Grosicki nie nadaje się do reprezentacji
„Grosika nie ma w kadrze, bo się do niej nie nadaje. I tego się, kochani, trzymajmy! Dobrze radzę: zapomnijmy o Grosiku zanim zacznie się Euro, bo inaczej będą potem zbędne kwasy i rozpleni się jałowe gdybactwo” – pisze Leszek Orłowski w swoim felietonie, który ukazał się w najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna” (21/2021).
Kamil Grosicki nie znalazł się wśród grona zawodników powołanych przez Paulo Sousę na EURO 2020. (fot. 400mm.pl)
Powszechny się w polskim narodzie lament podniósł na tę wieść srogą, że portugalski hetman biało-czerwonych hufców ekskludował z najbliższej wojny najwierniejszego i najzasłużeńszego żołnierza naszego, który mógł jeszcze wielkich czynów dokonać i niejednego wroga usiec swą szarżą jakoby husarską lewym skrzydłem wykonaną.
OK, starczy tej grafomanii; przepraszam za nią, ale jakoś sama mi się ta fraza (pseudo)sienkiewiczowska rzuciła na klawiaturę, gdym jeno zamysł powziął (nie odpuszcza) pisać o przypadku Kamila Grosickiego. Bo też i postać to staropolska, z rozmachem sobie poczynająca na boisku i poza nim, a my lubimy takich bohaterów nieuczesanych, co to zawsze mają odwagę w sercu i nikogo się nie lękają, co dyscypliny w pracy może i nie dochowują, ale za to w każdej chwili stać ich na złamanie schematów, akcję odmieniającą losy bitwy, czyli meczu. Paulo Sousa jednak Polakiem nie jest, a Portugalczykiem, „jak nóż bezlitosnym” niczym znany rodak Osculati ze starej piosenki, Sienkiewicza pacholęciem będąc, nie czytywał, więc i miłości dla takich harcowników w sercu nie nosi, brakuje mu dla nich wyrozumiałości i w nich wiary. A zaiste potrzebne byłyby one w głębokich pokładach, by powołać na Euro 33-letniego zawodnika, który w całym sezonie 2020-21 rozegrał pięć meczów dla pierwszej drużyny West Bromu i pięć dla jego zespołu rezerw. Bo takie są fakty.
Może i serce mam, jak rzeczony Portugalczyk, z kamienia, ale w pełni popieram niepowołanie Grosickiego, choć nie wiem, jakie rozumowanie za taką decyzją stało. Moje jest takie, że gdyby Grosik powołany został i na Euro pojechał, a jakiś mecz by się Polakom nie układał, to już od 50. minuty przestaliby oni grać, czekając aż selekcjoner wpuści na boisko Grosika, a ten wszedłszy grę ożywi, szarżę wykona jedną i drugą, a do Lewego piłkę na dyńkę dorzuciwszy, szalę na korzyść biało-czerwonych przechyli. Problem w tym, że Sousa wie, iż nic takiego się nie wydarzy, gdyż forma Grosika jest mizerniutka i nikogo on swymi rajdami nie postraszy. Dlatego lepiej jest w ogóle nie mieć w zanadrzu takiej alternatywy, która nie może wypalić, niż mieć i czekać na wejście i szarżę Grosika jak na Godota, albo ponowne przybycie Chrystusa. Sprawa wygląda tak, że jeśli podczas Euro pojawią się jakieś problemy, Grosik ich, zdaniem Sousy, nie rozwiąże, więc nie jest potrzebny. Poza tym jako zżyty ze starszyzną zespołu mógłby mieć jej poparcie, Sousa mógłby odczuwać presję z jej strony na wstawienie go do składu, a po co mu jeszcze taki kłopot potrzebny – nieprawdaż?
Osobną sprawą pozostaje wpływ Grosika na atmosferę w szatni. Ponoć jest on wielki, to Grosik ją tworzy. Pozostaje jednak kwestia, czy atmosfera tworzona przez Grosika jest taką atmosferą, jaką w swym zespole chciałby mieć Sousa? Może wolałby inną, może chciałby, żeby wodzirejem został ktoś inny i inne klimaty tudzież muzę zapodawał? Jeśli tak, jest to jego niezbywalnym prawem, trzeba zaczekać, co z tego niepowołania Grosika wyniknie, zamiast wieszczyć, że atmosfera siądzie. Może siądzie, by potem powstać w lepszej wersji? Całkiem odrzeczne jest też porównywanie Sousy, który nie powołał Grosika, z Engelem, który w 2002 nie powołał Iwana, albo Janasem, który w 2006 odstrzelił Frankowskiego i Dudka. Wtedy wybuchy histerii po ogłoszeniu kadr przez selekcjonerów miały uzasadnienie. Obecna nie ma, jest zbędnym biciem piany i rozdzielaniem włosa na czworo.
Grosika nie ma w kadrze, bo się do niej nie nadaje. I tego się, kochani, trzymajmy! Dobrze radzę: zapomnijmy o Grosiku zanim zacznie się Euro, bo inaczej będą potem zbędne kwasy i rozpleni się jałowe gdybactwo.
Leszek Orłowski
FELIETON UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (21/2021)