El. ME: Czechy jadą na Euro, Kosowo zostaje w domu
W decydującym starciu o awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, Czechy okazały się lepsze o jednego gola od Kosowa i tym samym to właśnie południowi sąsiedzi Polski wystąpią w fazie grupowej Euro 2020.
Pierwsza połowa upłynęła w pełni pod dyktando naszych południowych sąsiadów. Czesi od momentu pierwszego gwizdka arbitra Gianluci Rocchiego przejęli inicjatywę nad boiskowymi wydarzeniami, częściej utrzymywali się przy piłce i częściej strzelali na bramkę przeciwników (aż dziesięć strzałów w porównaniu do ani jednego w wykonaniu Kosowa!), jednak niewiele wynikało z ofensywnych akcji podopiecznych Jaroslava Silhavyego. Dość powiedzieć, że tylko jedno z uderzeń leciało w światło bramki.
Niewykorzystane okazje się mszczą. Kosowianie, tak rzadko goszczący pod bramką rywali, gdy już się zjawiali w obrębie pola karnego, byli najzwyczajniej w świecie skuteczni. Piłkarze prowadzeni przez Bernarda Challandesa wykorzystali chwilę rozkojarzenia gospodarzy tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu i niespodziewanie objęli prowadzenie. W 50. minucie Florent Hadergjonaj dośrodkował z prawej strony w kierunku pola karnego. Do lecącej w powietrzu piłki jako pierwszy dopadł Adthe Nuhiu, który precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce.
I… to by było na tyle. Piłkarze reprezentujący małe państewko na Bałkanach nie oddali już więcej celnych uderzeń na bramkę strzeżoną przez Tomasa Vaclika. Co innego Czesi. Stracony gol podział na nich niczym czerwona płachta na byka. Niezliczone ataki, podobnie jak w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, nie przynosiły oczekiwanego skutku. Strzelceki impas przełamał dopiero w 71. minucie młodziutki Alex Kral, który nieprzeciętnej urody strzałem doprowadził do wyrównania.
Posypani w defensywie Kosowianie bronili się coraz rozpaczliwiej. Czesi – wzorem bokserskich standardów – poszli za ciosem. W 78. minucie Kral po rzucie rożnym zgrał piłkę głową do ustawionego na piątym metrze Ondreja Celustki, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko odpowiednio ułożyć stopę, a następnie cieszyć się wspólnie z kolegami z drużyny zdobytą bramkę.
Ostatnie tygodnie przynoszą wyjątkowo wiele powodów do radości dla sympatyków czeskiej piłki nożnej. Niespełna dwa tygodnie temu praska Slavia bezbramkowo zremisowała na Camp Nou z tamtejszą Barceloną. Dzisiejszego wieczora kadra narodowa awansowała na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Miesiąc temu ta sama kadra pokonała 2;1 czwartą drużynę poprzednich mistrzostw świata – Anglię. Co tu dużo mówić – czeski futbol ma się nad wyraz dobrze.