To był mecz rodem z hokejowej ekstraklasy. Jagiellonia Białystok pokonała na swoim boisku Wisłę Płock aż (5:2) w spotkaniu 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Prikryl zapisał na swoim koncie aż cztery asysty! (fot. 400mm.pl)
Jagiellonia w pięciu ostatnich meczach ligowych odniosła aż cztery porażki i nic dziwnego, że kibice w Białymstoku podchodzili do poniedziałkowego starcia z Wisłą ze sporą dozą ostrożności. Więcej szans na zwycięstwo dawano oczywiście gospodarzom, ale Nafciarze to bardzo niewygodny rywal, którego absolutnie nie można lekceważyć.
Jak się jednak okazało, na gości z Płocka od pierwszych minut spotkania spadła prawdziwa nawałnica. Jagiellonia nie zamierzała czekać na ruch przeciwnika i bardzo szybko przeszła do konkretów, chcąc wypracować sobie taki kapitał, który pozwoli na kontrolowanie zawodów.
Wystarczył niespełna kwadrans, by piłkarzom Bogdana Zająca udało się dopiąć swego. W 13. minucie gospodarze znakomicie rozegrali rzut wolny, a kiedy ustawieni w murze przeciwnicy spodziewali się uderzenia na bramkę, Tomas Prikryl postanowił wykazać się sprytem i podał do niepilnowanego na szóstym metrze Jakova Puljicia, a ten dopełnił formalności celnym strzałem.
Nafciarze nie potrafili się otrząsnąć po tak straconym golu, a w ich szeregi wkradł się niesamowity chaos. Jagiellonia to wykorzystała i trzy minuty później prowadziła już różnicą dwóch trafień. Piłkę na połowie rywala przejął Prikryl, który wypuścił na pozycję Jesusa Imaza, a ten płaskim uderzeniem pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Dwa strzały, dwa gole dla ekipy z Podlasia.
Tak mocne ciosy sprawiły, że goście znaleźli się na łopatkach. Do końca pierwszej połowy nie mieli oni już niczego ciekawego do zaproponowania, a niewiele brakowało, by w 39. minucie Jagiellonia już definitywnie dobiła rywala. Na posterunku był jednak Kamiński, który świetnie interweniował po strzale Przemysława Mystkowskiego.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Nie udało się przed przerwą, ale Jaga osiągnęła cel po zmianie stron. Tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania dublet na swoim koncie zapisał Puljić, który z zimną krwią wykorzystał kolejny błąd defensywny Wisły.
Gości było stać na odpowiedź dzięki trafieniu Dawida Kocyły, ale jak się okazało, był to łabędzi śpiew podopiecznych Radosława Sobolewskiego. Dominacja Jagiellonii była bowiem zdecydowana, a jej prowadzenie ani przez moment nie było zagrożone. Potwierdził to celnym strzałem głową Martin Pospisil, który w 62. minucie zdobył czwartą bramkę dla swojego zespołu.
Worek z golami rozwiązał się w Białymstoku na dobre. Kiedy w na 5:1 podwyższył Puljić, który zapisał na swoim koncie hat-tricka, pogrom stał się faktem. Wisła raz jeszcze była jednak w stanie odpowiedzieć, ale trafienie Damiana Rasaka, jedynie nieco osłodziło Nafciarzom gorycz porażki.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i to piłkarze Jagiellonii mogli się cieszyć ze zwycięstwa w świetnym stylu i ważnych trzech punktów.