Gwiazda na Gwiazdkę: Cristiano Ronaldo
Jeśli FIFA i „France Football” ogłoszą w styczniu w Zurychu, że zdobywcą Złotej Piłki został Leo Messi, Cristiano Ronaldo będzie miał pełne prawo pojechać na rodzinną Maderę i tam się koronować na króla futbolu w gronie swoich wielbicieli. Będzie to w takiej sytuacji ceremonia poważniejsza niż ta z udziałem Seppa Blattera, nawołującego do głosowania na Argentyńczyka. W roku 2013 wyższość CR7 nad LM10 nie podlegała bowiem dyskusji.
LESZEK ORŁOWSKI
Na Maderze zresztą, w centrum jej największego miasta – Funchal, powstaje muzeum Cristiano Ronaldo, które niebawem doczeka się otwarcia. CR zwozi tam powoli swoje trofea, które dotychczas trzymał w domu. Korzystając z kilku dni przerwy spowodowanej kontuzją, pojechał na rodzinną ziemię, o której przez kilka lat jakby nie pamiętał. Obudziła się w nim nostalgia?
Nieco inaczej wyglądałaby rzecz, gdyby tytuł otrzymał Franck Ribery. W odróżnieniu od Cristiano, Francuz zdobył bowiem w minionym roku kilka namacalnych trofeów: mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec, Ligę Mistrzów i Superpuchar Europy. Z porażką z nim nasz bohater powinien się pokornie pogodzić, choć w sumie grał lepiej niż Ribery. Ale według najnowszych przecieków zwycięzcą znów zostanie Messi…
Cristiano się zmienia. Wygląda na to, że w końcu dojrzał. Porzucił, a przynajmniej zmniejszył, w roku 2013 butę, która cechowała go jeszcze w 2012, spokorniał, przestał się obrażać i narzekać. Nie wiadomo, z czego to wynikło, być może doradcy od wizerunku podpowiedzieli mu, że świat nie zaakceptował i nigdy nie zaakceptuje go jako bufona, człowieka nazbyt pewnego siebie, narcyza, zarozumialca, obrażalskiego. Przekonali, iż taki Cristiano nigdy nie zdobędzie miłości tłumów, która przecież przekłada się na konkretne laury i apanaże. Doradzili, by ocieplił wizerunek, czemu służyło także zwrócenie uwagi na działalność charytatywną. Czy tak było, tego się pewnie nie dowiemy. Być może powyższe podejrzenia są nietrafne, bo piłkarz po prostu zdał sobie sprawę z upływającego czasu, z tego, że bliżej już mu niż dalej do końca kariery, że wiecznie nie będzie najlepszy – i taka refleksja legła u podłoża opisanej zmiany. Natomiast jest w naszej mocy opisać, na czym ta zmiana polega, jaki pogląd na siebie i otaczający go świat Cristiano prezentował w mijającym roku. Posłuchajmy zatem: tako rzecze najlepszy piłkarz świata w roku 2013.
Azerbejdżan. W marcu tego roku Portugalia rozegrała w Baku ważny mecz eliminacji mistrzostw świata. Cristiano akurat był kontuzjowany, ale nie wrócił do klubu, tylko udał się z kolegami nad Morze Kaspijskie. – Czułem, że jestem potrzebny drużynie, nawet jeśli nie mogę zagrać. Najłatwiej byłoby wrócić do domu, ale nie mogłem tego zrobić. Nie jestem tylko wyrachowanym profesjonalistą, mam swoje uczucia. W reprezentacji Portugalii czuję się znakomicie, to moja druga rodzina. A bliskich nie opuszcza się w potrzebie.
Bale. – Bardzo dobrze mi się gra z nim jako partnerem. Mam przeczucie, że będę się z nim rozumiał tak doskonale jak w MU z Rooneyem. Daje nam w ataku dużo dodatkowych opcji. Nie wiem, czy da się nas zatrzymać, niech się o tym wypowie Sergio Ramos.
