Do niedzielnego meczu w Białymstoku drużyna Wojskowych przystąpiła zaledwie trzy dni po starciu z Ruchem Zdzieszowice (4:0) w 1/8 finału Pucharu Polski. Więcej czasu na przygotowania i odpoczynek miała Jagiellonia, która już wcześniej pożegnała się z rozgrywkami pucharowymi.
W pierwszym kwadransie zmagań w stolicy Podlasia lepsze wrażenie sprawiała Legia. Drużyna gości przeprowadziła kilka niezłych akcji w okolicy pola karnego Jagiellonii. Na efektowny strzał z powietrza zdecydował się Dominik Nagy, ale kopnięta przez Węgra piłka poszybowała kilka metrów obok bramki gospodarzy.
Z czasem coraz lepiej prezentowali się gospodarze. W 21. minucie gry po raz pierwszy do wysiłku został zmuszony Arkadiusz Malarz: bramkarz Legii z trudem odbił piłkę po uderzeniu z dystansu w wykonaniu Martina Pospisila.
Podczas pierwszej połowy bez zarzutów spisywał się Damian Węglarz, zastępujący w bramce Jagiellonii kontuzjowanego Mariana Kelemena. 21-latek bardzo dobrze interweniował po groźnych strzałach Michała Kucharczyka i Kaspra Hamalainena.
Tuż po przerwie przewagę zyskali goście z Warszawy. Legia atakowała, jednak wciąż nie potrafiła wyjść na prowadzenie: zawodnicy Wojskowych pudłowali albo byli skutecznie zatrzymywani przez obrońców Jagiellonii.
W 57. minucie gry przed szansą na gola stanęli gospodarze. Z rzutu wolnego lewą nogą nieźle uderzył Piotr Tomasik, lecz piłka nieznacznie minęła słupek bramki Legii.
Kolejne minuty spotkania w Białymstoku upływały w dość leniwym tempie. W grze Jagiellonii oraz Legii brakowało dokładności i pomysłu na zaskoczenie przeciwnika. W efekcie obie drużyny w zasadzie nie stwarzały sytuacji podbramkowych, a rywalizacja toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.
Nieco ponad kwadrans przed końcem zmagań przypomniał o sobie Cillian Sheridan. Irlandzki napastnik, który ten mecz rozpoczął tylko w roli rezerwowego, oddał strzał głową po precyzyjnym dośrodkowaniu Pospisila. Piłka trafiła jednak wprost w ręce dobrze ustawionego Malarza.
W 79. minucie gry zapachniało golem dla gości ze stolicy. Ustawiony w polu karnym Nagy oddał strzał z powietrza, jednak Węglarz popisał się świetnym refleksem – bramkarz Jagiellonii końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Na pierwsza bramkę w ten niedzielny wieczór trzeba było czekać długo, ale zdecydowanie warto było. W 87. minucie piłka dość przypadkowo trafiła do ustawionego na lewym skrzydle Fedora Cernycha. Litwin ruszył w stronę środka boiska, po czym zdecydował się na uderzenie z dystansu. Potężny strzał zawodnika Jagi znalazł drogę do bramki, lądując w samym jej okienku! Arkadiusz Malarz był kompletnie bez szans!
Do końcowego gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego wynik spotkania w Białymstoku nie uległ już zmianie. Jagiellonia odniosła ważne zwycięstwo nad Legią, dzięki czemu awansowała na czwarte miejsce w ligowej tabeli.