Historyczny triumf Cracovii w Pucharze Polski!
Cracovia triumfatorem rozgrywek Totolotek Pucharu Polski w sezonie 2019-20. Drużyna z Krakowa pokonała wielkim finale Lechię Gdańsk (3:2), wydzierając zwycięstwo po znakomitym i pełnym zwrotów akcji meczu. Dla Pasów jest to wygrana historyczna, bo pierwsza w rozgrywkach pucharowych.
Zdobywcy Pucharu Polski (fot. Tomasz Rulski / 400mm.pl)
Dla obu drużyn był to najważniejszy mecz sezonu. Cracovia i Lechia Gdańsk celowały w podium Ekstraklasy, jednak finalnie musiały obejść się smakiem. Puchar Polski był więc okazją nie tylko na zakończenie kampanii 2019-20 z bardzo ważnym trofeum, ale także otrzymanie prawa do gry w kwalifikacjach Ligi Europy.
Lechia przystępowała do meczu jako obrońca tytułu sprzed roku, natomiast Cracovia stanęła przed szansą, by wywalczyć pierwszy Puchar Polski w swojej długiej historii. Wydawać, by się mogło, że w takiej sytuacji nieco więcej szans należy dawać zawodnikom Piotra Stokowca, jednak tylko pozornie.
Gdyby bowiem spojrzeć na najnowszą historię starć pomiędzy tymi drużynami, to bardzo łatwo się przekonać, że Michał Probierz ma patent na Lechię. W pięciu ostatnich meczach Cracovia odniosła pięć zwycięstw i tylko raz była to wygrana jednym golem, a wszystkie pozostałe dużo bardziej okazałe.
Mecz od początku był dość wyrównany, jednak nieco lepsze wrażenie robiła Cracovia, która częściej gościła w polu karnym rywala. Najbliżej szczęścia był Mateusz Wdowiak, jednak brakował precyzji. Przyczajona Lechia czekała na swoją szansę i w końcu się doczekał.
W 21. minucie obrońca Pasów stracił piłkę na własnej połowie, a przeciwnik skwapliwie z takie prezentu skorzystał. Żarko Udovicić dostrzegł w polu karnym dobrze ustawionego Omran Haydary’ego i dośrodkował piłkę idealnie na jego nogę. Afgańczyk uderzył bez przyjęcia i Lukas Hrosso mógł jedynie patrzeć jak futbolówka wpadka do jego bramki.
Zdobyty gol dodał piłkarzom z Gdańska animuszu i to właśnie oni zaczęli przejmować inicjatywę na boisku. Cracovia miała spory problem z tym, by złapać odpowiedni rytm, co w porównaniu z chociażby z ostatnimi spotkaniami ligowymi było czymś nowym. Lechia za wszelką cenę chciała podwyższyć prowadzenie jeszcze przed przerwą, a Pasy momentami broniły się desperacko przed utratą kolejnej bramki, popełniając przy okazji mnóstwo prostych i niewymuszonych błędów.
Po zmianie stron ruszyła do odrabiania strat i w 64. minucie dopięła swego. To właśnie wtedy przypomniał o sobie niewidoczny do tej pory Pelle van Amersfoort, który po precyzyjnym dośrodkowaniu Kamila Pestki bardzo ładnie przyjął sobie piłkę i nie mając asysty żadnego rywala spokojnie skierował piłkę do siatki.
Krakowianie zaczęli się rozkręcać, natomiast Lechia gasła w oczach. Coraz więcej wskazywało na to, że drugi gol dla Pasów jest kwestią czasu i tak właśnie było. Na kwadrans przed końcem Wdowiak rzucił idealną piłkę przed bramkę, a tam akcję celnym strzałem wykończył Cornel Rapa. Jego radość trwała jednak bardzo krótko, ponieważ zagrał on ręką i sędzia po chwili musiał podjąć decyzję o anulowaniu trafienia.
Minęło kilka minut, a Lechia musiała kończyć zawody w osłabieniu. Mario Maloca zachował się kompletnie bezsensownie kopiąc rywala i wylatując z boiska z czerwoną kartką. Faktem jest, że van Amersfoort dołożył swoje, bo uderzenie nie było zbyt mocne, ale decyzja sędziego była jak najbardziej słuszna.
Wydawało się, że Cracovia pójdzie teraz za ciosem i rozstrzygnie losy meczu na swoją korzyść. No właśnie… wydawało się. W 84. minucie znakomicie w polu karnym znalazł się bowiem wprowadzony kilka chwil wcześniej na boisko Patryk Lipski, który ubiegł obrońcę i głową skierował piłkę w kierunku dalszego słupka. Ależ zwrot akcji!
To jednak wciąż nie był koniec emocji w Lublinie. Odpowiedź Cracovii była bowiem błyskawiczna. Po wrzutce z rzutu rożnego, najwyżej w polu karnym Lechii wyskoczył David Jablonsky, który głową pokonał Zlatana Alomerovicia i na finiszu spotkania cała zabawa zaczęła się od nowa. Wynik zmianie w regulaminowych 90 minutach zmianie już nie uległ i dlatego sędzia musiał zarządzić dogrywkę.
W trakcie dodatkowego czasu gry grająca w przewadze Cracovia miała przewagę, ale nie potrafiła przekuć jej na zwycięskiego gola. Lechia umiejętnie się broniła, mimo tego, że momentami jej piłkarze słaniali się na nogach. Trudów spotkania w drugiej połowie dogrywki nie wytrzymał Flavio Paixao, który poprosił o zmianę nie będąc już w stanie kontynuować gry
Decydujące słowo należało ostatecznie do Cracovii. W 117. minucie spotkania Pestka mocno wstrzelił piłkę pod bramkę Lechii, a tam dopadł do niej Wdowiak, który mocnym strzałem przy słupku dał swojej drużynie prowadzenie, a w konsekwencji Puchar Polski i awans do europejskich pucharów.
gar, PiłkaNożna.pl