Fiorentina w dołku, Drągowski nie pomógł
Ostatni sobotni mecz ligi włoskiej zakończył się sporą niespodzianką. Fiorentina przegrała na własnym boisko z dużo niżej notowanym Lecce (0:1).
Bartłomiej Drągowski nie zdołał zachować czystego konta (fot. Reuters)
Drużyna prowadzona przez Vincenzo Montellę spisuje się w tym sezonie dużo poniżej oczekiwań. Kibice Violi liczyli na to, że ich pupile włączą się do walki o europejskie puchary, a tymczasem ci plasują się w środku tabeli. Spotkanie na własnym terenie ze skazywanym na spadek Lecce miała przynieść Fiorentinie tak wyczekiwane przełamanie.
Jak się jednak okazało, Fiorentina od początku nie rzucała na kolana swoją grą, a chociaż mogło się wydawać, że przejawia nieco większą kulturę gry od beniaminka, to niewiele z tego wynikało. Lecce odgrywało się groźnymi kontratakami i Drągowski musiał zachowywać czujność.
Jeszcze w pierwszej połowie gospodarze doznali poważnego osłabienia, ponieważ groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się Franck Ribery. Doświadczony Francuz po starciu z rywalem nie był w stanie kontynuować gry i po zmianie stron nie zobaczyliśmy go już na boisku.
Na Fiorentiną spadły wszystkie plagi egipskie. Kilka minut po wznowieniu gry w drugiej połowie Lecce wyszło z szybki atakiem, który celnym strzałem głową wykończył Andrea La Mantia. Bartłomiej Drągowski nie miał w tej sytuacji żadnych szans na to, by uchronić swój zespół przed stratą gola.
Czas mijał, a Viola nie była w stanie odpowiedzieć na trafienie rywala. Goście umiejętnie się bronili, chociaż trzeba dość jasno stwierdzić, że poprzeczka nie była postawiona zbyt wysoko. Wynik ostatecznie zmianie już nie uległ i po ostatnim gwizdku to goście mogli się cieszyć z kompletu punktów.
Po raz kolejny poczynania swoich kolegów z wysokości ławki rezerwowych musiał oglądać Szymon Żurkowski.
***
W innym sobotnim meczu ligi włoskiej Torino pokonała w delegacji Genoę (1:0). Zwycięskiego gola dla gości na kwadrans przed końcem zdobył Bremer.
gar, PiłkaNożna.pl