Przejdź do treści
Gala PN: Obcokrajowiec Roku

Polska Ekstraklasa

Gala PN: Obcokrajowiec Roku

Moda na zagranicznych piłkarzy w Lotto Ekstraklasie kwitnie. Na papierze dalej jest ich mniej niż na przykład w Bundeslidze, ale od zawsze głównym problemem pozostaje jakość.

Dania, Hiszpania czy Litwa – gdzie trafi nasza statuetka?

Trener Bogusław Kaczmarek zwykł mawiać, że stranierich zjeżdżających do Ekstraklasy można nazywać rentierami. Szanse zarobkowe są bardzo dobre, z wymaganiami stawianymi przed piłkarzami bywa już różnie. Nawet jeśli wyolbrzymiamy problem zagranicznych piłkarzy, to Lotto Ekstraklasa nimi stoi, czego dowodem jest nie tylko liczba prawie stu pięćdziesięciu w rozgrywkach. Wystarczy sprawdzić pierwszą dwunastkę strzelców jesiennej części sezonu: jest w niej tylko trzech Polaków, w tym 37-letni Marcin Robak i Karol Świderski, który zimą zamienił Jagiellonię na PAOK Saloniki. Asystenci? Sytuacja jest podobna. W top 5 znajduje się trzech zagranicznych piłkarzy, z dwójki Polaków na wiosnę nie zobaczymy już Konrada Wrzesińskiego. Tempo zmian pokazuje też prognozowana na nową rundę wyjściowa jedenastka Jagiellonii. Po odejściu Świderskiego i Przemysława Frankowskiego nietrudno zestawić optymalną jedenastkę jednego z faworytów do walki o mistrzostwo bez choćby jednego Polaka.
Ale w naszym zestawieniu skupiamy się na tych robiących różnicę. Pracujących na rekord sprzedaży praw mediowych i liczbę kibiców przychodzących na trybuny. W tej kategorii rywalizacja była bardzo zacięta, a miejsce w trójce przegrał o głos Flavio Paixao z Lechii Gdańsk.

CHRISTIAN GYTKJAER

Duńczyk przypomniał w Lechu czasy Artjomsa Rudnevsa i Roberta Lewandowskiego. Zachowując wszelkie proporcje, od czasu wspomnianej dwójki nie było w Kolejorzu napastnika tak skutecznego, bo poznański etap kariery Dawida Kownackiego zapamiętamy głównie ze skali talentu, nie zdobyczy bramkowych.

Gytkjaer poprzedni sezon zakończył z 19 golami, z czego dziewięć strzelił w rundzie wiosennej. W tym sezonie ma do tej pory identyczny wynik bramkowy, do którego dołożył pięć asyst. O wysokiej formie 29-latka świadczy też jesienne powołanie od selekcjonera Age Hareide do reprezentacji Danii. Dla napastnika był to powrót do drużyny narodowej po dwuletniej nieobecności. Pojawił się na boisku w spotkaniu Ligi Narodów UEFA z Irlandią i w towarzyskim meczu z Austrią.

Już wiadomo, że władze Lecha skorzystają z opcji przedłużenia wygasającego z końcem czerwca kontraktu z napastnikiem. Nie jest natomiast pewne, czy w przyszłym sezonie ten pozostanie w Poznaniu. 

CARLOS LOPEZ – CARLITOS

Przed wakacjami: król strzelców z 24 golami, lider klasyfikacji kanadyjskiej po dołożeniu siedmiu asyst, laureat trzech nagród na Gali Ekstraklasy, w tym najważniejszej dla najlepszego piłkarza rozgrywek. Imponującą listą sukcesów zamknął roczny pobyt w Wiśle Kraków. Do zespołu Białej Gwiazdy trafił z rezerw Villarrealu występujących w Segunda Division B, stając się kolejnym żywym dowodem na to, że są przypadki Hiszpanów, dla których różnica poziomów tych rozgrywek z Lotto Ekstraklasą po prostu nie istnieje.

Po sezonie zrobiło się dla Carlitosa w Wiśle za ciasno, dodatkowo sytuacji nie polepszał poziom organizacji klubu. Hiszpan zdecydował się na transfer do Legii Warszawa, która zapłaciła za niego około 450 tysięcy euro. Pamiętając o liście sukcesów nawet tylko z rozgrywek 2017-18, cenę można uznać za promocyjną. Nie spotkało się to z entuzjazmem kibiców Wisły, ale fala oburzenia uderzyła w piłkarza, a nie osoby odpowiedzialne za podpisanie krótkiego i mało korzystnie dla klubu skonstruowanego kontraktu.
Po transferze do stolicy Carlitos potrzebował czasu, żeby wrócić do poziomu, do którego przyzwyczaił. Zarzucano mu nadwagę, w sieci krążyły zdjęcia z późnych biesiad na mieście. Publikacje zbiegły się z eliminacjami europejskich pucharów i wielkim zawodem, jaki sprawił mistrz i zdobywca Pucharu Polski. Jako jednego z głównych winnych wskazywano Hiszpana, w przypadku którego argument o aklimatyzacji w znacznej części nie był aktualny.

Jednak patrząc na rundę Carlitosa w Legii, trudno wskazać jego transfer jako nieudany. Na boisku pojawił się w sumie w 28 meczach, grając tylko przez 1786 minut, w tym czasie zdobył 11 bramek i zaliczył cztery asysty. To czyni go najbardziej wartościowym zawodnikiem Legii w ofensywie obok Dominika Nagya.

ARVYDAS NOVIKOVAS

Gwiazda Jagiellonii. Ofensywne trio zespołu z Białegostoku: Novikovas – Frankowski – Martin Pospisil przedstawiono jako najgroźniejszą broń w walce o tytuł i w europejskich pucharach; piłkarzy kreatywnych, robiących zdecydowaną różnicę. Z czasem Frankowski powędrował na prawą stronę defensywy, gdzie miał solidną, ale i mało spektakularną jesień, Pospisil częściej był pod formą, niż decydował o losach meczów Jagi. Novikovas utrzymywał natomiast stałą, wysoką formę, mierzoną w tym sezonie siedmioma golami i pięcioma asystami. W wewnętrznej klasyfikacji strzelców był drugi po Świderskim, więcej ostatnich podań zanotował Guilherme, ale w klasyfikacji kanadyjskiej Litwin zdecydowanie pokonał resztę.

W ostatnim półroczu został zapamiętany jeszcze z dwóch wydarzeń: jako ofiara brutalnego faulu Sławomira Peszki, który kosztował byłego reprezentanta Polski aż trzymiesięczne zawieszenie, oraz wywiadu udzielonego „Przeglądowi Sportowemu”. Komentując słowa Tarasa Romanczuka, że żaden z piłkarzy klubu z Białegostoku nie skorzystałby z oferty Legii Warszawa, odpowiedział: – Kłamał. Każdy z nas, gdyby dostał ofertę z Legii, toby tam poszedł. Może z wyjątkiem Rafała Grzyba, bo to legenda klubu. Ale cała reszta na pewno by taką ofertę przyjęła. Zobaczyliby pieniądze i byłoby po sprawie…

Dziś Novikovas pozostaje jednym z zawodników, na których Jaga mogłaby najwięcej zarobić. W grudniu skończył 28 lat, na pewno więcej na temat przyszłości Litwina powie miejsce drużyny z Białegostoku na koniec sezonu.

Michał CZECHOWICZ

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024