Jagiellonia odrobiła straty w meczu z Arką, Świderski bohaterem białostoczan
Jagiellonia Białystok po porażce w Gdańsku w piątkowy wieczór mierzyła się z drugim zespołem z Trójmiasta. Zwycięstwo dawało jej powrót na 2. miejsce (przynajmniej do jutra, kiedy Legia gra z Koroną). Strata punktów oznaczała powiększenie straty do Lechii Gdańsk.
Jagiellonia mierzy się z Arką Gdynia (fot. Łukasz Skwiot)
Lechia najpierw pokonała Jagiellonię, dziś natomiast pewnie ograła Śląsk na wyjeździe (2:0). Jaga wobec porażki w Trójmieście spadła na trzecie miejsce w tabeli i jeśli chciała pozostać w grze o mistrzostwo, potrzebowała trzech punktów już w następnym starciu ligowym u siebie z Arką Gdynia.
Goście przystępowali jednak do tego spotkania w dobrych nastrojach po efektownej wygranej na własnym stadionie w starciu z Wisłą Kraków (4:1). Piłkarze prowadzeni przez Zbigniewa Smółkę grali świetnie, kompletnie dominując Wisłę. Arka nie była faworytem dzisiejszego meczu, ale przed pierwszym gwizdkiem sędziego miała prawo liczyć na pozytywny dla niej rezultat.
Mecz rozpoczęli chcący zrehabilitować się za zeszłotygodniową porażkę zawodnicy Ireneusza Mamrota. Pierwszy strzał na bramkę gości oddał Marko Poletanović, który już w 2. minucie próbował zaskoczyć Pavelsa Steinborsa. Po dość głębokim dośrodkowaniu główka pomocnika nie była jednak groźna, a bramkarz pewnie sobie poradził.
Po pierwszych minutach starcia można było zauważyć, że póki co przeważają gospodarze, natomiast zawodnicy z Gdyni swoich szans szukają w szybkich kontratakach, które tak świetnie stosowali w spotkaniu z Wisłą Kraków. Mimo wszystko jednym z antybohaterów meczu był… stan boiska, które płatało piłkarzom figle i momentami utrudniało przyjęcie piłki.
Już po pierwszym kwadransie gry kontuzji nabawił się Frederik Helstrup, którego zmienić musiał Adam Danch. W grze defensywnej Arki niewiele to jednak zmieniło. Gdynianie dalej bronili się świetnie, nie pozwalając Jagiellonii na zbyt wiele na własnej połowie. Niestety, na zbyt wiele nie pozwalała także murawa, która niejednokrotnie wpływała na tor lotu podań.
W 25. minucie gry efektownie pokazał się Luka Zarandia. Gruzin efektownie minął kilku rywali w polu karnym Jagi i zdołał oddać strzał z ostrego kąta, ale piłka nie poszybowała w światło bramki, nie dotarła także pod nogi żadnego z jego kolegów. Przed stuprocentową szansę na zdobycie bramki stanął jednak Cillian Sheridan. Irlandczyk po błędzie obrony dostał podanie pod samą bramkę i z siedmiu metrów powinien strzelić gola, ale zaliczył kompromitujący kiks i piłka minęła słupek.
Po chwili podobną wpadką odpowiedział Zarandia. Niespodziewanie po dośrodkowaniu Nabila Aankoura z lewej strony boiska piłkę niefortunnie pod nogi skrzydłowego odbił Marian Kelemen. Bramkarz fantastycznie zrehabilitował się, broniąc jego uderzenie z kilku metrów. Futbolówka po chwili wróciła pod bramkę Arki, gdzie mocny strzał z ponad 25 metrów oddał Martin Pospisil. Łotewski golkiper gdynian zaliczył jednak imponującą paradę i przeniósł piłkę ponad poprzeczką.
Pierwsza połowa stała na całkiem dobrym poziomie. Obie drużyny miały swoje szanse, ale w dobrej dyspozycji pozostawali golkiperzy. Trzeba przyznać, że oglądało się to całkiem dobrze i można było liczyć na emocje po przerwie, kiedy któraś powinniśmy zobaczyć jeszcze więcej okazji strzeleckich.
