Przejdź do treści
Ekstraklasowi trenerzy w pucharach

Polska Ekstraklasa

Ekstraklasowi trenerzy w pucharach

Ośmiu. Jak pokazują pożal się Boże wyniki, bynajmniej nie wspaniałych. Tylu trenerów aktualnie pracujących w Ekstraklasie doświadczyło europejskich pucharów z polskimi klubami. Tylko jeden zdziałał coś szczególnego, ale od tego wydarzenia minęło dziewięć długich lat. Później i ten rodzynek zdążył się potłuc.




TOMASZ LIPIŃSKI


Tym, który wdrapał się na wciąż niedostępny innym poziom, był Jacek Zieliński z Lechem Poznań w sezonie 2010-11. Jednak awans do fazy grupowej Ligi Europy po dwumeczu z Dnipro Dniepropietrowsk stanowił wykonanie zaledwie planu minimum. Maksa z wpisaną grubą czcionką Ligą Mistrzów przekreśliła i kazała wyrzucić do kosza Sparta Praga. Jeszcze ówczesny szkoleniowiec mistrza Polski zdążył zremisować z Juventusem w Turynie, pokonać Salzburg i przegrać z Manchesterem City nim ustąpił pola Jose Mari Bakero, który dopilnował awansu do fazy pucharowej. 

To było trzecie z ogólnej liczby czterech pucharowe podejście Zielińskiego. Zadebiutował w Groclinie Grodzisk Wielkopolski od wyeliminowania MKT Araz Imisli. Już dwanaście lat temu (a nawet wcześniej) musieliśmy się uczyć egzotycznych nazw i wysyłać naszych ligowców do Azerbejdżanu i innego Kazachstanu, skąd pochodził Toboł Kustanaj – drugi zespół wyeliminowany przez Zielińskiego. Na Crveną Zvezdę Belgrad już jego Groclin był za krótki. 


Minęły dwa sezony i z Grodziska Wielkopolskiego przeprowadził się do Poznania, a ściślej rzecz ujmując do Wronek, bo tam Lech przyjmował gości. Zagraniczni przyjechali dwaj: norweski Fredrikstad i belgijski Club Brugge. Pierwszy wygrał, ale przegrał, drugi przegrał, ale wygrał. Co oczywiście należy rozumieć tak, że Norwegom wyjazdowe zwycięstwo nieco osłodziło odpadnięcie z rozgrywek, z kolei Belgowie odrobili jednobramkową stratę z Polski i w rzutach karnych wyeliminowali Kolejorza. Z czasem Zieliński mógł opowiadać, że jako pierwszy w Polsce poznał się na talencie Vadisa Odjidji-Ofoe, który wtedy biegał w pomocy Brugii. 

Choć trener musiał czuć pewien niedosyt, to jednak ogólny bilans 20 pucharowych meczów z klubami z Wielkopolski wychodził na plus. Wielki minus dopisał sobie w Cracovii. Czar jego pięknie malowanych i z każdej strony chwalonych Pasów prysł w Macedonii. Skendija Tetowo przejechała się po nich w tę i z powrotem, zarówno na własnym stadionie jak i w Krakowie. 

Michał Probierz i Waldemar Fornalik w tym sezonie starali się podgonić Zielińskiego, lecz nie zajechali zbyt daleko i ciągle tracą do niego więcej niż połowę dystansu. Obaj zatrzymali się na 10 meczach i na ten dorobek złożyła się praca w dwóch klubach. Probierzowi w debiucie z Jagiellonią, z którą wcześniej zdobył Puchar Polski, naprawdę niewiele zabrakło do wyeliminowania Arisu Saloniki. Później było tylko gorzej, bo trudno wywabić rozgromieniem 8:0 litewskiego Kruoje plamy z Cypryjczykami i Kazachami. Zwłaszcza porażka w dwumeczu (u siebie 1:0, na wyjeździe 0:2) z Irtyszem Pawłodar w lipcu 2011 roku na tyle mocno zabolała trenera, że kilka dni później podał się do dymisji. 


(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (32/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024