Gładkie zwycięstwo Romy nad Sampdorią
Polscy piłkarze występujący w Sampdorii Genua nie będą zbyt ciepło wspominać niedzielnej wyprawy do Rzymu. Ich drużyna przegrała z Romą (1:4) i doznała trzeciej z rzędu porażki w Serie A.
Rzymianie nie mieli problemów z odniesieniem pewnego zwycięstwa (fot. Reuters)
Gospodarze byli faworytem do zgarnięcia pełnej puli i ze swojej roli wywiązali się bez zarzutu, szczególnie, że rywal nie postawił zbyt wysokich warunków. Dominacja Romy została przekuta na pierwszego gola już w 19. minucie, kiedy to po rzucie rożnym i strąceniu piłki przez jednego z kolegów, do siatki wepchnął ją Juan Jesus.
Sampdoria nie miała tego dnia zbyt wielu argumentów, a do poziomu swoich partnerów z drużyny dostosowali się Karol Linetty oraz Bartosz Bereszyński. Pierwszy nie dość, że zagrał słabo, to jeszcze został ukarany żółtą kartą i w 69. minucie trener zdjął go z boiska. Drugi przebywał na placu boju od początku do końca, ale również niczego specjalnego nie zaprezentował.
Bierność Sampdorii została w drugiej połowie skarcona. Roma wyczuła słabość rywala i dołożyła dwa kolejne gole, najpierw do siatki trafił Patrick Schick, a na 3:0 podwyższył Stephan El Shaarawy.
Przy bezpiecznym i wysokim prowadzeniu Roma nie forsowała już tak bardzo tempa i skupiała się raczej na dowiezieniu wyniku do końca. Nie było to zbyt dużym wyzwaniem, ponieważ rywal nie miał argumentów, by strzelić chociażby gola honorowego. W 80. minucie na placu gry pojawił się Dawid Kownacki, jednak młody napastnik nie był w stanie odmienić oblicza Sampdoriii.
Goście zdołali jeszcze spowodować, że ich kibice mogli się uśmiechnąć. Sztuki tej dokonał Gregoire Defrel, a to było wszystko na co piłkarze z Genui mogli sobie na Stadio Olimpico pozwolić. Co więcej, ostatnie słowo i tak należało do gospodarzy, którzy w ostatnich sekundach za sprawą El Shaarawy’ego ustalili ostateczny wynik na 4:1.
***
Co działo się na innych włoskich boiskach w równolegle rozegranych spotkaniach? Świadkami „polskiego starcia” byliśmy w Weronie, gdzie miejscowe Chievo podejmowała Bolonię. Mecz zakończył się remisem (2:2), a na boisku mogliśmy zobaczyć Mariusza Stępińskiego po stronie gospodarzy i Łukasza Skorupskiego po stronie gości.
Obaj przebywali na boisku od początku do końca. Stępińskiemu nie udało się co prawda strzelić gola, jednak był aktywny i miał swój udział w wywalczeniu przez swój zespół jednego punktu. Jeśli zaś chodzi o Skorupskiego, to ten musiał skapitulować dwa razu, ale przy okazji popisał się kilkoma niezłymi interwencjami.
Poza meczową kadrą swojego Udinese znalazł się Łukasz Teodorczyk, który zmaga się z problemami zdrowotnymi i nie wiadomo, kiedy będzie mógł wrócić do gry. Jego drużyna przegrała w delegacji z Empoli (1:2).
gar, PiłkaNożna.pl