Jakub Świerczok robi furorę w Japonii.
Jakub Świerczok nie przestaje zadziwiać na japońskich boiskach. Polski zawodnik znów trafił do siatki w meczu J1 League i jest jedna z najbardziej wyróżniających się postaci w japońskim futbolu.
Jakub Świerczok nie przestaje strzelać w Japonii. Polski napastnik po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, tym razem w meczu przeciwko Kashiwa Reysol, wygranym przez Nagoya Grampus 2:0. Polak trafił do siatki w 34. minucie spotkania, wypracowując akcję w polu karnym rywala i następnie wykańczając podanie Sho Inagaki.
Polak błyskawicznie wkomponował się w grę zespołu i jest gwiazdą Nagoya Grampus. Szybko zyskał zaufanie kibiców, którzy tuż po jego przyjeździe zorganizowali biało-czerwoną oprawę na trybunach. Świerczok przez kilka miesięcy wypracował solidne liczby na japońskich boiskach.
Jak do tej pory Polak wystąpił łącznie w 18 meczach i zdobył w nich aż 10 goli. Statystycznie piłka po jego strzale znajduje drogę do siatki co 102 minuty.
W meczach J1 League (pierwsza liga japońska) Świerczok w swojej grze również dowozi liczby. W 11 meczach zdobył 5 goli, będąc na boisku 608 minut. Polak wciąż czeka na rozegranie pełnowymiarowego spotkania w lidze. Najdłużej zagrał we wrześniowym starciu z Yokohama Marinos (87 minut) i zapisał się w raporcie meczowym ze zdobytą bramką.
Skoro napastnik z Tych jest w bardzo dobrej formie, dlaczego nie ma go na liście powołanych w reprezentacji Polski? Według naszych informacji 30-latek cały czas jest obserwowany i nie wypadł z planów sztabu trenerskiego kadry, jednak problemem są bardzo rygorystyczne obostrzenia związane z pandemią koronawirusa. Świerczok po przylocie z Japonii musiałby odbyć kwarantannę zarówno w Polsce, jak i po powrocie do Azji. Kwarantanna w Japonii może potrwać nawet do 14 dni, przez co nie mógłby grać w meczach Nagoya Campus. Gdyby podróżowanie nie było utrudnione i sytuacja powróciłaby do normalności, Świerczok na pewno byłby stałym bywalcem zgrupowań Paulo Sousy.
młan, PiłkaNożna.pl