Przejdź do treści
I ty możesz kopnąć Jurka

Polska Reprezentacja Polski

I ty możesz kopnąć Jurka

Jerzy Brzęczek nie nadaje się do niczego. Stanowisko go przerosło, marnuje potencjał drużyny, którą tworzą nietuzinkowi piłkarze. Jasna sprawa.


Dziś w Brzęczka walić można jak w bęben, nawet jest to w dobrym tonie, więc podobne opinie formułowane są z łatwością. Media starają się być wyważone, tak zwane social media nie mają wątpliwości: im szybciej zapomnimy o tej dwuletniej kadencji, tym lepiej. Mówiąc wprost: ratujmy, co się da.

Taki przekaz jest łatwy i zyskuje poklask. Trudniej wcielić się w rolę adwokata diabła. Zgadzam się co do zasady, że Brzęczek nie dołożył czegoś ekstra do budowy wielkiego dzieła. Natomiast z łatwością znalazłbym 10 argumentów za selekcjonerem i tyle samo przeciw. Brak stylu, automatyzmów, powtarzalności i postępów, szczątkowa kreatywność, dramatycznie zła statystyka meczów z drużynami silniejszymi, fatalna komunikacja (pal sześć wybiórczą – bo z wyjątkami rodzimej pisarki oraz reportera z Tyrolu – niechęć do dziennikarzy, ale ponoć usterkowo wygląda ona również na linii z zawodnikami…), wreszcie jakaś dziwna, choć głośno niewypowiedziana i nazwana, a więc pozostająca mimo wszystko w sferze przypuszczeń, aura między selekcjonerem a kapitanem drużyny. Wszystko to znam i rozumiem. 

Z drugiej strony – pamiętajmy, że nie jest on trenerem, lecz przede wszystkim selekcjonerem. Przez dwa lata miał z zawodnikami mniej więcej tyle samo jednostek treningowych, ile Czesław Michniewicz przez dwa miesiące pracy w Legii. Brzęczek jako pracobiorca zrealizował niewygórowane cele nakreślone przez pracodawcę, a w umowie zapewne nie została doprecyzowana droga prowadząca do tych celów. Awansowaliśmy więc do Euro (z marnej grupy), nie spadliśmy z Ligi Narodów, słabszych bijemy, z równymi sobie walczymy, powoli zespół jest odmładzany. Czy jest złym selekcjonerem? Powołuje nie tych piłkarzy, których powinien? Wygląda na to, że faktycznie zawsze najlepszy jest ten piłkarz, którego nie ma. Tylko który?

Na mistrzostwa Europy pojedziemy spróbować wyjść z grupy, ale po nic więcej i raczej z innym selekcjonerem byłoby podobnie. Boli oczywiście, że drużyna narodowa nie bardzo potrafi grać w piłkę. Czułem zażenowanie, patrząc na kopaninę z Włochami. Dostaliśmy klasycznego gonga – uświadomiono nam, na czym polega gra w piłkę, ile może sprawiać frajdy lub przykrości. To był nokaut. Z Holandią przegraliśmy już klasycznie, na punkty, byliśmy liczeni, ale nie powaleni. Zabrakło szczęścia, jak z Ukrainą, lecz to przecież Oranje wykazali się ostatecznie większą kulturą piłkarską.

Brak tej kultury wynika z przyczyn głębszych, strukturalno-szkoleniowych, wcale nie selekcyjnych. Przerażająca była twitterowa konstatacja Rafała Steca wskazująca, gdzie znajdujemy się na tle innych. Przegraliśmy w Lidze Narodów wszystkie cztery mecze z Holendrami i Włochami, zdobywając jedną bramkę, ale – uwaga! – w strzałach wyglądało to następująco: 2-14, 3-16, 2-19, 9-19. Trzeba naprawdę fury szczęścia, by z tego coś ukręcić. No więc ja również to wszystko wiem. Pytanie fundamentalne brzmi: ile w tym winy samego Brzęczka? Jeśli przyjąć, że posiada niedostatek wiedzy teoretycznej, że jest na bakier z taktyką i nowoczesnymi trendami, faktycznie mocno go to obciąża. 

