Eduardo: Nie groziło mi zejście na złą drogę
Jeszcze kilka lat temu wydawało się mało prawdopodobne, by piłkarz o tak znanym nazwisku jak Eduardo da Silva trafił do Legii Warszawa. Doświadczony Chorwat dziś jest zawodnikiem stołecznego klubu, ale wcale nie uważa się za wielką gwiazdę.
Eduardo pokazał, że mimo wieku nadal potrafi dobrze grać w piłkę (fot. Łukasz Skwiot)
Napastnik występował podczas swojej kariery w takich klubach jak Szachtar Donieck czy Arsenal, a także zaliczył kilkadziesiąt meczów reprezentacji Chorwacji. Obecnie Eduardo znajduje się na finiszu swojej przygody z futbolem, ale cały czas może wnieść sporo jakości do gry Legii.
– W każdym klubie piłkarz jest zawsze częścią drużyny. Zespół jest najważniejszy. Wiadomo, że zdarzają się sytuacje, w których gwiazdorzy. Osobiście tego unikałem. Taki „status” niczego nie daje – powiedział, cytowany przez serwis „Legia.net”.
– Moja piłkarska droga jest taka, że trafiałem do klubów z wartościami. Wychowywano mnie w prawidłowy sposób. Tak, że nie groziło mi zejście na złą drogę. Do bycia gwiazdą musisz mieć odpowiednią osobowość, jak Zlatan Ibrahimović. Szwed jest jednak gwiazdą, która zawsze trwała. Wielu próbowało mu szkodzić, a on zawsze wychodził na boisko i udowadniał swoją wartość. Ale nie przez mecz, dwa, trzy, a przez całą karierę. „Jestem „Ibra”, jestem najlepszy” – to jest gwiazdorstwo, ale prawdziwe i mające uzasadnienie poprzez postawę na boisku – dodał.
34-latek rozegrał ja do tej pory jeden mecz w ekstraklasie, wchodząc na boisko w drugiej połowie starcia z Zagłębiem Lubin. Tak krótki czas wystarczył, by Eduardo zapisał na swoim koncie dwie asysty.
gar, PiłkaNożna.pl
źr. Legia.net