Edouard Mendy – z bezrobocia na salony
Jeszcze cztery lata temu nosił się z zamiarem zakończenia kariery i zarejestrował w urzędzie pracy, by otrzymać zasiłek dla bezrobotnych. Edouard Mendy przeszedł od tego czasu długą drogę, stając się w Chelsea następcą najdroższego bramkarza na świecie.
GRZEGORZ GARBACIK
Kiedy Roman Abramowicz zdecydował się wydać 80 milionów na Kepą Arrizabalegę, wielu podchodziło sceptycznie do takiego ruchu. W Chelsea bronili jednak transferu Hiszpana, stojąc na stanowisku, że oto pozyskali czołowego bramkarza świata, który na lata zdominuje tę pozycję w klubie. Czas pokazał, że londyńczycy zanotowali największą wpadkę transferową w swojej historii i po zaledwie dwóch latach musieli się do tego przyznać, kupując nowego golkipera.
INNA JAKOŚĆ
W ubiegłym sezonie Kepa rozegrał dla Chelsea 41 meczów na wszystkich frontach, w których udało mu się zachować dziesięć czystych kont. Oprócz tego miał najgorszy procent skutecznych obron w całej Premier League, a jeśli wziąć pod uwagę pięć czołowych lig europejskich, to ze 132 bramkarzy uplasował się na 127. pozycji spoglądając na procent udanych interwencji. Wszystko to Hiszpan okrasił kilkoma bardzo poważnymi błędami, które kończyły się golami dla rywali i było już wiadomo, że z takim kimś w bramce Frank Lampard wielkiej Chelsea nie zbuduje
Nowy bramkarz musiał trafić na Stamford Bridge i wybór padł na Mendy’ego z Rennes, którego sprowadzenie rekomendował sam Petr Cech. Słynny piłkarz w przeszłości przemierzył taką samą drogę i kto jak kto, ale można było zaufać, że akurat on potrafi celnie ocenić potencjał Senegalczyka. O tym, czy Chelsea tym razem dobrze ulokowała pieniądze mogliśmy się przekonać już podczas pierwszych meczów nowego bramkarza.
28-latek zagrał w lidze z Crystal Palace oraz Manchesterem United, a także spotkaniach Champions League z Sevillą, a także z Krasnodarem i tak się złożyło, że w żadnym z nich londyńczycy nie stracili gola. W trzech ostatnich meczach Mendy zapisał z kolei na koncie kilka znakomitych interwencji. Stał się pierwszym bramkarzem Chelsea od 2004 roku, który w swoich dwóch pierwszych spotkaniach ligowych zagrał na zero. Poprzednim był Cech.
BEZROBOCIE I DETERMINACJA
Mendy jest obecnie jedynym bramkarzem z Afryki w Premier League, jednak zanim trafił na szczyt, musiał przejść długą drogę. W 2016 roku Senegalczyk pozostawał bez stałego zatrudnienia i nie potrafił znaleźć sobie klubu. – Zarejestrowałem się w urzędzie, by otrzymać jakiekolwiek pieniądze z tytułu zasiłku dla bezrobotnych – wspominał podczas rozmowy z The Athletic. – Moja partnerka była wtedy w ciąży, a ja nie miałem klubu. Zacząłem się więc rozglądać za normalną pracą.
Wielu na jego miejscu złożyłoby broń, jednak Mendy cały czas ciężko pracował i po roku oczekiwania i wielu czarnych myślach, w końcu został wynagrodzony. W 2014 roku na testy zaprosili go skauci Olympique Marsylia i spisał się na tyle dobrze, że otrzymał propozycję kontraktu. Z klubem pożegnał się jednak po zaledwie kilkunastu miesiącach spędzonych w jego rezerwach i ponownie znalazł się na rozdrożu. Wszystko się jednak zmieniło, gdy dano mu szansę w drugoligowym Reims. Tam bardzo szybko wywalczył miejsce w składzie i przez trzy lata z mozołem budował swoją markę. Wieść o znakomitym golkiperze bardzo szybko obiegła Francję i po 85 spotkaniach, a także zachowaniu
36 czystych kont, zapracował na warty niespełna
8 milionów euro transfer do wyżej notowanego Rennes. W klubie z Bretanii spędził z kolei tylko jeden sezon, dokładając podczas niego swoją cegiełkę do awansu do Ligi Mistrzów.
Statystki szybko zapewniły mu pozycję czołowego bramkarza Ligue 1 ze średnią wpuszczonych goli na mecz wynoszącą zaledwie 0,79 (dla porównania Kepa w ubiegłym sezonie tracił 1,41 gola). Do tego należy dorzucić skuteczność obron na poziomie 78,4% (Kepa – 54,5) czy też ciekawy współczynnik oczekiwanych goli po strzale (post-shot expected goals), który wynosił +1,7 u Mendy’ego, a u Kepy -9,6. Różnica była więc ogromna na korzyść bramkarza z Senegalu, nawet jeśli weźmiemy poprawkę na rozróżnienie sił ligi angielskiej oraz francuskiej.
AFRYKAŃSKA SIŁA
Nowy piłkarz zaczął już spłacać transfer do Chelsea, a przecież wydano na niego niemało, bo 24 miliony euro. Mendy nie zamierza jednak poprzestawać na tym, by zostać jedynką w bramce The Blues na lata. Chce również potwierdzić, że Afryka nie stoi jedynie utalentowanymi napastnikami, rosłymi pomocnikami czy twardymi obrońcami, ale może oferować piłce nożnej również znakomitych bramkarzy.
– Gdyby spojrzeć na to, ilu w Anglii gra lub grało afrykańskich golkiperów, to jest ich niewielu. Ja z kolei chciałbym zmienić ten trend i udowodnić, że czarnoskóry bramkarz także może grać na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że dzięki temu już w niedługiej przyszłości dołączą do mnie inni koledzy z Afryki – powiedział, cytowany przez serwis Goal.com.
Faktycznie, w Premier League raczej nie szukano bramkarzy z afrykańskim rodowodem. W przeszłości mogliśmy co prawda oglądać na angielskich boiskach takich asów jak Richard Kingson, Andre Arandse czy legendarny Bruce Grobbelaar, którego do dziś uważa się za najwybitniejszego bramkarza z Czarnego Lądu, ale jak widać takich przypadków było niewiele.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU PIŁKA NOŻNA (46/2020)