Górnik przezwyciężył wyjazdową niemoc
Solidność okazała się lepsza od słabości. Górnik Łęczna pokonał 2:1 Jagiellonię Białystok w meczu 17. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Dla beniaminka to dopiero pierwszy zwycięstwo w delegacji w bieżącym sezonie.
Górnik nie mógł sobie wymarzyć lepszego początku. Już w 52. sekundzie meczu łęcznianie objęli prowadzenie. Jason Eyenga-Lokilo dośrodkował w pole karne, gdzie akcję zamykał przez nikogo nie niepokojony Damian Gąska, który bokiem ciała uderzył piłkę, ta odbiła się jeszcze od poprzeczki i zatrzepotała w siatce.
W 29. minucie beniaminek z Lubelszczyzny podwyższył prowadzenie. Duża w tym „zasługa” Xaviera Dziekońskiego. Młodociany bramkarz Jagielloni popełnił fatalny w skutkach błąd, zagrywając wprost pod nogi Gąski, który nie zastanawiał się długo i oddał celny strzał z dystansu na niestrzeżoną bramkę.
Jagiellonia, po chyba najsłabszej pierwszej połowie w bieżącym sezonie w jej wykonaniu, w drugiej wzięła się za odrabianie strat. W szatni białostocczan najwyraźniej musiało paść męskich słów, bo po zmianie stron podopieczni Ireneusza Mamrota wyglądali już dużo lepiej.
To jednak nie wystarczyło, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ani by nawet doprowadzić do wyrównania. Wprawdzie „Jaga” długimi fragmentami przeważała i częściej była obecna pod polem karnym przeciwników, ale jednocześnie brakowało jej skuteczności.
Choć zaczęło się obiecująco. Już w 48. minucie Fiodor Cernych uderzeniem głową umieścił futbolówkę między słupkami po dośrodkowaniu Michała Pazdana, jednak sędziowie po interwencji VAR ostatecznie nie uznali trafienia, bowiem chwilę wcześniej na minimalnym spalonym przyłapali Bojana Nasticia.
Jagiellonia złapała bramkowy kontakt dopiero w 81. minucie. Wówczas Martin Pospisil posłał z rzutu wolnego precyzyjne dośrodkowanie w kierunku pola karnego, gdzie piłkę przechwycił wbiegający Israel Puerto i z bliskiej odległości dopełnił formalności.
W końcówce jednak to Górnik był bliżej zdobycia bramki. Niewiele brakowało. Słupek i czujność ustawionego na linii bramkowej Puerto uratowały „Jagę” przed stratą trzeciego gola. Nie uratowały jednak przed wstydliwą porażką i brakiem punktów.
Gdy sędzia użył gwizdka po raz ostatni, na twarzach Kamila Kieresia i spółki pojawił się długo wyczekiwany uśmiech. Nic dziwnego. Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo wreszcie stało się faktem. Dodatkowo nastąpiło również odbicie od dna, bowiem Górnik awansował na przedostatnie miejsce i jest o krok od wydostania się ze strefy spadkowej.
Zupełnie inne nastroje panują w stolicy Podlasia. Zniecierpliwienie i frustracja narasta. Nieprzypadkowo i tak nieliczna publiczność na Stadionie Miejskim pożegnała zawodników Jagielloni ogłuszającą porcją gwizdów.
jbro, PilkaNozna.pl