W szlagierze szesnastej kolejki PKO BP Ekstraklasy Pogoń Szczecin pokonała Legię Warszawa. Bardzo udane zawody zaliczył Adam Buksa, który skompletował dublet.
Pogoń zwyciężyła w dużej mierze dzięki Adamowi Buksie. (fot. Krzysztof Cichomski/400mm.pl)
Choć na przestrzeni ostatniego miesiąca Portowcy delikatnie spuścili z tonu – wygrali jedynie jedno z czterech spotkań – dzisiejsze starcie przy ulicy Karłowicza 28 zapowiadało się bardzo interesująco. W końcu na północny zachód Polski zawinęła liderująca tabeli Legia, a i gospodarze, mimo wspomnianych niepowodzeń, wciąż plasowali się na ligowym podium. Co więcej, oba zespoły nie boją się stawiać na ofensywny, przyjemny dla oka styl gry. Nic dziwnego, iż kibice, zarówno ci przybyli na stadion, jak i ci przed telewizorami, spodziewali się emocjonującego widowiska.
Jego początek przypominał jednak bardziej partię szachów, aniżeli zacięty pojedynek rycerski. Żadna ze stron nie chciała się otworzyć, zaryzykować. Kontrola nad przebiegiem gry należała to do jednych, to do drugich. Wymiernych efektów nie przynosiły zaś ani stałe fragmenty gry, ani żadne inne próby zaskoczenia rywala.
Niniejszy impas przerwał dopiero Adam Buksa, który w 37 minucie wykorzystał potknięcie Mateusza Wieteski, by idealnie przyjąć futbolówkę i posłać ją w kierunki dalszego słupka. Wobec precyzyjnego, silnego strzału Radosław Majecki był bez szans.
Jeszcze przed przerwą do wyrównania próbował doprowadzić Arvydas Novikovas, ale po jego uderzeniu piłka poleciała nad poprzeczką.
Na początku drugiej części gry goście zanotowali serię dośrodkowań, lecz żadne z nich nie stworzyło większego zagrożenia pod bramką Stipicy. Dwie dobre okazje zmarnował za to Paweł Wszołek, który najpierw uderzył obok słupka, a następnie nie potrafił przechytrzyć golkipera Pogoni w sytuacji sam na sam.
W drugim kwadransie po przerwie do głosu doszli Portowcy, a dyspozycję Majeckiego silnym strzałem sprawdził Spiridonović. I o ile w tym przypadku polski bramkarz zdołał powstrzymać próbę przeciwnika, o tyle w 67 minucie lepszy okazał się Austriak. Jego lob był poza zasięgiem golkipera.
Chwilę później było już 3:0. Sędzia podyktował rzut karny po faulu na Sebastianie Kowalczyku, a jedenastkę na gola zamienił Buksa.
W 82 minucie na listę strzelców wpisał się Jarosław Niezgoda. Napastnik gości wykorzystał dobitkę po interwencji Stipicy i zdobył swoją dziesiątą bramkę w tym sezonie ligowym. W szerszej perspektywie na nic się to jednak nie zdało, Legia nie zdołała odrobić strat.
Dzięki zwycięstwu Pogoń awansowała na fotel lidera PKO BP Ekstraklasy i ma obecnie dwa punkty przewagi nad drużyną ze stolicy. Ta przegrała oficjalne spotkanie po raz pierwszy od porażki z Piastem w kolejce numer jedenaście.
sar, PiłkaNożna.pl