Przejdź do treści
Gwiazda od A do Z: Wissam Ben Yedder

Ligi w Europie La Liga

Gwiazda od A do Z: Wissam Ben Yedder

– Widzę, jak rozwija się każdego dnia, co trening coś poprawia. Jego cel to zostać najlepszym napastnikiem w Ligue 1 oraz wystąpić na mistrzostwach Europy. Jest świetnym profesjonalistą – zachwala 30-latka Niko Kovac. Chorwacki trener uczynił Ben Yeddera kapitanem i kluczowym piłkarzem drużyny.

KONRAD WITKOWSKI


AS Monaco. Do obecnego klubu mógł trafić dużo wcześniej niż w sierpniu 2019 roku. Monaco starało się o niego, gdy był jeszcze przed 20. urodzinami. Zbierającym świetne recenzje na niższych szczeblach Ben Yedderem zainteresowały się także Lille, Sedan oraz Toulouse. Wybrał ostatnią z ofert – decydująca okazała się polityka klubu wobec młodych zawodników.

Barcelona. Stwierdzenie, że był blisko Barcy, stanowiłoby przesadę, jednak faktem jest, że kilkanaście miesięcy temu znajdował się na liście życzeń Dumy Katalonii. W styczniu 2020 roku Blaugrana w trybie awaryjnym szukała napastnika, gdy poważnej kontuzji nabawił się Luis Suarez. Klub z Camp Nou pytał o Francuza, lecz Monaco nawet nie podjęło rozmów. Wówczas do Barcelony trafił Duńczyk Martin Braithwaite, z którym zresztą Ben Yedder grał w Tuluzie.

Czwarty. Na tym poziomie rozgrywek zaczęła się jego kariera w dorosłym futbolu. Pokazał się w półamatorskim klubie UJA Alfortville (dziś już istniejącym pod nazwą UJA Maccabi Paris Metropole). Spędził tam tylko sezon, strzelając – jako ofensywny pomocnik – dziewięć goli, po czym wypłynął na szerokie wody.

Futsal. To nie przypadek, że widać u niego cechy typowe dla halowej odmiany futbolu: kapitalną technikę, drybling, bezbłędne przyjęcie piłki, precyzyjne wykończenie. Doskonale odnajduje się w grze na niewielkiej przestrzeni. Sposób biegania, z nisko osadzonym środkiem ciężkości, również jest charakterystyczny. Ben Yedder zaczynał od futsalu i przez długi czas ani myślał przenosić się na murawę. Występował w lokalnym klubie w Garges-les-Gonesse, miejscowości położonej 14 kilometrów od centrum francuskiej stolicy. – Halowa piłka bardzo mi się przysłużyła. To była trampolina do kariery. Zarówno pod względem technicznym, jak i fizycznym. W futsalu masz znacznie mniej miejsca niż w grze po 11 na boisku – opowiadał po latach na łamach dziennika „La Depeche”. Niektóre ze strzelanych przez niego goli są niczym wyjęte ze zmagań futsalowych. – Na małych przestrzeniach wciąż to robi: przyjmuje kierunkowo, ustawia piłkę i błyskawicznie uderza. Nazywaliśmy Wissama naszym Romario, bo tak samo jak Brazylijczyk, był zabójcą w polu karnym. Nie biegał zbyt dużo, ale wystarczyły mu dwa-trzy metry swobody, żeby skarcić przeciwnika. Strzelał jak z karabinu – wspominał portalowi Bleacher Report Tony Esteves, który prowadził drużynę Garges Djibson. Ben Yedder nie zapomniał o swoim pierwszym klubie: interesuje się, co słychać w Garges, wysyła młodym zawodnikom buty do futsalu oraz koszulki z autografem.

Gips. Kiedyś był prawonożny. Aż do momentu, gdy jako nastolatek doznał złamania kości w stopie. Przychodził na treningi w gipsie i zamiast bezczynnie patrzeć na kolegów, systematycznie ćwiczył słabszą nogę. Dziś nie sprawia mu różnicy, którą nogą uderza piłkę.

