Jeśli ktoś wieszczył niespodziankę w Mediolanie, ten był w sporym błędzie. Inter wykorzystał atut własnego boiska i pokonał Sampdorię Genua (2:1).
Inter Mediolan nie dał rywalowi żadnych szans (fot. Reuters)
Dla piłkarzy Interu, którzy przez wiele miesięcy wydawali się być faworytem nr 1 do mistrzostwa Włoch, niedzielne spotkanie miało kolosalne znaczenie. Gdyby bowiem podopiecznym Antonio Conte udało się pokonać Sampdorię Genua, to wciąż mogliby się oni liczyć w wyścigu po Scudetto, z której przed przymusową przerwą wypisali się na własne życzenie.
W Mediolanie celowano wyłącznie w trzy punkty, które pozwoliłby zmniejszyć dystans do Lazio i Juventus. Okazja ku temu była znakomita, ponieważ na Giuseppe Mezza stawiła się walcząca o utrzymanie w elicie Sampdoria.
W pierwszym składzie gości mogliśmy oglądać dwóch reprezentantów Polski – Bartosza Bereszyńskiego oraz Karola Linettego, który wyszedł na boisko w roli kapitana Sampdorii.
Tak jak można było się spodziewać, Inter od początku narzucił rywalowi swoje warunki gry i właściwie od pierwszych minut można było odnieść wrażenie, że pierwszy gol dla gospodarzy jest tylko kwestią czasu. Jak się okazało, nie obrona Sampdorii nie zdołała wytrzymać nawet kwadransa.
W 10. minucie Nerazurrich wyprowadzili błyskawiczny atak, a w rolach głównych wystąpili Romelu Lukaku i Christian Eriksen. Belg świetnie podał do Duńczyka, ten nie zastanawiając się zbyt długo, posłał mu piłkę zwrotną. Najlepszy strzelec Interu mając przed sobą jedynie bramkarza dopełnił formalności i dał swojej drużynie prowadzenie.
Miejscowi ani myśleli, by zwalniać tempo i 33. minucie prowadzili już różnicą dwóch trafień. Akcję Interu ponownie zapoczątkował Lukaku, który wypuścił w pole karne Antonio Candrevę, a ten dojrzał dobrze ustawionego Lautaro Martineza i Argentyńczykowi nie zostało już nic innego jak z najbliższej odległości jedynie dołożyć stopę i skierować futbolówkę do bramki.
Wydawało się, że Inter ma już mecz pod kontrolą i kiedy na początku drugiej połowy znakomitą szansę na zdobycie kolejnego gola miał Lukaku,nic nie wskazywało na to, by cokolwiek w Mediolanie miało się zmienić. Belg swojej okazji nie wykorzystał i to się zemściło, ponieważ kilka chwil później bramkę kontaktową zdobył Morten Thorsby. Samir Handanović był bliski obrony, ale futbolówką odbiła się od jego nogi i powoli wtoczyła się za linią bramkową.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i trzy punkty padły łupem Interu. Drużyna Conte umocniła się na trzecim miejscu w tabeli utrzymała dystans do Lazio oraz Juventusu.
gar, PiłkaNożna.pl