Grad widowiskowych goli w Łęcznej
Cztery gole padły w meczu Górnika Łęczna z Wisłą Kraków. Więcej zdobyli goście i to oni zasłużenie sięgnęli po trzy punkty.
Błaszczykowski obejrzał wszystkie gole z ławki rezerwowych, ale potem pojawił się na murawie. (fot. Irek Dorożański/400mm.pl)
Po kapitalnym początku sezonu i zwycięstwie 3:0 nad Zagłębiem Lubin Biała Gwiazda wpadła w dołek. Zremisowała z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, a następnie przegrała z Rakowem Częstochowa oraz Stalą Mielec. Starcie z beniaminkiem, który w bieżących rozgrywkach jeszcze nie sięgnął po trzy punkty, stanowiło na papierze idealną okazję na przełamanie się.
Wisła Kraków dopięła swego. Ba, dopięła swego w wielkim stylu! Na ten wpłynęły gole.
W 20. minucie wynik otworzył Michal Skvarka, który wbiegł w pole karne rywala po sprytnym przyjęciu kierunkowym, zwiódł defensora i posłał piłkę do siatki. Było to debiutanckie trafienie Słowaka w barwach Białej Gwiazdy.
W 49. minucie na 2:0 podwyższył Yaw Yeboah. Ghańczyk zatańczył z futbolówką w szesnastce, zahipnotyzował, a następnie minął dwóch rywali (jednego z nich – Bartosza Rymaniaka – dwa razy) i trafił do siatki. Właśnie po takich akcjach powinno używać się zbitki słów „stadiony świata”.
3:0, a w zasadzie 0:3, zrobiło się w 62. minucie. Bramkę zdobył Felicio Brown Forbes.
W 74. minucie piłkę do własnej bramki skierował Michal Frydrych.
Nie miało to jednak wpływu na losy meczu. Wisła Kraków przełamała się, wygrała i awansował na czwarte miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Górnika Łęczna jest ostatni.
sar, PiłkaNożna.pl