Blatter. Prezydent FIFA powiedział niedawno, że woli Leo Messiego, bo budzi bardziej pozytywne emocje niż Cristiano Ronaldo. Żartował, iż CR lepiej od Messiego wygląda tylko u fryzjera… – To pokazuje, jaki szacunek ma dla mnie FIFA. Słowa prezydenta tej organizacji wiele wyjaśniają. Życzę panu Blatterowi dobrego zdrowia i długiego życia. Moja sekretarka na razie nie przełączyła na komórkę połączenia od Seppa Blattera…. Żartuję. Nie oczekuję od niego przeprosin ani usprawiedliwień. Powiedział, co powiedział, i basta.
Bóg. – Skoro on nie zdołał zadowolić, przekonać do siebie całego świata, to i mnie się to nigdy nie uda. Ale w ostatnich miesiącach czuję się podczas meczów wyjazdowych lepiej niż wcześniej, odnoszę wrażenie, że ludzie mniej mnie nienawidzą, a bardziej szanują. Na pewno jestem rzadziej obrażany, wygwizdywany. A tym, którzy wciąż nie potrafią się pohamować – nie chodzi przy tym tylko o mnie – proponuję, by zanim wykrzyczą jakieś przekleństwo, pomyśleli o dzieciach, które są na stadionie.
Dawca. – Kiedy na białaczkę zachorował synek mojego serdecznego przyjaciela z reprezentacji Carlosa Martinsa, zarejestrowałem się jako dawca szpiku. Raz już pobrano mi w tym celu krew. Zachęcam wszystkich, by zgłosili się do banku dawców. Chorzy ludzie, w tym dzieci, czekają na waszą pomoc. To nic nie boli, w niczym wam nie zaszkodzi!
Decima. – Raz wygrałem Champions League i nie chciałbym na tym poprzestać. Decima jest wielkim celem Realu Madryt, po to zebrano w tym klubie wielu tak znakomitych piłkarzy. Jeśli nie pomogę w jej zdobyciu, będę na zawsze miał poczucie niespełnienia. Gdy ktoś pyta przy okazji urodzin, czego mi życzyć, od kilku lat odpowiadam niezmiennie: zdrowia i decimy. Prędzej czy później ją zdobędziemy, obiecuję.
Di Stefano. – Poczułem się zażenowany, kiedy powiedział, że czuje się zaszczycony, mogąc brać ze mną udział w pewnej ceremonii. To dla mnie bowiem jest wielkim honorem móc stać u jego boku, a wyrazem mojej klasy, że w ogóle mnie się z nim porównuje. Patrząc na niego, człowiek zdaje sobie sprawę, że najważniejsze wcale nie są gole, hat tricki, popisy. Najważniejsze jest to, żeby zachowywać się w taki sposób, by zasłużyć na szacunek ludzi. Chciałbym być kiedyś w tym klubie tak szanowany, jak dziś jest Don Alfredo. Z pewnością zapracował sobie nie tylko tym, że zdobył z Realem kilka Pucharów Mistrzów Krajowych. Ja nie wygrałem dotychczas żadnego…
Estadio Santiago Bernabeu. – Przez pierwsze dwa lata mojej gry tutaj nie czułem związku z kibicami, nie było między nami chemii. Są oni specyficzni, a ja też. Ale teraz się nawzajem zrozumieliśmy i pokochaliśmy. Mam nadzieję, że w końcu zostałem definitywnie zaakceptowany przez publikę zasiadającą na naszym stadionie, że ludzie traktują mnie jako swojego. Dopiero kiedy pierwszy raz, całkiem niedawno zresztą, po meczu cały stadion skandował moje imię, wróciłem do domu w poczuciu, że zrealizowałem marzenie. Pracowałem na ten szacunek, którym czuję się zaszczycony w ten sposób, że w każdym meczu dawałem z siebie wszystko. I tak będzie zawsze – tej koszulki będę bronił aż do śmierci. Cristiano na boisku zawsze jest taki sam – to komplement, który sprawia mi największą przyjemność.
