Przejdź do treści
Jak będzie wyglądała kadra po pandemii?

Polska Reprezentacja Polski

Jak będzie wyglądała kadra po pandemii?

Reprezentacja Polski wróci do gry na początku września. Czasu jest jeszcze sporo, ale na obserwację zawodników wcale nie tak dużo. Jerzy Brzęczek i jego sztab pracują więc pełną parą. Prawie.


Jak będzie wyglądała kadra po pandemii? (fot. Piotr Kucza)

PRZEMYSŁAW PAWLAK

Prawie, bo w związku z obostrzeniami związanymi z COVID-19 trenerzy kadry narodowej nie mogą wyjeżdżać na obserwacje zawodników występujących w klubach zagranicznych – członkowie sztabu pojawiają się tylko na polskich stadionach. Od momentu powrotu do gry Ekstraklasy Brzęczek i jego ludzie regularnie, dwa, trzy razy w tygodniu, spotykają się też w siedzibie federacji, by analizować grę obserwowanych zawodników.

Intensywność

Trzon zespołu jest doskonale znany, trudno spodziewać się rewolucji w kadrze, niemniej pandemia sprawiła, że selekcjoner dostał więcej czasu na sprawdzenie nowych twarzy. I zapewne jesienią to wykorzysta. Dziś jednak trudno jednoznacznie zawyrokować w jakim stopniu i w których terminach. Do końca roku biało-czerwoni rozegrają osiem spotkań – dwa we wrześniu, trzy w październiku oraz trzy w listopadzie. Większej liczby nowych zawodników należy spodziewać się w miesiącach, w których zagramy oprócz meczów w Lidze Narodów także spotkania towarzyskie. Po pierwsze dlatego, że współpraca na linii pierwsza reprezentacja – kadra U-21 od selekcjonerskich czasów Adama Nawałki układa się bardzo dobrze. Pamiętać więc trzeba, że we wrześniu zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza zagra z Estonią i Rosją w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy. Co ważne, z Rosjanami, głównymi rywalami do zajęcia pierwszego, dającego bezpośredni awans, miejsca w tabeli reprezentacja młodzieżowa zmierzy się w drugim wrześniowym terminie, rozsądnym byłoby więc, gdyby Michniewicz miał do dyspozycji możliwie najsilniejszy skład. A to oznacza, że przepływ między jedną a drugą reprezentacją nie musi być tak swobodny, jak zdarzało się w przeszłości. Po drugie natomiast – w październiku i listopadzie (z Włochami zmierzymy się prawdopodobnie w Rzymie, nie jest to jednak przesądzone) biało-czerwoni rozegrają po trzy spotkania i to w ciągu siedmiu dni! Nie należy spodziewać się, że na zgrupowania przyjedzie po 30 piłkarzy, niemniej logika podpowiada, iż w tym czasie Brzęczek będzie potrzebował większej liczby zawodników. 

– Nawał spotkań, niemniej nie robiłbym z tego dużego problemu – mówi były selekcjoner reprezentacji Polski, Jerzy Engel. – Sztab szkoleniowy na bieżąco może monitorować poziom zmęczenia zawodników, zdolności motoryczne organizmów, selekcjoner może sterować składem w oparciu o te dane. Pod warunkiem, że piłkarze przyjadą na zgrupowanie odpowiednio przygotowani, muszą być tego świadomi, to będzie baza.

Nie znaczy to jednak, że selekcjoner na wrześniowe wyjazdowe spotkania z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną nie powoła zawodników dla jego reprezentacji nieoczywistych. W tym miejscu pojawia się jednak kolejny problem. W momencie wysyłania powołań większość lig nie będzie grała. Toczyć się będą kwalifikacje europejskich pucharów, dogrywana będzie Liga Mistrzów, rozgrywki wznawiać będzie Ekstraklasa, z lig, w których występują reprezentanci Polski prawdopodobnie grać będą jeszcze w Kazachstanie i Stanach Zjednoczonych. Brzęczek wysyłając powołania w okolicach 20 sierpnia, w przypadku większości zawodników nie będzie mógł opierać się na ich aktualnej formie. Zadania to na pewno nie ułatwia, nawet jeśli z tym samym kłopotem zmierzą się także pozostali selekcjonerzy w Europie.

Przed wybuchem pandemii w analizach rywali w finałach mistrzostw Europy sztabowi szkoleniowemu pomagać mieli zatrudnieni w Polskim Związku Piłki Nożnej, Dariusz Pasieka, Marcin Dorna oraz Jacek Magiera. Tych trzech trenerów nie należy traktować jako nowych członków sztabu Brzęczka, a jako wsparcie, niemniej zadania obserwacji przeciwników oraz baraży Euro 2020, które odbędą się jesienią, zostały im przydzielone.

Ograniczenia

Ostatni raz kadra spotkała się w listopadzie minionego roku, de facto we wrześniu Brzęczek będzie miał do dyspozycji drużynę o rok starszą. A przed finałami mistrzostw Europy starszą o kolejny rok. Selekcjoner musi więc szukać świeżej krwi, a czas na eksperymenty przyjdzie właśnie jesienią, bo później to dopiero tuż przed turniejem. W marcu 2021 roku kadra Brzęczka zacznie kwalifikacje finałów mistrzostw świata w Katarze od trzech meczów, nie będzie to więc dobry czas na majstrowanie przy drużynie. Dopiero tuż przed turniejem Euro 2020 biało-czerwoni rozegrają dwa mecze towarzyskie, być może z Rosją i Islandią – z tymi drużynami mieliśmy zmierzyć się planowo przed finałami mistrzostw Europy, zanim rozprzestrzenił się COVID-19.

