Forma Realu Madryt jak sinusoida
Niespodzianka stała się faktem. Real Madryt przegrał z Levante na własnym boisku i uparcie pielęgnuje sinusoidę formy.
Zidane znowu ma o czym myśleć. (fot. Reuters)
Wszystko zaczęło się w końcówce Anno Domini 2020. Po serii sześciu zwycięstw na wszystkich frontach podopieczni Zinedine’a Zidane’a podzielili się punktami z Elche. Następnie pokonali mocną wówczas Celtę Vigo. Potem był remis z Osasuną i porażki z Athletikiem Bilbao oraz Alcoyano – odpowiednio w Superpucharze Hiszpanii i Pucharze Króla. Przed tygodniem Królewscy odbili to sobie w rywalizacji z Deportivo Alaves, które rozbili 4:1.
Dziś znów wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż pragnęliby tego madrytczycy. Już od 9. minuty grali w osłabieniu, wszak czerwony kartonik obejrzał Eder Militao. Początkowo wydawało się, iż nic sobie z tego nie zrobią. Kilka chwil po całym zajściu na listę strzelców wpisał się Marco Asensio.
Przez resztę spotkania powody do radości mieli już jednak wyłącznie piłkarze gości. W 32. minucie do wyrównania doprowadził Jose Morales. W 78. decydujący cios zadał Marti Roger, który wcześniej nie wykorzystał rzutu karnego.
Porażka sprawia, iż Real traci do Atletico Madryt siedem punktów, choć rozegrał od niego dwa mecze mniej. Jutro może zaś spaść na trzecie miejsce w stawce. Warunek? Zwycięstwo Barcelony nad Athletikiem.
sar, PiłkaNożna.pl