Granada. To po meczu z tym rywalem w poprzednim sezonie Cristiano wypowiedział słowa, które postawiły na nogi cały Madryt: Jestem smutny… – Teraz na pewno czuję się lepiej niż wówczas – na boisku i między kolegami w szatni. Ale zmienił się też mój sposób myślenia i zachowania. Nie pozwalam, by cokolwiek zakłócało mi radość z tego, że robię w życiu to, co kocham. I że dobrze dzięki temu żyję. Przysięgam na głowę swojego syna, że nie chodziło mi wtedy o pieniądze. Popełniłem błąd i obiecuję, że nigdy więcej nie powiem, że jestem nieszczęśliwy, zważywszy na to, jak ciężko żyje się wielu ludziom na świecie.
Koniec kariery. – Mam 28 lat. Bardzo chciałbym, jeszcze pograć przez dziesięć, ale nie wiem, czy wytrzymam – fizycznie i psychicznie. Zdaje się, że mam dobre geny, tak mi mówią. Ale między 32 a 35 rokiem życia jednak wszystkim spada szybkość. Nie wiem, czy tę stratę będę potrafił zniwelować dzięki większemu doświadczeniu, jak na przykład zrobił to Ryan Giggs. Od tego chyba będzie zależało powodzenie mojego planu.
Mama. Pani Dolores Aveiro w 2009 roku, kiedy ważyły się losy transferu Cristiano z MU do Realu, powiedziała, że nie chce umrzeć, zanim nie zobaczy syna grającego w białej koszulce królewskiego klubu. A do dziś pozostaje cały czas w bliskim związku z synem, związku, który zakłócał nie raz jego relacje z kobietami… – Moja mama… Zawdzięczam jej wszystko, była dla mnie i matką, i ojcem. To prawda, że zawsze lubiła Real i że dzięki temu w owym 2009 roku, kiedy chciało mnie kupić tyle klubów, ja byłem zdecydowany na przeprowadzkę do Madrytu. Dziś jestem pewien, że chcę do końca kariery grać w Realu Madryt, bo nie ma na świecie drugiego tak wspaniałego klubu.
Messi. – To wielki piłkarz. Ale ani w 2011, ani w 2012 roku nie umieścił mnie w trójce wytypowanych przez siebie, jako kapitan reprezentacji Argentyny, kandydatów do Złotej Piłki. Nic mnie nie zdziwi z jego strony, żadne zachowanie. Jesteśmy całkiem różnymi piłkarzami, nie należy nas porównywać. Wcale nie uważam, by była między nami jakaś szczególna rywalizacja.
Mourinho. – Mieliśmy spięcia, różnice poglądów, ale wszystko zostało wyjaśnione i rozstaliśmy się w zgodzie. To, co zdarzyło się w szatni, niech w szatni zostanie. Jestem bardzo zadowolony, że miałem okazję z nim współpracować.
Mundial. – Finały MŚ w Brazylii mają trzech wielkich faworytów: gospodarzy, Hiszpanię i Niemcy. Im później przyjdzie się nam z którąś z tych drużyn zmierzyć, tym lepiej. To moje trzecie mistrzostwa. Mam nadzieję, że będą najbardziej udane, że to będzie turniej mego życia. Ale na razie nie można tego przewidzieć. Moja forma w czerwcu i lipcu zależy od bardzo wielu rzeczy. Wszystko się może przecież wiosną wydarzyć. Bardzo bym chciał być w takiej dyspozycji za pół roku, w jakiej byłem pod koniec jesieni, przed kontuzją. Mam nadzieję, że kibice miejscowi dobrze przyjmą nasz zespół, przecież Brazylia i Portugalia to zaprzyjaźnione kraje. Chciałbym, byśmy byli zespołem numer dwa dla fanów z kraju gospodarza i by dopingowali nas prawie tak gorąco, jak będą to robić w przypadku swojej drużyny.
Real. – Jesteśmy w tym sezonie bardzo silni. Jeszcze nie pokazaliśmy całej naszej mocy, znajdujemy się w fazie rozwoju, która jednak szybko się zakończy. Wierzymy w siebie, ciężko pracujemy, jesteśmy skoncentrowani na osiągnięciu sukcesu. Jeśli nie zdobędziemy i mistrzostwa kraju, i Ligi Mistrzów, będziemy rozczarowani. Pod moją nieobecność w końcówce listopada okazało się, że drużyna nie straciła nic ze swej wartości. Pewnie wygrała dwa mecze, wszyscy spisywali się znakomicie. Skoro bramki i asysty zaliczał Alvaro Arbeloa, to o czym tu w ogóle mówić? Żartuję, Alvaro był i jest świetnym piłkarzem.
