Aż sześć goli padło na stadionie przy Kałuży. Padł również podział punktów. Cracovia zremisowała 3:3 ze Stalą Mielec w meczu 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
Cracovia mogła, a wręcz powinna, objąć prowadzenie już w 2. minucie. Michal Siplak miał przed sobą tylko pustą bramkę, lecz w ostatniej możliwej chwili piłkę sprzed nóg wślizgiem sprzątnął mu Jonathan De Amo.
„Pasy” nie zniechęciły się zmarnowaną stuprocentową okazją podbramkową i w 8. minucie dopięły swego. Marcos Alvarez zagrał prostopadłe podanie z głębi pola w kierunku Sergiu Hanki, który najpierw efektownie przerzucił piłkę nad głową pilnującego go Mateusza Żyro, a następnie w pojedynku sam na sam nie dał bramkarzowi żadnych szans.
Krakowianie cieszyli się jednak z prowadzenia wyjątkowo krótko. Wystarczyła chwila nieuwagi i rozkojarzenia po strzelonym golu, by Stal w błyskawicznym tempie doprowadziła do wyrównania. W 9. minucie przez nikogo niepokojony w polu karnym Maksymilian Sitek umieścił futbolówkę w siatce.
Dało to gościom z Mielca dodatkowych pokładów pewności siebie, co w konsekwencji przełożyło się na chęć przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ich dążenia ułatwiała postawa najgorszej w całej lidze formacji defensywnej rywali.
W 22. minucie Michał Mak wszedł w posiadanie piłki w obrębie pola karnego, sprytnie oszukał pilnującego go Mateja Rodina, a swoją indywidualną szarżę sfinalizował mocnym uderzeniem po ziemi, którego nie był w stanie zatrzymać bezradny Lukas Hrosso.
Hrosso był również bezradny w 34. minucie, kiedy to Fabian Piasecki w pojedynku sam na sam przelobował go, jednak zrobił to zbyt lekko, ponieważ futbolówka nie znalazła się między słupkami, a wszystko za sprawą Jakuba Jugasa, który w ostatniej możliwej chwili wybił futbolówkę z linii bramkowej.
Słowacki golkiper Cracovii był jednak zmuszony wyciągnąć futbolówkę z własnej siatki jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Chwilę wcześniej Rodin delikatnie sfaulował w polu karnym Mateusza Matrasa. Przewinienie nie było zerojedynkowe, bo sędzia główny początkowo nie dopatrzył się złamania przepisów, a VAR aż przez kilka minut analizował całe zajście, lecz finalnie arbitrzy podjęli decyzję o podyktowaniu jedenastki, którą na gola pewnie zamienił Piasecki.
Podopieczni Adama Majewskiego sprawiali wrażenie, jak gdyby chcieli rozstrzygnąć losy meczu w przed przerwą, mając świadomość, że w drugich odsłonach idzie im zdecydowanie gorzej. Nie inaczej było tym razem. Po zmianie stron Cracovia przejęła kontrolę nad przebiegiem boiskowych wydarzeń i odrobiła bramkowe straty.
W 62. minucie Kamil Pestka posłał zgranie w lewej strony boiska wzdłuż pola karnego, gdzie akcję zamykał niepilnowany Otar Kakabadze, który mocnym strzałem z bliskiej odległości zanotował debiutanckiego gola w barwach krakowskiego klubu.
Trafienie na 3:3 padło w łudząco podobnych okolicznościach. W 77. minucie z lewej strony boiska wzdłuż pola karnego zagrał Siplak, na futbolówkę czyhał Michał Rakoczy, lecz przypadkowo piłka odbiła się od nogi Krystiana Getingera, który pechowo zaliczył samobója.
Samobója, który pozbawił Stal pierwszego od ponad pięciu miesięcy zwycięstwa na wyjeździe. Zupełnie inne znaczenie miał on jednak dla Michała Probierza i spółki, którzy kontynuują serię ligowych meczów bez porażki, a wynosi ona już sześć kolejnych spotkań.
jbro, PilkaNozna.pl