Po pierwsze jednak: musiałoby faktycznie tak być, a czy jest – tego nie wiem. Łatwo stawiać zarzuty. Na tej samej jednak zasadzie Loew musi być skończonym piłkarskim imbecylem, intelektualnym oszustem i szarlatanem, przecież nie wolno dać się w ten sposób, dysponując Neuerem, Suele, Sane i Gnabrym, by tylko przy zawodnikach najlepszego klubu w Europie pozostać, wypunktować Hiszpanom – on na to pozwolił. On, który stał za sukcesami Klinsmanna, który zdobywał samodzielnie tytuł mistrza świata nie zna się na swoim fachu? Naprawdę w to wierzycie? A co z Czerczesowem, który piątkę zainkasował od przeciętnych Serbów z polsko-ekstraklasową gwiazdą w składzie? Co z Szewczenką obitym siedmioma golami przez Francuzów? 

Po drugie zaś – najbardziej wyrafinowana taktyka z reguły i tak przegra z grupą jedenastu po prostu lepiej wyszkolonych piłkarzy. A nikt nie ma wątpliwości, że poza wyjątkami, jesteśmy gorzej wyszkoleni niż Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy, Anglicy, Belgowie, Francuzi, Holendrzy, Chorwaci czy wspomniani Niemcy. Wina Brzęczka? Wymieniam dziewięć nacji, uczestników Euro 2020/21, akurat tyle, by zrozumieć, że ćwierćfinał ME nie musi być wcale naszym obowiązkiem, a czasem można odnieść takie wrażenie, wsłuchując się w tak zwaną przestrzeń publiczną.

Komicznie – w moim odczuciu – brzmią komentarze o zmarnowanym, a w zasadzie niewykorzystanym potencjale reprezentantów grających na co dzień rzekomo w mocnych klubach. Tymczasem mamy jednego giganta, największego na świecie, i dwóch znakomitych bramkarzy. Reszta jest porządna, jeśli ma dzień albo marna, jeśli tego dnia nie ma. Są też jednostki enigmatyczne, które tracą 40 procent wartości, zostawiając w szafie dres klubowy, a zakładając reprezentacyjny. 

Wróćmy jednak do tych wielkich klubów. Milan – PSG, Lazio, Inter, Chelsea – Inter, Chelsea, Sassuolo – Juventus, Torino, Napoli. To wyjściowa jedenastka Włochów na mecz z Polską, oczywiście oglądana przez pryzmat przynależności klubowych, a z powodu pandemii – dodajmy – zabrakło w niej kilku asów Juventusu, PSG i paru innych niezłych klubów. Kto stanął naprzeciw nich? Juventus – Sampdoria, Benevento, Southampton, Crotone – Dynamo Moskwa, Lokomotiw, Lech, Torino, Derby – Bayern. Jest różnica? 

Dlatego zostawmy z boku argumenty o wybitnym pokoleniu podbijającym Europę w czasie wolnym od zgrupowań reprezentacji, bo są one nietrafione. Zbigniew Boniek w magazynie „Odliczanie do Euro” diagnozował między innymi: „Problem jest techniczny, typowo piłkarski. Musimy mieć większą liczbę zawodników, którzy są w formie, potrafią przyjąć piłkę i ją oddać, a nie trzy razy poprawiać w oczekiwaniu aż doskoczy przeciwnik”. Ripostował Mateusz Borek: „Bardzo mnie pan zmartwił tym… Jeśli mamy na poziomie reprezentacji rozmawiać o tym, czy ktoś może zagrać bez przyjęcia albo świadomie założyć pressing, to jest źle. Dyskutujemy o 25 najlepszych piłkarzach 40-milionowego narodu. Mamy problem”.

Zgadza się – mamy problem. Ma go selekcjoner, ale czy on go wytworzył? Doceniajmy i szanujmy kadrowiczów, nie wyglądajmy jednak wśród nich – poza jednym – zbawców naszej futbolowej, grzesznej codzienności. Nie róbmy z nich boskich wybrańców, a z Brzęczka – Judasza.

 


ZBIGNIEW MUCHA
fot. Piotr Kucza / 400mm.pl

 


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 48/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024