Nie chciał, ale musiał odejść. Pozostawił 55 goli i poczucie niedosytu. Za 90 milionów euro nie zdobył Ligi Mistrzów. W Milanie przed nim inne cele, pierwszy do zdobycia to pokonanie Juventusu i wygranie pojedynku z Cristiano Ronaldo.
TOMASZ LIPIŃSKI
– Futbol to nie tenis, nie wygrywa się jeden na jednego, tylko drużyna na drużynę – mówił już przed derbami Mediolanu, kiedy studził niezdrowo rozgrzanych jego starciem z Mauro Icardim z Interu. Bezpośrednio przed przyjazdem CR7 na San Siro jednak nie uniknie podobnych porównań, od których przynajmniej publicznie zawsze stara się trzymać na dystans. Ale gdzieś tam w środku na pewno poczuje coś więcej. Tętno, adrenalina czy poziom sportowej złości znajdą się na innym poziomie niż zazwyczaj.
(…)
CZŁOWIEK KONTRA MASZYNA
Wydawać być się więc mogło, że już na pierwszych metrach po starcie w Juventusie Portugalczyk połknął Higuaina. I tak, i nie. Dwa lata temu Argentyńczyk zaszkodził swojej reputacji, zjawiając się w nowym klubie mocno zapuszczony. Po Copa America pofolgował sobie na wakacjach i na pierwszym treningu elastyczna koszulka opinała i obnażała wystający brzuszek. Przylgnęła do niego łatka El Gordo, która już miała się nie odczepić. A jaki jest Ronaldo, wszyscy wiemy: tytan pracy, perfekcjonista, z tkanką tłuszczową na poziomie absolutnego minimum. Wspomniane wyżej dzienniki z lubością przedrukowują zdjęcia z Instagrama pokazujące Ronaldo na siłowni i komentują dopiskiem, że kiedy cała drużyna miała wolne, on zasuwał w pocie czoła. Na pewno pod tym względem daleko jednemu do drugiego, tak jak ułomnemu człowiekowi do perfekcyjnej maszyny.
Zresztą w social mediach wyglądają na dwie skrajnie odległe planety. Na jednej spokój i niewybiegające poza banał komunikaty. Na drugiej ciągły ruch i podniecenie oraz festiwal zdjęć. W październiku CR7 stał się światową jedynką na Instagramie z liczbą 144 milionów followersów. Wyprzedził piosenkarki: Selenę Gomez i Arianę Grande. Dla przykładu pod pierwszą fotką w koszulce Juve z podpisem Forza Juve znalazło się 12 milionów lajków. Zdjęciami rodzinnymi publikowanymi przez Portugalczyka można by zapełnić kilka albumów. Gdy tymczasem Gonzalo narodzinami pięć miesięcy temu córki Almy i radością jej wychowania raczej się światu nie chwali.
Wracając do realu, to nadmiar ciała nigdy nie przeszkadzał Argentyńczykowi w Juventusie w należytym wykonywaniu obowiązków. W debiucie, wchodząc z ławki rezerwowych, już w dziewiątej minucie pobytu na boisku trafił do siatki i zapewnił zwycięstwo nad Fiorentiną. W trzeciej kolejce powiększył dorobek do trzech bramek W tym samym okresie tego sezonu CR7 bezskutecznie walczył z odbiciem się od zera. I też grał bez wytchnienia, zaznaczył obecność w każdej kolejce, 32 razy wychodząc w podstawowym składzie, 25 razy grając od początku do końca i w 17 meczach strzelając gole, łącznie 24. Na tym poziome zawiesił poprzeczkę w pierwszym sezonie skocznemu jak mało kto Portugalczykowi. W drugim opuścił się o osiem goli w lidze i dziewięć w całym sezonie (z 32 do 23). I znów zawiódł w kluczowym momencie Ligi Mistrzów. W drodze do finału w Cardiff w 2017 roku najbardziej dał się zapamiętać dwoma golami w półfinale w Monte Carlo, ale na ostatniej prostej Ronaldo go zdeklasował.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (45/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKI NOŻNEJ”