Przejdź do treści
Jak Southampton wyparło Bundesligę

Ligi w Europie Premier League

Jak Southampton wyparło Bundesligę

Southampton stało się jedną z ulubionych destynacji wychowanków akademii największych angielskich klubów. Każdy, kto odznacza się dużym talentem i nie może doczekać się regularnych występów na poziomie Premier League, znajdzie swoją ziemię obiecaną na St. Mary’s Stadium.



St. Mary’s Stadium to ziemia obiecana dla młodych talentów. (fot. Reuters)


Poprzedniego lata na łamach The Athletic ukazał się artykuł pod tytułem: „Czy Southampton jest nową Bundesligą?”. Dan Sheldon opisał w nim politykę transferową klubu, który pogodził się z tym, że nie jest w stanie rywalizować z innymi przedstawicielami Premier League na niwie finansowej, dlatego do kwestii wzmocnień drużyny musi podejść sposobem. Odpuścił sobie starania o w pełni ukształtowanych, więc drogich piłkarzy. Postanowił sprowadzać graczy wielce utalentowanych, ale niesprawdzonych na najwyższym poziomie. Tych, którzy mieli trudności z przebiciem się do dorosłych zespołów największych angielskich klubów. Naturalnym miejscem zakupowych łowów Świętych stały się akademie klubów Premier League. Rejony, do których do niedawna chętnie zaglądały ekipy z Bundesligi, oferując szybsze wejście do dorosłego futbolu i skłaniając do przeprowadzki do Niemiec między innymi Jadona Sancho i Reece’a Oxforda.

„Plan zakładał, że klub skorzysta na zagwarantowaniu najbardziej utalentowanym młodym piłkarzom opcji pozostania w Anglii i występowania w Premier League bez konieczności uprzedniego wyjazdu do Bundesligi.” – pisał Sheldon.

W ten sposób na St. Mary’s Stadium udało się sprowadzić Tino Livramento (na zasadzie transferu definitywnego) oraz Armando Broję (na wypożyczenie). Ani jeden, ani drugi nie mógł liczyć na regularną grę w barwach Chelsea. W Southampton obaj stali się bardzo ważnymi zawodnikami, choć Anglik miał duże problemy zdrowotne (stracił przez nie kilka meczów, teraz leczy zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie), a Albańczyk borykał się z nieskutecznością strzelecką (mimo to spisał się na tyle dobrze, że teraz mocno zabiegają o niego West Ham, Everton i Newcastle United, a Thomas Tuchel przekonuje, że The Blues nie są zainteresowani pozbyciem się go). Do akademii Świętych dołączył natomiast Thierry Small, który uznał, że będzie miał tam lepsze warunki do rozwoju niż w szkółce Evertonu.

Na przestrzeni minionego roku klub z południa Anglii zmienił właściciela – Gao Jisheng sprzedał udziały firmie inwestycyjnej Sport Republic – ale jego polityka transferowa pozostała taka sama. Dowodzą temu ruchy poczynione i planowane przez Świętych w trwającym okienku.

W minionych tygodniach Manchester City na Southampton zamienili Gavin Bazunu i Romeo Lavia. 20-letni bramkarz nie zdążył zadebiutować w drużynie Pepa Guardioli, ale pokazał się z dobrej strony na wypożyczeniu w Portsmouth. 10-krotny reprezentant Irlandii kosztował 12 milionów funtów. 10,5 wydano na Lavię, który ma na koncie dwa występy w koszulce The Citizens. Po podpisaniu kontraktu z nowym klubem pomocnik wytłumaczył, dlaczego zdecydował się na transfer, wyłuszczając przy okazji dlaczego zrobili to jego poprzednicy i dlaczego identycznie postąpią jego następcy.

– Sądzę, że ten klub odznacza się dobrą kulturą pracy z młodymi piłkarzami, więc bardzo się cieszę, iż tu jestem. Kiedy dowiedziałem się o zainteresowaniu Southampton, byłem podekscytowany, ponieważ to miejsce daje młodym zawodnikom okazję do jak najlepszego rozwoju – stwierdził 18-latek.

 


 

Czy dodatkowo zachęci tym potencjalnych nowych kolegów? Święci uważnie monitorują sytuację Leviego Colwilla, który nosi się z zamiarem opuszczenia Chelsea. Chcieliby też mieć u siebie Liama Delapa z Manchesteru City, ale ten odrzucił ich ofertę transferu definitywnego, gdyż pragnie Anglika jedynie wypożyczyć. Akademię Southampton mają z kolei zasilić Sam Amo-Ameyaw i Jayden Meghoma, którzy dotąd pobierali nauki w Tottenhamie.

Niewykluczone, że gdyby nie działania klubu z St. Mary’s Stadium, Bazunu, Lavia, Livramento czy Broja opuściliby Wielką Brytanię na rzecz Niemiec i Bundesligi. Ta została niejako wyparta z angielskiego rynku. Po adeptów akademii największych firm w kraju coraz chętniej sięgają bowiem nie tylko Święci, ale też Crystal Palace (Conor Gallagher i Marc Guehi, ex Chelsea), Leeds United (Darko Gyabi, ex Manchester City) oraz Nottingham Forest (Neco Williams, ex Liverpool).

Im więcej będzie jednak pozytywnych historii, jak te z udziałem Tino Livramento i Armando Broji, tym Southampton łatwiej będzie przekonać najbardziej uzdolnionych młodzianów, iż to ono jest najlepszym wyborem dla tych, którzy odznaczają się dużym talentem i nie mogą doczekać się regularnych występów na poziomie Premier League. Poza tym klub, który od dekad słynie z owocnej pracy z młodzieżą (to on wypuścił w świat Garetha Bale’a, Theo Walcotta, Luke’a Shawa, Jamesa Warda-Prowse’a i Adama Lallanę), ma jeszcze jednego asa w rękawie. Nowego dyrektora do spraw rekrutacji – Joe Shieldsa.

Anglik to uznana marka, jeśli chodzi o szlifowanie piłkarskich diamentów. Zajmował się tym w Fulham, Crystal Palace i Manchesterze City. Do klubów, z którymi dotąd był związany, sprowadził między innymi Jadona Sancho i Michaela Olise. Największe akademie w kraju zna jak własną kieszeń, a specjalizuje się w odnajdywaniu ukrytej mocy w graczach liczących od 17 do 23 lat. Jest więc właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Idealnym kandydatem do realizowania polityki transferowej Southampton.

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024