Historia. Na żadnym piłkarzu Sevilla nie zarobiła więcej. Monaco aktywowało zawartą w kontrakcie Ben Yeddera klauzulę wykupu, wynoszącą 40 milionów euro. To ponad cztery miliony więcej niż w przypadku przejścia Clementa Lengleta do Barcelony.

Kumpel. Od najmłodszych lat przyjaźni się z Riyadem Mahrezem. Obaj przyszli na świat w Sarcelles, okrytej złą sławą dzielnicy na północnych przedmieściach Paryża. To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w regionie, zamieszkiwane głównie przez społeczności żydowskie, północnoafrykańskie oraz karaibskie. Ben Yedder oraz Mahrez należeli do setek marzących o karierze dzieciaków, kopiących piłkę na tamtejszych ulicach. – Wspaniale jest spojrzeć wstecz i przypomnieć sobie, jak razem dorastaliśmy, graliśmy w turniejach pomiędzy osiedlami. Z Riyadem obserwowaliśmy swoje postępy krok po kroku – przyznał napastnik w rozmowie z UEFA.com. – Miałem dość trudne dzieciństwo. Wyrwać się z tego środowiska nie było łatwo, można stwierdzić, że moja rodzina osiągnęła sukces, bo jej się to udało. Zawsze wierzyłem w siebie, choć miałem świadomość, że tylko nieliczni przebiją się do zawodowego futbolu. W okolicy było bardzo wielu utalentowanych chłopaków – dodał.

Mentalność. Duży atut snajpera Monaco. Ci, którzy go znają, podkreślają, że nigdy nie odpuszcza, a im trudniejsze stoi przed nim wyzwanie, tym jest szczęśliwszy. – To zawsze była jego siła. Kiedy miał 11 lat, rówieśnicy prezentowali podobne umiejętności piłkarskie, lecz Wissam był od nich dziesięć razy mocniejszy pod względem psychicznym – zauważał szkoleniowiec z czasów juniorskich, Jean-Patrice Mendy.

Niezmordowany. Jako dziecko spędzał całe dnie na kopaniu piłki. Wracał do domu dopiero, gdy robiło się ciemno, a z okna rozlegał się głos wołającej go mamy. – Gdy nie szliśmy do szkoły, potrafił obudzić mnie o ósmej rano pytaniem, czy pogram przeciwko niemu. Graliśmy w każdych warunkach, także w deszczu, na śniegu. Pewnego ranka specjalnie wstałem wcześniej, aby poćwiczyć strzały. Kiedy dotarłem na szkolne boisko, on już tam był – mówił portalowi So Foot Daniel Mendy, jeden z kolegów Wissama.

Olivier Sadran. W 2010 roku odebrał telefon od Michela Moulina związanego wówczas z Alfortville. Były współpracownik Paris Saint-Germain zaoferował prezesowi Toulouse FC transfer młodego piłkarza, którego sam po kwadransie oglądania w akcji porównał do Diego Maradony. Sadran się zgodził, a sześć lat później zarobił na Ben Yedderze ponad dziewięć milionów euro.

Paszport. Rozegrał kilka spotkań w futsalowej reprezentacji Francji, zdobywając jedną bramkę. Jego pierwszemu wyjazdowi z seniorską kadrą towarzyszyło spore zamieszanie. W ostatniej chwili przed wylotem do Chile, już na paryskim lotnisku imienia Charlesa de Gaulle’a, trenerzy zorientowali się, że Wissam ma tylko tunezyjski paszport. Poproszono o pomoc wspomnianego Estevesa, który w sobie tylko znany sposób przekonał lokalne władze do załatwienia formalności w ekspresowym tempie. Dzień później Ben Yedder leciał do Ameryki Południowej już z francuskim dokumentem w kieszeni.

Rodzeństwo. W jego rodzinnym domu zawsze było tłoczno. Reprezentant Francji ma aż pięcioro rodzeństwa.

