Jak jesienią radzili sobie w Bundeslidze nasi Gastarbeiterzy?
To już nie te czasy, gdy Bundesliga była dla piłkarzy znad Wisły ziemią obiecaną. Wciąż jeszcze jednak nasi rodacy odgrywają na niemieckich boiskach istotne role, a na pewno istotniejsze niż u progu bieżącego tysiąclecia, czyli w okresie naszej największej prosperity. Nie mieliśmy wówczas zawodników, którzy byliby gwiazdami pokroju Roberta Lewandowskiego czy Łukasza Piszczka. Można by więc rzec, że z ilości przeszliśmy w jakość.
TOMASZ URBAN, KOMENTATOR ELEVEN
Widać to też po szczegółowej analizie dokonań naszych piłkarzy w rundzie jesiennej. Nie ma ich dziś na niemieckich boiskach zbyt wielu, ale znakomita większość stanowi o obliczach drużyn.
(…)
Marcin Kamiński (Fortuna Duesseldorf). Przejście na wypożyczenie ze Stuttgartu do Fortuny okazało się znakomitym posunięciem. W VfB był w pewnym momencie piątym środkowym obrońcą w hierarchii, w Fortunie natomiast jest drugi, tuż po Kaanie Ayhanie. Jesienią rozegrał aż 1260 minut na 1710 możliwych (74 procent). Marcin jest pewniakiem do gry, czy to w systemie z dwoma, czy z trzema środkowymi obrońcami. Zaliczył co prawda kilka słabszych występów (z Eintrachtem czy Werderem), ale z reguły sprawiał zdecydowanie pewniejsze wrażenie niż jego bezpośredni konkurent do miejsca w składzie, czyli Robin Bormuth, co pokazują też wskaźniki statystyczne. Marcin lepiej podaje (88 procent celności wobec 86 Bormutha), jest aktywniejszy pod bramką przeciwnika przy stałych fragmentach (4 strzały na bramkę Kamińskiego, Bormuth bez uderzenia), a nade wszystko znacznie lepiej spisuje się w pojedynkach (73 procent wygrywanych przy zaledwie 57 procentach u Bormutha), choć trzeba zaznaczyć, że jak na środkowego obrońcę, podejmuje ich w meczu zdecydowanie za mało, bo średnio 9 na 90 minut (najlepsi ligowi środkowi obrońcy notują niemal dwa razy tyle). Warto też wspomnieć o bardzo dobrej dyspozycji w końcówce rundy, okraszonej asystą w meczu z Freiburgiem.
Perspektywy na wiosnę? Dobre. Fortuna nie jest bogatym klubem, nie stać jej więc na mocne transfery, choć mówi się w ostatnim czasie o wypożyczeniu Jeffreya Brumy z Wolfsburga. Gdyby do tego doszło, walka o pierwszy skład byłaby o wiele bardziej zażarta niż jesienią, tym bardziej że do zdrowia wróci też w końcu Andre Hoffmann. Marcin wciąż powinien jednak grać, o ile utrzyma się w przyzwoitej dyspozycji, zwłaszcza gdy Fortuna częściej będzie stosować ustawienie z trzema środkowymi obrońcami. Kamiński nie jest piłkarzem, który stanie się czołowym defensorem w rozgrywkach. Ale to gracz, który jest w stanie utrzymać się w lidze, ewentualnie grać w czołowych drużynach niższego szczebla. W każdym razie jesień może zapisać po stronie plusów.
(…)
Rafał Gikiewicz (Union Berlin). Kapitalny transfer Unionu. Giki spisywał się jesienią znakomicie i na tradycyjnej liście rankingowej „Kickera” uplasował się tuż za plecami Timo Horna. Obu jednak przyznano tę samą klasę. Rafał świetnie spisuje się na linii (79 procent obronionych strzałów – najwięcej ze wszystkich golkiperów w lidze), ale i na przedpolu czuje się bardzo dobrze. Praktycznie nie popełnia błędów, a częstokroć ratował tyłki obrońcom. Pomocnikom i napastnikom zresztą też, bo asysta i zdobyty gol nie zdarzają się bramkarzom zbyt często. To w dużej mierze dzięki niemu drużyna ze wschodniej części Berlina ma najlepszą defensywę w lidze (tylko 15 straconych goli) i wciąż liczy się w walce o 1. Bundesligę. W samym klubie też są z Rafała bardzo zadowoleni. Textilvergehen – jeden z najbardziej poczytnych blogów poświęconych klubowi – napisał w trakcie rundy, że Union od dawna szukał głośnego i pewnego bramkarza i w końcu go znalazł. Wydaje się, że nawet jeśli Union nie zdoła wiosną wywalczyć promocji, to Rafał – o ile utrzyma taką dyspozycję – spokojnie może myśleć o powrocie do 1. Bundesligi. I to wcale nie w roli rezerwowego.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (2/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”