Ekstraklasa: Pogoń znów zwycięska
W pierwszym sobotnim meczu polskiej Ekstraklasy Pogoń Szczecin wygrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:0. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce Cristovao.
fot. Krzysztof Cichomski/400mm.pl
Przed spotkaniem nietrudno było wskazać faworyta. Grająca u siebie Pogoń, chociaż miała za sobą nieudaną wycieczkę do Gliwic, miała zdobyć kolejne 3 punkty i tym samym zbliżyć się do ligowej czołówki. Sosnowiczanie z kolei już od kilku tygodni nie są w stanie zakończyć spotkania z większą liczbą strzelonych goli od przeciwnika. Ostatni raz ta sztuka udała się 20 października – na Stadionie Ludowym Zagłębie wygrało z obecnie przedostatnią drużyną tabeli, Miedzią Legnica.
Sam początek spotkania, które zaczęło się w dobrym tempie, należał do gości. Dobrze spisywał się zwłaszcza Vamara Sanogo, który stwarzał realne zagrożenie na połowie Pogoni. Pierwsze groźne uderzenie na bramkę rywali oddali jednak gospodarze meczu. Iker Guarrotxena w 10 minucie spróbował zaskoczyć Dawida Kudłę, ale piłka przeleciała minimalnie obok bramki sosnowiczan.
Na kolejną okazję Portowcy nie musieli długo czekać. W 15 minucie świetne uderzenie z ponad 30 metrów posłał Tomas Podstawski. Na odpowiedź nie musieliśmy czekać. Dwie minuty później w drugim polu karnym odnalazł się ten, który z reguły broni dostępu do swojej bramki. Uderzenie Mateusza Cichockiego obronił jednak Jakub Burtszyn.
W 30 minucie po raz drugi w meczu problem zdrowotny zgłosił Sanogo. Francuz, który na początku spotkania miał problem ze stawem skokowym, musiał przedwcześnie opuścić plac gry. Zastąpił go Alexander Cristovao.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania do jeszcze jednej okazji doszło do Zagłębie. Z ostrego kąta uderzał Konrad Wrzesiński, a Bursztyn sparował to uderzenie na rzut rożny. Gospodarze mogli mieć do siebie pretensje przede wszystkim w kwestii wykończenia akcji bramkowych.
Jeżeli ktoś narzekał na pierwszą część spotkania, to po kilku minutach drugiej z pewnością zaczął żałować. Tempo meczu po przerwie pozostawiało bowiem wiele do życzenia, a częściej niż składne akcje, kibice na stadionie i przed telewizorami oglądali niedokładne zagrania.
Decydujące trafienie dla gospodarzy padło w 63 minucie. Na lewej stronie poślizgnął się Piotr Polczak, piłkę przejął Radosław Majewski, który pobiegł w kierunku bramki Kudły i uderzył tuż zza pola karnego. Jego strzał odbił bramkarz, ale do futbolówki zaraz podskoczył Spas Delew, który trafił do siatki.
Zagłębie zaraz po stracie goli próbowało się odgryźć, ale nieudanie. Dośrodkowanie Michaela Heinlotha nie dotarło do Szymona Pawłowskiego. Niedługo później goście nie dość, że przegrywali, to grali w osłabieniu. Cristovao nadepnął Sebastiana Walukiewicza, a sędzia po obejrzeniu powtórki tego nie zdarzenia nie miał wątpliwości, że powinien wyrzucić zawodnika gości z boiska.
Chociaż Zagłębie jeszcze próbowało, to najlepszą sytuację do strzelenia gola nie wykorzystała Pogoń, a konkretnie Kamil Drygas. Sebastian Kowalczyk był faulowany w polu karnym gości, a sędzia podyktował jedenastkę. Drygas uderzył jednak niedbale i nie podwyższył wyniku spotkania.
RK, PilkaNozna.pl