Gala PN: Obcokrajowiec Roku 2019 – nominacje
Kategoria budząca ogromne zainteresowanie. Z jednej strony do Ekstraklasy trafia co rundę wielu obcokrajowców, tyle że z reguły w parze z ilością nie idzie jakość, ale zdarzają się rodzynki.
MICHAŁ CZECHOWICZ
IGOR ANGULO
Kiedy w lutym 2018 odbierał statuetkę dla Obcokrajowca Roku z każdej strony w mediach był pytany czy to prawda, że jeszcze w zimowym oknie transferowym zostanie wykupiony przez Athletic Bilbao, którego jest wychowankiem. Na wygraną i zainteresowanie w rodzinnym kraju zapracował bramkami, które dały Górnikowi Zabrze powrót do Ekstraklasy i tytuł rewelacji rozgrywek. Po 19 trafieniach Hiszpana beniaminek był wtedy wiceliderem, a ekipa Marcina Brosza miała zdecydowanie więcej argumentów do zdetronizowania warszawskiej Legii niż tylko swojego snajpera. Jednak wiosną zawiódł przede wszystkim Hiszpan – strzelając 4 gole wypadł zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Na nominację za rok 2019 zapracował liczbą 21 bramek, z których większość przełożyła się na tytuł króla strzelców Ekstraklasy. W wyraźnie słabszym niż dwa sezony wcześniej Górniku, Angulo znowu wszedł na wysoki poziom. A patrząc na pozycję zespołu niepotrafiącego wyjść poza dolną ósemkę ligi na koniec sezonu 2018-19 i roku gole napastnika znaczyły dla drużyny nawet więcej. Podobnie jak przed dwoma laty serial o pozostaniu Angulo w Zabrzu jest w kulminacyjnym momencie. Podobno Hiszpan mieścił się w koncepcji budowy zespołu Legii i ma ofertę z drugiej ligi tureckiej. W Górniku dla 35-latka widzą opcję rocznej umowy z opcją przedłużenia na kolejne 12 miesięcy. Problemem jest właśnie długość trwania kontraktu – piłkarz chciałby od razu podpisać umowę na dwa lata. Za sobą ma kibiców, którzy bardziej niż o roku urodzenia snajpera pamiętają jego znakomite statystyki.
***
JORGE FELIX
Kolejny przykład Hiszpana, któremu posłużył gliwicki klimat, a w historii Piasta można kopać zdecydowanie głębiej niż tylko do przypadku Gerarda Badii. Jest wychowankiem Atletico Madryt, który po latach spędzonych w klubowej akademii nie przebił się nawet do zespołu rezerw, ale zaliczył treningi z Diego Costą, Sergio Aguero i Diego Forlanem. Dalej była to już typowa historia szlaku z Hiszpanii na polskie boiska: gra w niższych ligach, praca zawodowa (zajmował się doradztwem finansowym) i wreszcie szansa na sportowy awans. W wywiadzie dla sport.tvp.pl mówił, że czekając na decyzję swojego poprzedniego klubu, Lleidy i na pozwolenie na odejście do Piasta za kwotę z klauzuli, schudł aż cztery kilogramy.
W pierwszej części roku jeden z czołowych piłkarzy w mistrzowskiej drużynie z Gliwic. W drugiej – postać jeszcze ważniejsza. Po odejściu Joela Valencii poradził sobie z rolą jednego z liderów. Jesienią strzelił łącznie aż 13 goli (10 w PKO BP Ekstraklasie, 3 w kwalifikacjach Ligi Europy), mając na rozkładzie Lecha Poznań, Śląsk Wrocław, Lechię Gdańsk, Legię Warszawa czy Jagiellonię Białystok.
***
JESUS IMAZ
– Rok temu w Wiśle Kraków zacząłem sezon bardzo dobrze, czułem, że jestem w niezłej formie, dochodziłem do sytuacji strzeleckich, ale je marnowałem. A teraz… nie wiem, co się dzieje. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Zimą byłem lekko kontuzjowany, teraz przepracowałem spokojnie cały okres przygotowawczy i forma idzie w górę. Jestem w najlepszym momencie kariery. Szukam szczęścia na boisku i je znajduję. Drużyna wygrywa, ja strzelam – wszystko wygląda perfekcyjnie. Ostatni raz w takiej formie byłem chyba w wieku juniora. Albo jeszcze dawniej – mówił Hiszpan we wrześniu na łamach tygodnika „Piłka Nożna”.
Rok temu przechodził z walczącej o przetrwanie Wisły Kraków do mającej mistrzowskie aspiracji Jagiellonii. Transfer Imaza, w pakiecie z Zoranem Arseniciem i Martinem Kostalem, został okrzyknięty jedną z lepszych transakcji prezesa i współwłaściciela zespołu z Podlasia, Cezarego Kuleszy. Wiosną Imaz strzelił 10 goli w 14 meczach wyrastając na czołowego zawodnika Jagi. Początek nowego sezonu miał jeszcze bardziej spektakularny – 7 goli w pierwszych siedmiu kolejkach, w tym hat-trick wbity swojemu byłemu klubowi. Potem już tak dobrze nie było, ale 11 goli dało Hiszpanowi miejsce na pudle wyścigu po koronę króla strzelców na tym samym stopniu co Christian Gytkjaer z Lecha Poznań i trzema golami straty do Jarosława Niezgody z warszawskiej Legii.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NOWYM (2/2020) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”