Sezon 2019-20 PKO Ekstraklasy został zainaugurowany w Gdyni. Miejscowa Arka nie miała większych szans w starciu z wyżej notowaną i lepiej grającą Jagiellonią Białystok, przegrywając na swoim terenie aż (0:3).
Jagiellonia udanie rozpoczęła nowy sezon (fot. Tomasz Zasiński / 400mm.pl)
Obie drużyny nie mogły być zadowolone z tego, jak wyglądał poprzedni sezon w ich wykonaniu. Arka do samego końca musiał walczyć o utrzymanie w elicie i dzięki ratowniczej misji Jacka Zielińskiego ta sztuka się udała. Jeśli zaś chodzi o Jagiellonię, to klub z Podlasia po zimowych wzmocnieniach miał włączyć się do wyścigu o mistrzostwo, a tymczasem zakończył kampanię na miejscu, które nie dawało nawet gry w europejskich pucharach.
Pierwszą groźną sytuacją podczas piątkowego spotkania miał Arka, jednak Maciej Jankowski uderzył tylko w boczną siatkę. Jak się okazało, niewykorzystana sytuacja bardzo szybko zemściła się na gospodarzach, ponieważ kilka chwil później to Jaga była już na czele. Jesus Imaz wpadł w pole karne z prawego skrzydła i wyłożył piłkę do Bartosza Bidy, a ten huknął pod poprzeczkę i strzelił pierwszego gola w tym sezonie.
Arka miała problem z uspokojeniem swojej gry i w 18. minucie została za to ukarana. Tomas Prikryl dojrzał w polu karnym dobrze ustawionego i kompletnie niepilnowanego Imaza, a ten przyjął sobie piłkę i płaskim strzałem skierował ją do siatki. Pavels Steinbors nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Niewiele brakowało, by po zaledwie kilkudziesięciu sekundach Imaz podwyższył na 3:0, jednak tym razem jego uderzenie – tak znowu znalazł się sam przed bramką Arki! – było za lekkie by zaskoczyć bramkarza gospodarzy.
Gdynianie nie byli w nawiązać skutecznej walki z dobrze dysponowanym i grającym z polotem oraz elegancją rywalem. Jaga cały czas była głodna kolejnych trafień, przy okazji spokojnie kontrolując przebieg wydarzeń na boisku
Im bliżej końca spotkania, tym z coraz większym rozmachem atakowała Arka. Gospodarze raz za razem zapędzali się w okolice bramki strzeżonej przez Damiana Węglarza, jednak albo brakowało im skuteczności, albo odrobiny szczęścia, tak jak po strzale Kamila Antonika, kiedy Jagiellonię uratowała poprzeczka.
Arce strzelić kontaktowego gola się nie udało, ale swoją szansę wykorzystała Jagiellonia, która w końcówce dobiła przeciwnika po ładnym uderzeniu głową Tarasa Romanczuka.
Jak się okazało, wynik zmianie już nie uległ i po końcowym gwizdku ze zwycięstwa i pierwszych trzech punktów cieszyli się podopieczni Mamrota. Przed Arką z kolei sporo pracy, jeśli już na starcie sezonu nie chce ona zadomowić się na dole ligowej tabeli.
PiłkaNożna.pl