Górnik nie składa broni w walce o mistrzostwo
W ostatnim meczu 23. kolejki Lotto Ekstraklasy górą byli gospodarze. Na zwycięską ścieżkę wrócił Górnik Zabrze, który przed własną publicznością pokonał Bruk-Bet Termalikę Nieciecza (3:0).
Górnik Zabrze wrócił na zwycięską ścieżkę (fot. Łukasz Skwiot)
Obie drużyny rozpoczęły ligowe zmagania w 2018 roku od porażek. Górnik rozegrał bardzo słabe zawody w Płocku i przegrał z Wisłą, natomiast Bruk-Bet Termalica nie sprostał przed własną publicznością Koronie Kielce. Piłkarze obu zespołu potrzebowali więc punktów niczym tlenu – gospodarze, jeśli chcieli dotrzymać kroku czołowej „trójce”, goście – jeżeli nie chcieli zadomowić się na stałe w strefie spadkowej.
Przed poniedziałkowym starciem wiele spekulowało się na temat przyszłości trenera Macieja Bartoszka, który już od jakiegoś czasu znajdował się na cenzurowanym. Porażka przy Roosevelta mogła definitywnie przypieczętować jego los.
Mimo przewagi własnego boiska, Górnik nie potrafił zdominować niżej notowanego rywala. Goście grali naprawdę dobrze i ani na krok nie ustępowali rewelacji tego sezonu w ekstraklasie. Co więcej, Bruk-Bet momentami prezentował się znacznie lepiej, ale nie potrafił skruszyć defensywnego muru zabrzan.
Podopieczni Marcina Brosza także atakowali i niewiele brakowało, by wyszli na prowadzenie w 26. minucie. Strzał Łukasza Wolsztyńskiego zdołał jednak udanie sparować Jan Mucha, który w bramce Termaliki zastąpił Dariusza Trelę.
Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Kilka chwil później Wolsztyński wpisał się na listę strzelców, wykorzystując świetne odegranie od Igora Angulo i mając przed sobą jedynie bramkarze nie mógł się pomylić.
Na początku drugiej połowy gospodarze dołożyli drugiego gola i było już jasne, że trzy punkty pozostaną przy Roosevelta. W 53. minucie Rafał Kurzawa dostał piłkę na skrzydle, łatwym zwodem minął obrońcę i mierzonym strzałem lewą nogą zmusił Muchę do kapitulacji. Piękne trafienie reprezentanta Polski.
Termalica po stracie kolejnej bramki już nie nie podniosła, oddając kompletnie pole rywalom. Goście zostali za to skarceni na kwadrans przed końcem zawodów, kiedy to dobre prostopadłe podanie otrzymał Damian Kądzior, który doszedł do pozycji strzeleckiej i nie dał Musze żadnych szans na skuteczną obronę.
Kolejnych goli już w Zabrzu nie zobaczyliśmy i po końcowym gwizdku ze zwycięstwa i trzech punktów mogli się cieszyć piłkarze Marcina Brosza. Dzięki tej wygranej Górnik umocnił się na czwartej pozycji w ekstraklasie, a jego strata do liderującej Legii Warszawa wynosi pięć „oczek”.
gar, PiłkaNożna.pl