Gorące lato dla polskiego futbolu
Pandemia nie zatrzymała piłki nożnej, ale ją przeorganizowała. Komitet Wykonawczy UEFA wskazał terminy dogrania obecnego sezonu europejskich pucharów, wyznaczył także daty przyszłych rozgrywek Ligi Mistrzów, Ligi Europy oraz Ligi Narodów. Pozornie te decyzje nie mają wiele wspólnego z polskim futbolem, w rzeczywistości jest inaczej.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
Jako że eliminacje europejskich pucharów i fazy grupowe wystartują (o ile pandemia ponownie nie uderzy) w przyszłym sezonie z opóźnieniem, dodatkowych terminów na rozgrywanie meczów w ligach krajowych, również zaczną zmagania później niż zazwyczaj, brakuje. W sierpniu i wrześniu trwały będą kwalifikacje faz grupowych europejskich rozgrywek, dopiero 20 października wystartuje Liga Mistrzów, w której zmagania w grupach trwać będą do 9 grudnia. W tym czasie w terminach w środku tygodnia odbywały się będą rozgrywki organizowane przez UEFA – LM i LE będą grać niemalże co tydzień, z przerwą na mecze reprezentacji w barażach o awans do finałów mistrzostw Europy oraz w Lidze Narodów.
ESA30
Ekstraklasa zwykle rozpoczyna sezon w okolicach 15-20 lipca. Przerwa spowodowana pandemią sprawiła, że rozgrywki 2020-21 ruszą najprawdopodobniej 21 sierpnia. Mając na uwadze kształt terminarza międzynarodowego zaproponowanego przez UEFA – w jaki sposób zmieścić w sezonie polskiej ligi 37 kolejek? Zwłaszcza że sezon musi zakończyć się odpowiednio wcześnie, gdyż na czerwiec 2021 roku zostały zaplanowane finały mistrzostw Europy. Odpowiednio wcześnie to znaczy 15 maja.
W połowie czerwca na łamach „PN” pojawiła się informacja, że priorytetem jest rozegranie 37 kolejek w przyszłym sezonie, ale jeśli nie będzie to możliwe, liga może liczyć 30 kolejek, czyli zostanie okrojona o rundę finałową. Teraz jest to właściwie przesądzone. Kształt kalendarza międzynarodowego sprawił, że aby rozegrać rundę zasadniczą i finałową w następnym sezonie, mecze Ekstraklasy musiałyby odbywać się w styczniu lub ograniczony musiałby zostać Puchar Polski. Na jedno i drugie nie ma widoków. Oficjalny terminarz przyszłego sezonu zostanie zatwierdzony 24 lipca przez zarząd PZPN. Już dziś wiadomo jednak, że federacja planuje, aby 1/32 finału Pucharu Polski, czyli runda, w której udział wezmą zespoły z Ekstraklasy, została rozegrana 15 sierpnia. Pojawiały się sugestie, że być może zespoły reprezentujące Polskę w Europie powinny do gry w PP przystąpić później, ale ten pomysł nie trafił na podatny grunt. Na zmiany w formacie tych rozgrywek więc się nie zanosi. Przez moment w grę wchodził scenariusz, że we wrześniu ze względu na zamknięte granice i kłopoty logistyczne nie odbędą się mecze reprezentacji, co rozluźniłoby kalendarz, ale to już także nieaktualne.
Dla ESA34 – nie
Do 24 lipca może dziać się jednak sporo. Lobby pomorsko-świętokrzyskie chciałoby, żeby liga w przyszłym sezonie liczyła 18 zespołów, co pozwoliłoby uratować się przed spadkiem z Ekstraklasy Arce Gdynia i Koronie Kielce. Czy inne kluby na to przystaną? Nie trzyma się to kupy. Po pierwsze, w przyszłym sezonie zdegradowany zostanie tylko jeden zespół, ponieważ liga od rozgrywek 2021-22 składała się będzie z osiemnastu zespołów – gdyby doszło do przyspieszenia reformy, wówczas Ekstraklasę opuszczałyby trzy zespoły. Po drugie, nie zmienia się zasad gry w jej trakcie. Po trzecie, przy formacie ESA34 liga także musiałaby grać w styczniu. Po czwarte, niewykluczone, że w tej dyskusji z punktu widzenia klubów najistotniejsze – 18 zespołów zamiast szesnastu to straty finansowe dla większości, bo pieniądze z praw telewizyjnych i marketingowych dzielone byłyby na większą liczbę uczestników. A pula do rozdysponowania jest na ten moment de facto niewiadomą. Gdyby liga miała zagrać w systemie ESA37, nic by się nie zmieniło. Skoro jednak liczba kolejek zostanie zredukowana najpewniej do trzydziestu, warunki kontraktu mediowego z Platformą Canal+ oraz TVP również mogą ulec zmianie. Przecież już w tym sezonie telewizje nie były zainteresowane wypłatą ostatniej transzy klubom, gdyby nie udało się wznowić rozgrywek po przerwie związanej z pandemią. Co prawda w systemie ESA34 rozegranych zostałoby więcej meczów niż w ESA30, można jednak spotkać się z opinią, iż dla nadawców wartość rozgrywek w obu tych systemach jest bardzo zbliżona.
Rozkład jazdy
Gabinetowe przeciąganie liny to jedno, drugie – przerwa między sezonami. Część drużyn nie powinna liczyć na odpoczynek. Ekstraklasa zakończy rozgrywki 19 lipca, finał Pucharu Polski odbędzie się pięć dni później. Jeśli znajdzie się w nim Legia Warszawa, oznaczać to będzie, że piłkarze z Łazienkowskiej łącznie między sezonami będą mieli niespełna 20 dni przerwy, ponieważ PZPN wstępnie zaplanował rozegranie meczu o Superpuchar na 12 sierpnia. Od tego momentu legioniści wejdą na wysokie obroty – zaczną zmagania w Pucharze Polski, 18 lub 19 w eliminacjach Ligi Mistrzów, tylko kataklizm może sprawić, że Legia nie wygra Ekstraklasy, a chwilę później w lidze.
Trudny kalendarz czeka również beniaminków Ekstraklasy, zwłaszcza zespół, który awansuje na najwyższy poziom poprzez baraże – ich zakończenie zaplanowano na 31 lipca. W gruncie rzeczy więc ta drużyna przerwy może nie mieć w ogóle, bo już 15 sierpnia rozpocznie grę w Pucharze Polski. Pozostali beniaminkowie będą mieli tylko trochę łatwiej, gdyż rozgrywki I ligi zakończą 25 lipca. Na ostatni weekend sierpnia planowany jest start nowego sezonu I oraz II ligi. Krótko mówiąc – polską piłkę czeka specyficzny czas, ale taki być właśnie musi, jeśli ten biznes ma się nadal kręcić.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (NR 27/2020)