„Jechaliśmy przez Częstochowę, byliśmy na Jasnej Górze”
– Łatwo nie było, bo różnica jednej bramki nigdy nie daje pewności – powiedział po meczu w Gliwicach Leszek Ojrzyński. Jego Arka Gdynia pokonała w delegacji Piasta i odniosła pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Nic więc dziwnego, że trener tryskał po ostatnim gwizdku dobrym humorem.
Leszek Ojrzyński mógł się cieszyć z wyjazdowej wygranej swojej Arki (fot. Łukasz Skwiot)
Ojrzyński wie, że jego piłkarze mieli szanse na podwyższenie rezultatu i gdyby się im udało, wtedy uniknęliby nerwówki pod koniec spotkania. – Mogliśmy dołożyć drugą bramkę, ale tego nie zrobiliśmy i cały czas było nerwowo. Najważniejsze, że zagraliśmy „na zero” z tyłu i bramka po wrzucie piłki z autu dała nam trzy punkty. To jest najważniejsze – dodał.
– Jesteśmy zadowoleni, że dobrze wykonaliśmy swoją robotę i w lepszych nastrojach będziemy się przygotowywać do najbliższego spotkania. Teraz przed nami podróż i regeneracja przez weekend. Gratulacje dla chłopaków, bo walczyli, a tutaj się łatwo punktów nie zdobywa – kontynuował.
Leszek Ojrzyński uważa, że jego drużyna mogła liczyć podczas ostatnich meczów na małe wparcie… z góry. – W poniedziałek wyruszyliśmy na mecz pucharowy i ligowy. Jechaliśmy przez Częstochowę, byliśmy na Jasnej Górze, bo część zawodników nie znała tego miejsca. Potem udany mecz w Pucharze Polski, co prawda po dogrywce i to pewne rzeczy zweryfikowało – zakończył.
Dzięki wygranej w Gliwicach Arka awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy. Gdynianie mają aktualnie czternaście punktów na swoim koncie.
gar, PiłkaNożna.pl