Rok 2014. – Chcę, żeby był dla mnie jeszcze lepszy niż 2013. Chcę sam grać lepiej. Pracuję nad tym, myślę, co mogę jeszcze poprawić. Sądzę, że najważniejsze będzie to, abym potrafił znaleźć w sobie świeżość w decydujących momentach – najważniejszych meczach Realu i reprezentacji podczas finałów mistrzostw świata.
Rzuty wolne. W 2011 roku podjąłem decyzję, że przestaję strzelać je, licząc tylko na siłę, i zacząłem intensywnie pracować nad techniką uderzenia. I chyba widać, że biję je inaczej. Szczególną satysfakcję sprawił mi gol z wolnego w ligowym meczu z Athletikiem wiosną. Piłka leciała, jak się później dowiedziałem, z prędkością tylko 74 km/h, a jednak wpadła do siatki! To najlepszy dowód na to, że trzeba stale nad sobą pracować.
Sara Carbonero. Narzeczona Ikera Casillasa, która nie raz siała w drużynie ferment, wygłaszając, jako dziennikarka, kontrowersyjne opinie o zespole. – Jeśli dowiaduje się od Ikera, co dzieje się w szatni, powinna zostawiać to dla siebie. Tak sądzę. To jednak temat wyjątkowo delikatny. W sumie – każdy robi, jak uważa, i ona też ma do tego prawo.
Varane. – To mój ulubiony futbolista. Niesamowicie szybko dojrzał w Realu i jako piłkarz, i jako człowiek. Jest młody, a gra jak doświadczony zawodnik. Niebawem będzie najlepszym stoperem świata.
Zagrzeb. W tym mieście, po meczu Ligi Mistrzów z Dinamem, Cristiano powiedział, że ludzie go nie lubią, bo mu zazdroszczą, gdyż jest piękny i bogaty… – Zawsze byłem taki sam, moja osoba nie uległa zmianie od tamtego czasu. Jednak ludzie mnie nie znali. Dziś wiedzą, że najważniejsze jest to, jak sprawuję się na boisku, i to biorą pod uwagę przy ocenianiu mnie. Ale oczywiście staram się cały czas pracować nad sobą, stawać się lepszym człowiekiem.
Złota Piłka. – Gdybym od jej zdobycia w danym roku uzależniał swoje szczęście, nigdy bym szczęśliwy nie był. Dlatego bardziej liczy się dla mnie sukces zespołu. No ale przecież nie zaprzeczę, że chciałbym ją wygrać.
No cóż, jak widać – spokorniał, ale nie do końca. I dobrze, osoby, tak jak Cristiano dziś, szczere – choć swoje poglądy wyrażające w kulturalny i świadczący o szacunku dla oponentów sposób – zawsze są wyżej cenione niż faryzeusze.
A na ile jest ceniony obecnie Cristiano Ronaldo? Niech za odpowiedź posłuży jeden tylko fakt: Real ubezpieczył jego nogi na 103 miliony euro!
Natomiast w Portugalii wcale nie jest bogiem. Niech świadczy o tym to, że właśnie drugi raz z rzędu na najlepszego sportowca roku w tym kraju został wybrany… Rui Costa. Nie chodzi jednak oczywiście o byłego znakomitego piłkarza, lecz o święcącego triumfy kolarza.
Kamienie milowe kariery CR7 – KLIKNIJ!
Kamienie milowe kariery CR7
1. Lato 1997 roku. Sporting Lizbona płaci 25 tysięcy euro za jedenastoletniego chłopca, który trenuje w Nacionalu Madeira.
2. 13 sierpnia 2002. Debiutuje w pierwszym zespole Sportingu, w meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Interem Mediolan.