Ograniczenia w ruchu lotniczym, pozamykane granice niektórych państw również mogą odegrać rolę przy wysyłaniu powołań. Na dziś bowiem nie wiadomo czy wszyscy piłkarze występujący poza Polską będą mogli swobodnie wrócić do naszego kraju. W tym względzie odpowiedź może przynieść tylko czas, dlatego sztab szkoleniowy przygotowuje się do wrześniowego dwumeczu według tradycyjnego schematu, nasłuchując jednocześnie doniesień o sytuacji związanej z pandemią na świecie – na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie występują powoływany przez Brzęczka Przemysław Frankowski i znajdujący się pod obserwacją selekcjonera Adam Buksa. Tradycyjny cykl przygotowań zakłada również znalezienie bazy, w której przebywać będzie zespół w Holandii oraz w Bośni i Hercegowinie. Wiadomo, że między meczami z tymi przeciwnikami drużyna nie wróci do Polski – do Bośni przeniesie się bezpośrednio z Amsterdamu. Jeszcze inną kwestią jest protokół medyczny dla reprezentacji, nad którym pracuje UEFA. To ten dokument określi zasady bezpieczeństwa w trakcie zgrupowań, podróży i meczów. W tym momencie nie można również wykluczyć, że jeśli w Holandii bądź w Bośni i Hercegowinie nastąpi wzrost zachorowań na COVID-19, mecz odbędzie się na neutralnym terenie.

Nazwiska

Przed pandemią członkowie sztabu pojawiali się na meczach PAOK Saloniki, aby obserwować Karola Świderskiego, o czym na łamach „PN” opowiadał zatrudniony w greckim klubie Mirosław Sznaucner. O tym, że w marcu testowany przez Brzęczka w drugim towarzyskim spotkaniu miał być Michał Karbownik również pisaliśmy przed kilkoma miesiącami. Powołanie dla zawodnika Legii Warszawa jest tematem jak najbardziej aktualnym, pytanie jednak czy Karbownik prezentuje w grze defensywnej już reprezentacyjny poziom, czy jest już graczem gotowym na najwyższy poziom pod względem taktycznym. Karbownik imponuje umiejętnościami indywidualnymi, przebojowością, na pewno nie jest jednak piłkarzem kompletnym. Zresztą podobnie jak Jakub Moder, który również trafił pod lupę selekcjonera, o czym poinformował serwis meczyki.pl. W ostatnich tygodniach pomocnik Lecha Poznań ma doskonałą passę – wywalczył miejsce w wyjściowym składzie, zdobył trzy bramki, pokazał, że ma powtarzalność w uderzeniach z dystansu i dobrze wykonuje stałe fragmenty. Odkładając jednak na bok zjawisko Moderomanii, czy to oznacza, że na poziomie reprezentacji aktualnie nie utonie? Zwłaszcza że można usłyszeć również negatywne opinie na jego temat – ma problem z odpowiednim ustawianiem się, a także z lokomocją i dynamiką na boisku. Czas i regularne występy w klubach będą pracować na korzyść Karbownika i Modera, dziś są to zawodnicy mający papiery na poważne granie, ale jeszcze niezupełnie na poważne granie gotowi. 

– Co Karbownik i Moder pokazali dotychczas na arenie międzynarodowej? – retorycznie pyta Engel. – Czasem, żeby zagrać w reprezentacji, nie wystarczy wyróżniać się w polskiej lidze. Poziom Ekstraklasy a poziom międzynarodowy to są dwie zupełnie różne sprawy. A do tego dochodzi jeszcze nieporównywalna presja, z którą też trzeba sobie poradzić. Oczywiście młodych piłkarzy, którzy pokazali się z dobrej strony w ostatnim czasie jest więcej, że wymienię choćby Jakuba Kamińskiego z Lecha, więc z pewnością sztab szkoleniowy dokładnie się im przygląda. Ale spokojnie, dajmy im jeszcze trochę czasu, wszystkich od razu powołać nie można. Kadra potrzebuje zawodników gotowych na teraz do wielkich wyzwań. Brzęczek umiejętnie wprowadził do reprezentacji Sebastiana Szymańskiego oraz Krystiana Bielika, wie, co ma robić.

Wydaje się, że w tym momencie zawodnikiem, który byłby z miejsca gotowy wejść do pierwszej reprezentacji i być cennym uzupełnieniem zespołu jest Sebastian Walukiewicz. Od początku 2020 regularnie pojawia się w wyjściowej jedenastce Cagliari. Dwudziestolatek z 15 meczów rozegrał 10, po przerwie spowodowanej pandemią jego pozycja jeszcze się umocniła. Były zawodnik Pogoni Szczecin robi postępy, zwłaszcza jeśli chodzi o grę w defensywie – z tego punktu widzenia można dojść do wniosku, że wybrał słusznie, decydując się na transfer do Włoch, uchodzących za uniwersytet dla obrońców. Zresztą, od Thiago Cionka, który w trakcie finałów mistrzostw Europy liczyć będzie 35 lat, i który w 2019 roku nie zagrał nawet minuty w reprezentacji, a powoływany był, Walukiewcz słabszy nie będzie.


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024