogą być zadowoleni
Kielecki zespół w tym sezonie nie prezentuje się najlepiej. Korona ponownie znajdowała się w dołku przed dzisiejszym starciem z Cracovią. Jednocześnie gospodarze musieli zawalczyć o zwycięstwo, ponieważ nad najgorszym duetem w lidze, czyli ŁKS Łódź oraz Wisłą Kraków mieli zaledwie punkt przewagi!
Logika jednak podpowiadała, że to tylko Cracovia może wygrać ten mecz. Zespół prowadzony przez Michała Probierza w tym sezonie spisuje się dobrze i walczy o najwyższe cele.
Kibice zgromadzeni na kieleckim stadionie nie mogli narzekać na brak emocji. Od początku oglądaliśmy zacięte starcie, w którym obydwie drużyny wyraźnie pokazywały, że chcą wygrać. W 40. minucie arbiter po raz pierwszy pokazał czerwoną kartkę. Rodrigo Zalazar za brutalny faul obejrzał czerwoną kartkę.
Pomimo gry w osłabieniu Korona jeszcze w pierwszej połowie zdołała wyjść na prowadzenie. W 43. minucie Erik Pacinda oddał precyzyjny strzał z dystansu, przy którym bramkarz Cracovii nie miał wiele do powiedzenia.
Wydawało się, że w drugiej połowie bramki dla Cracovii są tylko kwestią czasu. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca, a w 75. minucie arbiter wyrzucił drugiego zawodnika Korony – Jakuba Żubrowskiego.
Przez ostatni kwadrans gospodarze musieli grać w dziewiątkę! Przewaga Cracovii momentami była przygniatająca, a miejscowi praktycznie nie opuszczali swojej połowy broniąc korzystnego dla siebie rezultatu.
W końcówce meczu obejrzeliśmy jeszcze jedną czerwoną kartkę, tym razem dla zawodnika Cracovii. Ostatecznie Koronie udało się dowieźć minimalne prowadzenie do ostatniego gwizdka arbitra. Dzięki tej wygranej kielecka ekipa nieco oddaliła się od najsłabszego duetu w lidze.
gmar, PilkaNozna.pl