3. 29 września 2002. Debiutuje w ekstraklasie Portugalii w meczu z Bragą. W następnej kolejce wychodzi w podstawowym składzie na mecz z Moreirense i strzela swoje dwa pierwsze gole.
4. Lato 2003. Daje popis w towarzyskim meczu Sportingu z Manchesterem United. Alex Ferguson zakochuje się w nim i natychmiast kupuje do swojego zespołu.
5. 16 sierpnia 2003. Debiutuje w Premiership, w meczu z Boltonem. Zakłada koszulkę z numerem 7, który należał do Davida Beckhama, zanim ten przeniósł się do Realu Madryt, zmienia Nicky’ego Butta. Zalicza dwie asysty i zarabia rzut karny. Zostaje wybrany na piłkarza meczu.
6. 20 sierpnia 2003. Debiutuje w reprezentacji Portugalii w spotkaniu z Kazachstanem, zastępując na boisku swojego idola, Luisa Figo.
7. 1 listopada 2003. Strzela pierwszego gola w Premier League, w potyczce z Portsmouth.
8. 4 lipca 2004. Pierwsze wielkie rozczarowanie w jego karierze. Przegrywa finał Euro 2004 przeciwko Grecji.
9. 10 kwietnia 2007. Po raz pierwszy trafia do siatki w Champions League, dopiero w swoim
27 meczu w tych rozgrywkach! Jest to dublet w meczu z Romą.
10. 6 maja 2007. Po raz pierwszy zostaje mistrzem Anglii, dzięki remisowi Chelsea z Arsenalem w przedostatniej kolejce Premiership. Dzień wcześniej strzelił zwycięskiego gola w derbach Manchesteru.
11. 12 stycznia 2008. Zdobywa pierwszego hat tricka w karierze, w meczu z Newcastle na Old Trafford.
12. 21 maja 2008. Wygrywa Champions League. W finale z Chelsea strzela wyrównującego gola, ale potem marnuje rzut karny w dodatkowej serii.
13. Lipiec 2008. Po finałach Euro 2008 musi poddać się operacji. Wskutek pierwszej istotnej kontuzji w karierze traci dwa miesiące gry.
14. Grudzień 2008. Zostaje wybrany na piłkarza roku w plebiscycie „France Football”. Wyprzedza Leo Messiego i Fernando Torresa. Zapewne myśli sobie wtedy, że jest to pierwszy triumf z wielu.
15. 27 maja 2009. Przegrywa finał Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie. To jego ostatni mecz w MU…
16. 11 czerwca 2009. Manchester United przyjmuje propozycję Realu Madryt i godzi się sprzedać CR za 96 milionów euro.
17. Lipiec 2009. Na jego prezentację na Santiago Bernabeu przybywa 90 tysięcy ludzi.
18. 29 sierpnia 2009. Strzela pierwszego gola dla Los Blancos, w meczu pierwszej kolejki sezonu z Deportivo La Coruna.
19. 5 maja 2010. Zalicza pierwszego w La Liga hat tricka, w spotkaniu z Mallorcą.
20. 20 kwietnia 2011. Zdobywa pierwsze trofeum z Realem, Copa del Rey. W finale przeciwko Barcelonie strzela decydującego gola.
21. 21 maja 2011. Strzela dwa gole w meczu z Almerią, w ostatniej serii sezonu, i z 41 golami na koncie zostaje najlepszym w historii rozgrywek w Hiszpanii królem strzelców.
22. 21 kwietnia 2012. Zdobywa bramkę w meczu Barcelona – Real; zwycięstwo Królewskich pieczętuje ich mistrzostwo Hiszpanii, 2 maja ten tytuł zostaje zdobyty matematycznie.
23. 3 października 2013. Strzela pierwszego hat tricka w Lidze Mistrzów, w meczu z Ajaksem Amsterdam.
24. 19 listopada 2013. Zdobywa trzy bramki w meczu barażowym o awans do finałów MŚ 2014 ze Szwecją. Wyrównuje tym samym rekord Pedro Paulety – 47 goli dla reprezentacji A.
LESZEK ORŁOWSKI