Gala PN: Nominacje w kategorii Piłkarz Roku
Dyskusja nad wyłonieniem trójki nominowanych w najbardziej prestiżowej kategorii była spokojna, kulturalna i odbyła się w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Natomiast przy pierwszych próbach wyłonienia zwycięzcy całą atmosferę diabli wzięli. W efekcie wszyscy co prawda żyją, nikt się nie pobił (przynajmniej nie do krwi), ale dwóch jest śmiertelnie obrażonych, a kilku ze sobą nie jada przy wspólnym stole.
ZBIGNIEW MUCHA
Na szczęście – jako się rzekło – większych sporów nie było z nominacjami, mimo że rok 2018 dla polskiego futbolu był taki, jaki był. A zatem…
ŁUKASZ FABIAŃSKI
Kulturalny, uprzejmy, bez gwiazdorskich manier – nie to jest jednak najważniejsze. Nie to również, że kilka dni temu odebrał nagrodę za rozegranie 200 meczów w Premier League. Istotne jest co innego – otóż Fabian, który w przeszłości stracił sporo czasu jako rezerwowy bramkarz Arsenalu, który kojarzył się angielskim fanom z pomyłkami i przydomkiem Flappyhandski, w końcu wyrósł na jednego z najlepszych bramkarzy Premier League.
Był to niezwykle udany rok w karierze już blisko 34-letniego golkipera. Wiosną stanowił opokę Swansea. Nie udało mu się utrzymać zespołu w Premier League, ale do niego nikt pretensji nie zgłaszał. Robił, co mógł, a w uznaniu zasług z miażdżącą przewagą nad innymi wybrany został przez kibiców Łabędzi na najlepszego piłkarza klubu w sezonie 2017-18. Gdyby nie interwencje Polaka, walka zespołu o utrzymanie miejsca w elicie zakończyłaby się dużo wcześniej. Zawiedli inni, on w całym sezonie miał aż 136 skutecznych obron (za WhoScored. com) i pod tym względem był trzeci wśród bramkarzy pięciu najsilniejszych lig Europy. Ten wynik wart był… 8 milionów euro, bo tyle zapłacił West Ham za polskiego bramkarza. W legendarnym klubie Fabian utrzymał fantastyczną dyspozycję. Pod koniec grudnia poważny portal zajmujący się nie tylko futbolem – www.bleacherreport.com – wybrał Polaka do jedenastki rundy jesiennej Premier League!
Jeszcze niespełna trzy lata temu ze łzami w oczach przyznawał, że nie pomógł kolegom z drużyny narodowej w serii rzutów karnych z Portugalią. Dziś uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie na Wyspach. Wciąż natomiast nie jest bezdyskusyjnym numerem 1 w reprezentacji Polski, wciąż rywalizuje z Wojciechem Szczęsnym, ale w przeciwieństwie do kolegi z Juve, nie miał udziału w mundialowej klęsce; do bramki wszedł dopiero w ostatnim, wygranym 1:0 meczu z Japonią…
***
ROBERT LEWANDOWSKI
O polskim supermenie krótko, bo przecież Lewy to Lewy – najlepszy generalnie współczesny rodzimy futbolista od wielu lat, jeden z najlepszych w historii polskiego futbolu, siedmiokrotny – z rzędu! – laureat naszego plebiscytu w kategorii Piłkarz Roku. Pytanie jednak, czy utrzyma miejsce na tronie wobec nacisku konkurentów, wcale nie jest bezzasadne. Jaki zatem był to rok dla RL9?
Oddzielić należy to, co działo się w klubie, od tego, co przyniosły występy w reprezentacji Polski. Bo skuteczny w wiosennych meczach towarzyskich biało-czerwonych, już na mundialu, jak cała zresztą drużyna, kapitan wypadł bezbarwnie, a bez zdobyczy bramkowych zakończył również jesienną edycję Ligi Narodów.
Klub to jednak nieco inna para kaloszy. Generalnie w całym 2018 roku Lewandowski zdobył 46 bramek. Wywalczył kolejne mistrzostwo Niemiec z Bayernem Monachium i kolejny tytuł najlepszego snajpera Bundesligi – to wiosną. Jesienią jego skuteczność w lidze nie była aż tak imponująca (choć wciąż dobra), a i cały Bayern mocno spuścił z tonu, ograniczając sobie szanse na obronę tytułu. Lewy imponował jednak w Lidze Mistrzów, w jesiennej fazie grupowej zdobył aż osiem bramek, jest liderem snajperów bieżącej edycji, a w karierze ma na koncie już 53 gole w LM – przed nim same legendy tych rozgrywek. Z kolei, niejako dla równowagi, polski as zawiódł wiosną, gdy rozgrywki Champions wchodziły w decydującą fazę, ćwierćfinały i półfinały kończąc bez żadnej zdobyczy.
***
KRZYSZTOF PIĄTEK
Mocno wszedł Piątek w 2019 rok, stając się bohaterem spektakularnej przeprowadzki do Milanu, transferowym rekordzistą Polski, człowiekiem wartym 35 milionów euro, wręcz nadzieją dla siedmiokrotnego zdobywcy Pucharu Mistrzów na lepsze czasy. Ale na to wszystko Polak zapracował sobie już w minionym roku, szczególnie jego drugiej połowie.
Miał rację Michał Probierz, przepowiadając, jak wyraźnie wkrótce może skoczyć jego wartość. Wiosną dla Cracovii zdobył 12 bramek, do końca praktycznie walczył o tytuł króla strzelców. Co innego jednak walczyć z Carlitosem czy Robakiem, a co innego z Cristiano Ronaldo. Tymczasem po transferze do Genoi polski napastnik się nie zatrzymywał. Jesienią dołożył 13 bramek w Serie A, zaś na włoskich boiskach ogółem aż 19! On, 23-letni debiutant. W sumie, w skali całego roku, zdobył nawet jedną ligową bramkę więcej (25) od Lewandowskiego.
Niespełna 24-letni napastnik, nie bez racji dziś porównywany właśnie do kapitana reprezentacji, w tejże reprezentacji zadebiutował we wrześniu, w meczu z Irlandią, a w drugim występie – przeciw Portugalii – już zdobył premierową bramkę.