Przejdź do treści
I my tam byliśmy

Polska Reprezentacja Polski

I my tam byliśmy

No więc najlepsza czwórka Euro 2020 jest już znana. Czy jednak faktycznie najlepsza? Można dyskutować.


Niezależnie bowiem od tego, że Hiszpania uporała się ze Szwajcarią, a Francja nie, to nikt nie przekona mnie, że Hiszpanie mają lepszą drużynę od Francuzów. To jednak nieistotne. W futbolu – jak wiadomo – najważniejsza jest tabela rozgrywek. La Roja była faktycznie o włos od pożegnania się z Euro. Szwajcarzy stawiali się dzielnie, ale nie da się wygrać z Hiszpanami bez lidera na boisku, bez pełnego składu, z kontuzjowanym żądłem, wbijając sobie swojaka, nie potrafiąc wykonywać – akurat tego dnia – jedenastek. Ten turniej to – poza jakością i znakomitym przygotowaniem w końcu niezmęczonych ludzi! – w ogóle zbieg wielu czynników decydujących o sukcesie lub jego braku. Czy przypadkiem grono półfinalistów tworzą drużyny, które nie musiały dużo podróżować i często byli gospodarzami swoich gier? Zapewne nie.

Wiele drużyn ma bądź miała swój motor, czynnik, paliwo, które ją napędzał. Dania – dramat Eriksena, Anglia – Wembley i symboliczną wiktorię nad Niemcami, Ukraina – historię kraju nękanego wojną z rosyjskim sąsiadem, itd. Tylko Włosi nie mają niczego. Nie muszą, oni mają moc. Meczu z Belgami długo nie zapomnimy – to była manifestacja siły i piękna jednocześnie. Nie da się zapomnieć występu Donnarummy, Chielliniego, Insigne, Verrattiego, dramatu Spinazzoli… Ten turniej ma niezwykły ładunek emocjonalny, nieporównywalny z Ligą Mistrzów i żadnymi innymi rozgrywkami klubowymi. Włoski obrońca uświadamiający sobie, że właśnie zakończył się dla niego udział w mistrzostwach, że być może pod znakiem zapytania stanęła dalsza kariera, zaczyna płakać niczym dziecko. Wzrusza tak silnie, że cierpimy wraz z nim. Z drugiej strony Hoejbjerg – on też nie wytrzymał emocjonalnie. Po tym co spotkało jego drużynę, jego przyjaciela, nagle w dalekim Azerbejdżanie (skandal, że właśnie tam!) uświadamia sobie wielkości rzeczy, której dokonał wraz z kompanami. Wybrzmiewające na Euro hymny narodowe przyprawiają o prawdziwe ciary nawet postronnych obserwatorów, hymn koronacyjny LM co najwyżej daje czas na zaparzenie kawy przed meczem. I mówcie, co chcecie, ale tak właśnie uważam.

Anglicy? Jeśli teraz nie zdobędą mistrzostwa Europy, to już chyba nigdy. Niech zapomną o Katarze, dla nich musi liczyć się tu i teraz. Mają wszystko ku temu, by cieszyć się ze złota. Mają decydującą fazę turnieju na Wembley, mają żelazną defensywę kierowaną przez świetnego Maguire’a, znakomitego Sterlinga (poważny kandydat do miana gracza turnieju), odblokowanego Kane’a i mądrego trenera.

Trenera, który ma wizję i jej się trzyma. Który wie, co to presja, krytyka i szydera, który przeżył już to wszystko, więc jest odporny. Znakomicie przy tym zarządza kadrą ludzi o wysokim ego. Piłkarzami wartymi 80-100 milionów euro, będącymi gwiazdami najlepszej ligi świata, a nagle zmuszonymi pogodzić się z rolą rezerwowych. I modeluje nieustannie tę drużynę. W zależności od potrzeby zmienia taktykę, rzadziej personalia. Pytanie czy tych młodych z reguły zawodników nie spęta presja oczekiwań? Półfinał rosyjskiego mundialu przyjęty został w ojczyźnie futbolu jako sukces i dobry prognostyk. Teraz wyspiarze chcą więcej. Tylko półfinał, zwłaszcza gdy rywalem jest Dania, byłby trudny do zaakceptowania. Futbol ma wrócić do domu – nie mają wątpliwości Anglicy. Ale powiedzcie to Włochom, którzy ponad pół wieku czekają na złoto kontynentalnych zmagań albo Hiszpanom, którzy nic nie muszą, a mogą wszystko. A najpierw powiedzcie to Duńczykom, którzy na Wembley grać akurat potrafią, którzy jesienią pokonali tam gospodarzy w Lidze Narodów po trafieniu Eriksena z jedenastu metrów, którzy prawie 40 lat temu wyrzucili Anglię z eliminacji ME, wygrywając na Wembley po karnym Simonsena w meczu, od którego zaczęła się tak naprawdę cała historia duńskiego dynamitu.

A my? Cieszmy się, że kiedyś będziemy mogli opowiadać, że reprezentacja Polski brała udział w najpiękniejszym Euro w historii. Chociaż tyle. 

ZBIGNIEW MUCHA

TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (27/2021)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024