Fortuna 1. Liga: Stare demony GKS-u Tychy
GKS Tychy prowadził już z Radomiakiem Radom różnicą dwóch goli, jednak ostatecznie nie zdołał utrzymać korzystnego wyniku. Mecz zakończył się remisem (2:2).
I znowu ten doliczony czas gry… (fot. Łukasz Skwiot)
Obie drużyny przystępowały do sobotniego meczu w zgoła odmiennych nastrojach. Tyszanie prezentowali się w ostatnim czasie bardzo dobrze, natomiast Radomiak złapał lekką zadyszkę i dlatego, że przed pierwszym gwizdkiem więcej szans na wygraną dawano podopiecznym Ryszarda Tarasiewicza.
Gospodarze musieli sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca, Łukasza Grzeszczyka, jednak to właśnie oni zdobyli pierwszą bramkę. W 37. minucie dobre dośrodkowanie w pole karne na gola zamienił Łukasz Moneta, który celnie uderzył głową i nie dał Mateuszowi Kochalskiemu szans na skuteczną interwencję.
Kiedy w 72. minucie na 2:0 podwyższył Łukasz Sołowiej, wydawało się, że GKS ma mecz po kontrolą i nie wypuści rywala ze swoich szponów. Jak się jednak okazało, Radomiak nie zamierzał składać broni.
Kilka chwil później goście mieli karnego, ale strzał Leandro z jedenastu metrów obronił Konrad Jałocha. Chwilę później mocno z dystansu przymierzył jednak Patryk Mikita i tym razem bramkarz GKS-u nie miał już nic do powiedzenia.
Goście próbowali zdobyć gola na wagę jednego punktu, ale tyszanie dobrze się bronili… do czasu. Tuż przed końcem, w piątej doliczonej minucie do wyrównania doprowadził Damian Nowak.
***
W równolegle rozegranym spotkaniu padł dokładnie taki sam wynik. Sandecja Nowy Sącz podzieliła się punktami z Bruk-Betem Termalica Nieciecza (2:2).
gar, PiłkaNożna.pl