Snajper. W ubiegłym, przedwcześnie zakończonym sezonie zdobył 18 bramek, co wystarczyło mu do wywalczenia tytułu najlepszego snajpera Ligue 1. Koroną króla strzelców podzielił się z Kylianem Mbappe.

Tunezja. Jego rodzice są tunezyjskimi imigrantami, którzy postanowili szukać lepszego życia w Europie (matka urodziła się w Tunisie, ojciec pochodzi z wyspy Dżerba). Tamtejsza federacja chciała wykorzystać ten fakt i namówić Wissama do reprezentowania afrykańskiego państwa. Tunezyjczycy podjęli aż pięć oficjalnych prób, w końcu zrezygnowali, kiedy w październiku 2017 roku napastnik odrzucił propozycję wyjazdu z Orłami Kartaginy na mundial w Rosji. Ben Yedder był konsekwentny, już dawno zdecydował, że będzie grać dla kraju, w którym się urodził. – Francja, nic innego. Nawet jeśli w najbliższym czasie nie otrzymam powołania, nie zrezygnuję. Mam nadzieję, że pewnego dnia nadejdzie moja chwila – mówił „L’Equipe” w 2014 roku. Na ten moment przyszło mu trochę poczekać: Didier Deschamps zaprosił go na zgrupowanie w marcu 2018. Zadebiutował w przegranym 2:3 towarzyskim meczu z Kolumbią, wchodząc na murawę Stade de France w miejsce Oliviera Girouda. Szanse na mistrzostwa świata miał niewielkie – ostatecznie znalazł się jedynie na liście rezerwowej. Ponad rok czekał na drugi występ w drużynie narodowej, od tamtej pory jest do niej regularnie powoływany. Wśród napastników Les Bleus panuje ogromna konkurencja, ale piłkarz Monaco może liczyć na udział w nadchodzącym Euro.

Uśmiech. Towarzyszy mu właściwie bez przerwy. Ma bardzo pozytywne nastawienie do życia. Wissam wygląda na człowieka wyluzowanego, lecz zarazem jest niezwykle zdeterminowany i skupiony na pracy.

Wizja. 30-latek potrafi znakomicie czytać grę, wyczuwa najsłabszy punkt defensywy rywala i tam zadaje cios. Myślał o tym już jako nastolatek. Trenerzy, którzy prowadzili Ben Yeddera w drużynach futsalowych, wspominają, że czasami prosił o zmianę tylko po to, aby z boku przeanalizować przeciwny zespół. Siadał na ławce, uważnie obserwował, by później wrócić do gry i zdobyć kilka bramek.

Zawieszony. Brał udział w jednej z głośniejszych afer minionej dekady we francuskim futbolu. Jesienią 2012 roku młodzieżowa kadra rywalizowała w barażach z Norwegią o awans na mistrzostwa Europy. Les Espoirs byli faworytami, co potwierdzili w pierwszym starciu, wygrywając 1:0. Dzień po meczu kilku piłkarzy postanowiło się rozluźnić: Ben Yedder, Yann M’Vila, Chris Mavinga, M’Baye Niang oraz Antoine Griezmann wymknęli się ze zgrupowania, pojechali taksówką z Hawru do Paryża, spędzili noc w klubie na Polach Elizejskich, by do hotelu wrócić nad ranem. W rewanżu Francuzi sensacyjnie przegrali 3:5 i turniej obejrzeli w telewizji. Rozpętała się burza. Federacja surowo ukarała imprezowiczów, dyskwalifikując ich na ponad rok. Najdotkliwszą sankcję otrzymał M’Vila (ponieważ już wcześniej sprawiał problemy natury dyscyplinarnej), który nie mógł reprezentować kraju aż do 30 czerwca 2014 roku. Pomocnika ominął przez to mundial w Brazylii, na który pojechał choćby Griezmann.


TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 14/2021)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 46/2024

Nr 46/2024