Drugą połowę z nieco większym animuszem rozpoczęli piłkarze Jagiellonii. Sygnał do ataku dał Arvydas Novikovas. Litwin zbiegł z piłką do środka pola karnego i oddał niezły strzał, ale raz jeszcze skutecznie interweniował bramkarz. Gdy już wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, to cały plan zniweczył Nemanja Mitrović.
Obrońca Jagiellonii w fatalny sposób podał piłkę do Ivana Runje we własnym polu karnym. Podanie w banalny sposób przejął Michał Janota, który pewnie skierował futbolówkę do siatki. Pomocnik był czujny i opłaciło się to, zachował on zimną krew i doskonałym, bardzo pewnym strzałem pokonał Mariana Kelemena. Arka kontynuowała strategię wywierania presji na rywalu i dało jej to efekt w postaci gola.
Białostoczanie spróbowali odpowiedzieć po dosłownie paru minutach. Fenomenalne podanie ze środka pola zaprezentował Martin Pospisil, piłka trafiła do Arvydasa Novikovasa, ale Litwin z dość ostrego kąta uderzył obok słupka. Szansa była wyśmienita, jednak i tym razem zawodnik wicemistrza Polski pomylił się. Na trybunach zapanowała konsternacja, bo taki wynik nie dawał Jagiellonii szans na powrót na drugie miejsce.
Gospodarze nie załamywali się i konsekwentnie dążyli do wyrównania. To udało się osiągnąć za sprawą strzału Karola Świderskiego zza szesnastki. Młodzieżowy reprezentant Polski dostał podanie od Pospisila i mocnym strzałem przy ziemi zaskoczył bramkarza Arki. Strzelony gol najwyraźniej zmotywował Świderskiego, bo już sześć minut później podwoił swój dorobek strzelecki z tego meczu. Napastnika ponownie obsłużył Martin Pospisil, który posłał świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego prosto na głowę kolegi z zespołu. Świderski strzelił pewnie i wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie.
Zawodnicy Jagiellonii od tego momentu byli jakby uskrzydleni, chcieli dalej atakować bramkę Arki, która przestała wyprowadzać groźne kontrataki. Od momentu strzelenia drugiego gola przez Karola Świderskiego goście stracili pomysł na zagrożenie gospodarzom, nieliczne próby ataków Luki Zarandii przerywali szybko obrońcy.
Na trzynaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry dobrze z piłką w pole karne zabrał się Nabil Aankour, obrońcy nie zdążyli do niego podbiec, wobec czego Marokańczyk zdołał dośrodkować futbolówkę w pole karne. Mimo obecności Rafała Siemaszki piłkę przytomnie złapał Marian Kelemen.
Świderski opuścił boisko, ale kolejny piłkarz Jagi pokazał, że także dysponuje dobrym strzałem z dystansu. Po podaniu Patryka Klimali, który zmienił właśnie Karola Świderskiego, piłka trafiła pod nogi Arvydasa Novikovasa, a Litwin mocnym uderzeniem z 20 metrów posłał piłkę do siatki obok bezradnego Pavelsa Steinborsa.
Arkowcy mieli swoją okazję w samej końcówce, kiedy w wielkim zamieszaniu po strzale Siemaszki po rzucie rożnym piłka odbiła się od słupka, jednak i tym razem nie udało się przełamać defensywy z Białegostoku. W końcówce goście nie stworzyli zagrożenia pod bramką, istotna była jednak decyzja sędziego pod koniec regulaminowego czasu gry. Bezsensowny faul wprowadzonego na boisko z ławki Romana Bezjaka początkowo został ukarany jedynie żółtą kartką, jednak po weryfikacji arbiter słusznie zauważył, że Słoweniec powinien zostać wyrzucony z boiska, i swój faul naprawił.
Po chwili sędzia zakończył spotkanie. Jagiellonia pokonała Arkę Gdynia i przynajmniej do jutra pozostanie na drugim miejscu w tabeli.
pber, PiłkaNożna.pl