Górnik uciekał, ale Lech zdołał go dogonić
Drugi piątkowy mecz Lotto Ekstraklasy zakończył się remisem. Po naprawdę emocjonującym i stojącym na wysokim poziomie spotkaniu, Górnik Zabrze podzielił się punktami z Lechem Zabrze (2:2) mimo tego, że prowadził już różnicą dwóch bramek i kontrolował przebieg wydarzeń na boisku.
Żurowski rozegrał znakomite zawody, ale Górnik jedynie zremisował (fot. 400mm.pl)
Piłkarze obu zespołów przystępowali do tego meczu w zgoła odmiennych nastrojach. Górnik zawodzi bowiem w tym sezonie na całej linii, a przykrego obrazu nie zaćmiło nawet efektowne zwycięstwo w Pucharze Polski. Najważniejsza dla Marcina Brosza i jego podopiecznych jest bowiem ekstraklasa, a tu zabrzanie balansują nad strefą spadkową.
Jeśli zaś chodzi o Lecha Poznań, to ten po kilku słabszych tygodniach zdołał się w końcu przełamać i nie tylko odniósł wygraną w rozgrywkach pucharowych, ale także wygrał w lidze, co znacznie poprawiło nastroje w zespole. Nic więc dziwnego, że sympatycy „Kolejorza” liczyli na podtrzymanie dobrej serii przy Roosevelta.
Mecz zaczął się jednak w najlepszych w możliwych sposobów dla gospodarzy. Już bowiem w siódmej minucie Tomasz Loska długim wybiciem od bramki uruchomił Igora Angulo, ale to nie on strącił futbolówkę głową do Jesusa Jimeneza, a Rafał Janicki. Hiszpan zdołał do niej dopaść przed wychodzącym bramkarzem i płaskim strzałem dał Górnikowi prowadzenie.
Zabrzanie grali lepiej, a prym w ekipie gospodarzy wiódł Szymon Żurkowski. To jednak nie on, ale Angulo mógł w 30. minucie znaleźć w sytuacji sam na sam z bramkarzem, jednak w ostatniej chwili wślizgiem powstrzymał go Thomas Rogne.
Lech groźnie zaatakował dopiero pod koniec pierwszej połowy. Najpierw z dystansu przymierzył Joao Amaral, ale na wysokości zadania stanął Loska. Kilka chwil później w polu karnym Górnika szarżował Pedro Tiba, jednak nie udało mu się oddać celnego strzału. Portugalczyk mimo dogodnej pozycji trafił jedynie w boczną siatkę.
Jeśli po zmianie stron Lech miał wziąć się za odrabianie strat, to jego zapał został bardzo szybko ostudzony. Zaraz po tym jak druga połowa się rozpoczęła, prawdziwą petardę odpalił Szymon Żurkowski, który huknął z odległości około 30 metrów i trafił idealnie. Co za trafienie! Mocny kandydat do miana gola kolejki!
„Kolejorz” zdołał jednak odpowiedzieć i w 55. minucie złapał kontakt z przeciwnikiem. Pedro Tiba ostro dośrodkował w pole karne, a tam nikomu nie udało się przeciąć piłki i ta wpadła do siatki. Najbliższy oddania strzału był Christian Gytkjaer i kto wie czy jego ruch nie zmylił ostatecznie Loski.
Zespół Ivana Djurdjevicia poszedł za ciosem i na mniej nie kwadrans przed końcem doprowadził do remisu. W pole karne Górnika przedarł się Wołodymyr Kostewycz, który wykorzystał festiwal błędów obrońców gospodarzy i doszedł do pozycji, której już po prostu nie mógł zmarnować.
Kolejnych goli już ostatecznie przy Roosevelta nie zobaczyliśmy i mecz zakończył się podziałem punktów. Górnik miał szansę, by w końcu zainkasować pełną pulę, jednak roztrwonił przewagę i tylko zremisował z Lechem Poznań.
gar, PiłkaNożna.pl